Rzecz kojarzy się też z modelem linii sił. Szkoda, że myśl o wysyceniu,
jeśli już się pojawiła, nie była kontynuowana, nie była rozwijana. Czy
zawartość poprzedniego postu uzasadniałaby to?
Chodzi raczej o coś innego. Otóż koncepcja wysycenia nie jest
konsystentna z obowiązującym dziś totalnie paradygmatem, że grawitacja, to
wyłącznie przyciąganie. [Pomijam tu różne
sposoby odpychania nie wynikającego z natury grawitacji (np. ciśnienie, ciemna
energia). Te różne zmyślenia dyktuje wciąż niezawodna intuicja – że jakieś odpychanie powinno być. Na razie są to dzwony w niewiadomo którym kościele.]
Gdy byłem młody marzenia były jak rzeczywistość. A dziś? Rzeczywistość już
prawie nie jest marzeniem. Chociaż jak na razie, to raczej tylko moja prywatna
rzeczywistość.
A plankon? Chyba ma pewną ograniczoną,
„jednostkową”, liczbę rąk, na przykład cztery (Po co więcej? Przyroda jest
skromna). Trzy z nich łączą się z trzema innych trzech plankonów tworząc czworościanową (tetraedr)* komórkę elementarną
(Trójwymiarowa przestrzeń?), posiadającą też cztery ręce. Takie identyczne
komórki mogą się więc ze sobą łączyć (jak pojedyńcze plankony) w układy
bardziej złożone, będące też źródłami pola grawitacyjnego. Można domyślić się, że pola dużo słabszego, niż pole
pojedyńczego plankonu. Mogą też tworzyć formy zamkniete, grawitacyjnie wysycone, o różnych wielkościach. Fotony?...
Model ten chyba wyjaśnia, dlaczego masy znanych nam cząstek są do siebie
zbliżone (patrz post 6).
Istnieją
też dwie inne możliwości,
nie mniej interesujące. Plankony, w
dalszym ciągu posiadające cztery „ręce” utworzyć mogą dwunastościan foremny (dodekaedr), a także sześcian. We wszystkich tych trzech przypadkach z węzła bryły (którym jest plankon)
wychodzą trzy krawędzie. Od razu kojarzy się to z trzema rodzajami cząstek: leptony,
bariony, mezony – chyba w tej samej kolejności. [Zauważmy,
że pojedyńczy czworościan posiada 4 „ręce”, dwunastościan – 20, a sześcian 8. Mezony, jak wskazuje
na to ich nazwa, mają masę pośrednią między elektronami i nukleonami (pomijając
cząstki – rezonanse, których czas życia jest wyjątkowo krótki, gdyż stanowią
chwilową formę pośrednią podczas procesów oddziaływania.] Istnieje 5 brył platońskich, a wśród nich tylko trzy mają
węzły do trzech krawędzi. Mam więc powód dla
przypuszczenia, że komórka czworościanowa
stanowi bazę dla leptonów, dwunastościan dla barionów (dwie cząstki trwałe:
elektron i proton), a sześcian dla
mezonów, które – wszystkie są cząstkami nietrwałymi. Łatwość ich rozpadów oznacza,
że formy sześcienne łatwiej rozdzielić. Można
domyślić się, że sześcian przekształca się w dwa czworościany (8 → 2·4). [Nie
samorzutnie, lecz wskutek ingerencji z zewnątrz. Świadczy o tym statystyczność
rozpadów. Ingerencji czego? Wszystko wskazuje na to, że neutrin tła – o tym
będzie znacznie więcej w odpowiednim czasie.]
To jednak trzeba policzyć. Sceduję to na młodych,
choć podstawę dla tych obliczeń niebawem otrzymacie.
W dwunastościanie
każda ze ścian jest pięciokątem foremnym. Tu warto zwrócić uwagę na
to, że pięciokąt foremny związany jest ze złotym podziałem odcinka, który z
kolei związany jest z ciągiem Fibonacciego. Złoty podział odcinka manifestuje
się w przyrodzie w niezliczonych formach, w przyrodzie tak ożywionej, jak i
nieożywionej. Jak widać liczba możliwości połączeń plankonów jednak nie jest
nieskończona (dzięki zakładanemu w tej pracy istnieniu wysycenia pola
grawitacyjnego – nie ważne jak wygląda jego matematyczny model. To już
warsztat.). Właśnie to sugeruje, możliwość istnienia jakichś reguł wyboru przy
modelowaniu (na papierze) struktury cząstek elementarnych. Czy to tylko i
wyłącznie fantazja? Może tak, ale chyba nie czcza. Przynajmniej na tym etapie
rozważań. Ale kości zostały już dawno rzucone.
Opis oddziaływania grawitacyjnego punktów materialnych, a w tym
artykule – plankonów, spowodował, że moje przemyślenia z lat siedemdziesiątych
i wcześniejszych ub. wieku, odżyły. Chyba rzeczywiście wysycenie istnieje. Pole
układu jest słabsze (w sensie zawartości energetycznej), niż łączne pole
sładników rozdzielonych. Słabsze pole oznacza mniejszą masę. Przy odpowiedniej
ich liczbie i odpowiedniej ich koncentracji pole nawet może zniknąć. Jeśli tych
składników jest bardzo dużo, zniknąć może nawet wtedy, gdy koncentracja materii
nie jest znów tak duża. Najbardziej oczywistym przykładem takiego wysyconego
układu jest... Wszechświat. Zasada kosmologiczna, stanowiąca w moich
przemyśleniach bazę, właściwie jedyny aprioryczny warunek dla modelowania Wszechświata,
wprost żąda, by natężenie pola grawitacyjnego (kosmologicznego) równe było
wszędzie zeru. A inne wszechświaty? One naszego wcale nie widzą, tak, jak my
nie widzimy ich, pomimo akceptacji powszechnej, różnych interesujących wizji,
choćby tak wybitnych popularyzatorów, jak Michio Kaku. Jeśli w ogóle istnieją,
to każdy z nich stanowi autonomiczną,
zamkniętą przestrzeń. Nicość? [Ta
niewidoczność kojarzyłaby się z czarną dziurą, gdyby Wszechświat nie był
grawitacyjnie wysycony. Swoją drogą, na czarną dziurę należałoby spojrzeć inaczej
– po uwzględnieniu grawitacji dualnej.]
A co mówi Biblia o początkach Wielkiego Wybychu?
Na początku było „pustkowie i chaos” – nie równocześnie. Chaos był nieco później
(spójnik „i” oznacza też następstwo czasowe). „Pustka” (a nie pustkowie, które kojarzy się z polem pozbawionym
roślinności) oznacza tu, być może, pełną jednorodność przestrzenną, jak na
przykład kartka papieru pokryta jednolicie farbą. Najpierw była URELA (Ultra-relativistic Acceleration – o
tym więcej w nastepnych artykułach), a potem przemiana fazowa (chaos,
fraktalizacja, temperatura).
W młodości zadawałem sobie jeszcze jedno
pytanie: Jaka jest łączna energia zawarta w polu grawitacyjnym wokół
określonego źródła? Obliczenie energii zawartej w polu elektrostatycznym, na
przykład między okładkami kondensatora, nie stanowi problemu nawet dla
licealisty (pod warunkiem, że nie jest zbyt nowoczesny, czyli nic nie wie, bo
cały rozum ma w palcach przebierających po ekranie smartfonu).
Grawitacji jednak nikt nie tykał. „Jeśli grawitacja jest
zakrzywieniem przestrzeni, to pytanie powyższe nie jest zbyt adekwatne z
rzeczywistością”. Czy zatem grawitacja
pozbawiona jest materialności? A przecież jej wielkość uwarunkowana jest przez
masę świadczącą o obecności materii. Zatem, mimo
wszystko ma sens pytanie o łączną
energię pola grawitacyjnego wokół określonego źródła. W innych rozważaniach
popełniłem hipotezę, że równa jest połowie masy grawitacyjnej źródła (ze
znakiem minus): – Mc2/2 . Bazując właśnie na niej obliczyłem moment
pędu plankonu: 1/2ħ. A więc plankon jest fermionem.
*) W notce 3a zwróciłem między innymi uwagę na możliwość istnienia drgań plankonów
tworzących elsymon. Jak mogą przebiegać drgania w pojedyńczej komórce
czworościanowej? Chyba wzdłuż krawędzi. W najprostszym przypadku (te najprostsze warto preferować
lub od nich zaczynać), drgania odbywają się w zgodnej fazie – po prostu same
czworościany drgają rosnąc i malejąc jako całość.
A w układzie
takich czworościanów? Układ może być stabilny pod warunkiem dopasowania, to
znaczy, istnieć mogą tylko takie układy, które są wewnętrznie zrezonowane,
dopasowane, stabilne. W układzie takim wszystkie drgania zachodzące
równocześnie powinny należeć do tej samej rodziny fourierowskiej. Warto zwrócić uwagę też na to, że zewnętrzne
dla układu pole (grawitacyjne) może zakłócić drgania układu, jego harmonię i
spowodować na przykład jego rozpad, szczególnie
w przypadku rezonansu. Jak widzimy, nie wszystkie układy plankonów
mogą być cząstkami (elsymonami). Zbiór możliwych opcji jest ograniczony.
Oczywiście wiemy o tym z badań empirycznych układów z naszego otoczenia. Do badań
szczegółowych zapraszam młodych. Sądzę, że na bazie tych
moich fantazji nie będzie rzeczą niewykonalną znalezienie
(teoretyczne) odpowiednich reguł wyboru. W wyniku, jestem przekonany, otrzymają
oni coś podobnego do modelu standardowego, tym razem bazującego jednak w
całości na grawitacji. Na tym polega nowum. W dodatku, tym razem, będą musieli
młodzi atakować problem „od dołu”. Mamy bez liku tematów badawczych. To już nie
pojedyńcza nisza. To ogrom pracy dla wielu (gdyby wziąć
treść całej książki*).
*) Wszechświat grawitacji dualnej (Wyd. Poligraf
2018)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz