Osobna uwaga należy się
układom tworzącym to, co my w naszym świecie
rejestrujemy jako ładunek elementarny. Na
ile się orientuję, jest to
pierwsza w historii próba zmierzenia się z tym problemem, możliwa dopiero dzięki
grawitacji dualnej. Jak wiemy,
ładunek elementarny posiadają tak leptony, jak i hadrony. Ten ładunkowy element
strukturalny jest absolutnie trwały (sam w sobie) i występuje w prawie
wszystkich cząstkach (mowa o leptonach i hadronach). Interesujące, że nie
występuje jako byt odrębny. Neutrina są go pozbawione, a przy tym, nie
uczestniczą w oddziaływaniach elektromagnetycznych.
Ciekawe, jak
zbudowany jest ten byt. Czy istnieje jakaś czwarta forma (poza trzema wymienionymi bryłami elementarnymi), albo jedyne w swym rodzaju
(na dokładnie dwa sposoby) połączenie znanych nam form, połączenie absolutnie
trwałe? W dodatku, struktura ta powinna być odpowiednio
„rozrzedzona”, by wytwarzać odpowiednio silne pole, które my fenomenologicznie
utożsamiamy z polem elektrycznym. Dodatkowo, intensywne drgania plankonów
stanowić mogą coś w rodzaju arche-magnetyzmu – silnego pola, sprzężonego
organicznie z elektrycznym.
A może, to już zwariowany (jeszcze jeden) pomysł, chodzi dodatkowo o jakąś strukturalną biegunowość (bo przecież dwa rodzaje ładunku), coś, co
kojarzy się z parami chromosomów płci: XX i XY. Kontynuując to podniecające
skojarzenie zauważamy, że istnieje tu strukturalna asymetria (pierwiastek
żeński górą!). Asymetria powodująca, że obiekt jest w
znacznym stopniu niewysycony... grawitacyjnie (tworzy relatywnie silne pole). Teraz już
wiemy, dlaczego seks tak silnie działa na ludzi – ma swoją bazę w asymetrii
ułożenia plankonów. Żarty żartami, choć w każdym żarciu jest jakaś przyprawa. Jeszcze do tego chromosomalnego skojarzenia wrócimy.
Na razie wato zauważyć (nawet jeśli
to czcza fantazja), już bez
podniecających skojarzeń, że elektron,
bez tej struktury ładunkowej, byłby (być może) tworem wysyconym całkowicie (masa zerowa), a to, co stanowi o jego masie
spoczynkowej, to energia pola elektrycznego, jakie sobą wytwarza. [Zaraz, czy elektron bez
tego elektrycznego członu jest fotonem? Ale fotony są różne – zróżnicowane
energetycznie... Sprawą tą zajmiemy się innym razem. Tu podaję tylko tyle, co
na koniuszku widelca.] Cóż, jeszcze jeden pomysł, tak w biegu i podczas pierwszej korekty
książki. [„Kiedy mam ją wydać, jeśli każde czytanie coś nowego wnosi? Forma ostateczna, już po
wydaniu, stanowić
będzie (wiem to z góry) bazę do wydania drugiego, uzupelnionego i poprawionego,
jeszcze zanim wyczerpie się nakład pierwszego.” I tak się stało – to zdanie piszę w pół roku po wydaniu
książki*]
Na
uwagę zasługują też kwarki – co różnicuje między nimi? Jak to jest z ich
ułamkowym ładunkiem? Jakie uwarunkowania strukturalne decydują o przynależności
do określonej, jednej z trzech, generacji (dwa kwarki + dwa leptony)? A jak to
jest z leptonami rozpadającymi się (mion i taon)? Na czym strukturalnie polega
wzbudzenie elektronu lub innej cząstki? Nie, nie mam odpowiedzi na pytania te i
wiele innych. Czy mechanistyczna intuicja zdoła uporać się z nimi? A jak jest w
istocie? Cóż, nieposkromiona fantazja. Mimo wszystko posunęliśmy się trochę naprzód,
co wcale nie znaczy, że we właściwym kierunku. A jeśli nawet, to czy
ja mam się wszystkim zajmować?
Wracając do drgań zachodzących w układach
plankonów, szczególnie w kontekście przemyśleń powyższych, zauważmy, że w
związku z istnieniem symetrii, jaka istnieje w rozważanych przez nas trzech formach geometrycznych, drgania w układach
takich form, czyli w cząstkach, powinny być skoordynowane. To powinno być warunkiem ich trwałości, a nawet istnienia
jako byt zintegrowany. Można do tego dodać, że te elementarne
geometrycznie twory, człony naszych cząstek, mogą się wzjemnie w jakimś stopniu
nawet przenikać, tworząc układy bardziej złożone. Nie mogą jednak istnieć układy niecykliczne – jako absolutnie
nietrwałe. To zmniejsza liczbę możliwości w miarę wzrostu złożoności układów. [Zauważmy, że czas, w jakim zachodzi rozpad takiej
niedopasowanej wewnętrznie formy, jest bardzo krótki, rzędu czasu Plancka,
czyli 0,54·10-43s.] Zdajemy sobie sprawę z tego, że
liczba cząstek nie jest nieograniczona. Już dowodem tego była możliwość
zbudowania modelu standardowego cząstek. Brak ograniczeń uniemożliwiłby
to.
Istotne jest także to, że masa grawitacyjna
tych układów jest dużo mniejsza od masy pojedyńczego plankonu. Masy wszystkich
cząstek nam znanych są dość zbliżone do siebie. Zwróciłem na to uwagę już wcześniej – zbliżone dzięki istnieniu
trwałych, nie do rozbicia, form. Masy te są stosunkowo niewielkie w związku ze znacznym
wysyceniem grawitacyjnym. To znane nam cząstki.
Wśród nich wyróżniają się fotony tym, że
są wysycone całkowicie. Wiadomo też, że liczba ładunków dodatnich i ujemnych
jest dokładnie równa w całym Wszechświecie. Dlaczego? Widocznie powstały z
dysocjacji... czego? Czy połączenie (nieznanej nam dziś) strukturalnej formy
ładunkowej elementarnej dodatniej z ujemną tworzy foton? Chyba nie całkiem, w
związku ze zróżnicowaniem fotonów pod względem energii. Byłby to więc rodzaj
dodatku do powtarzalnej formy o różnej złożoności – tak, jak identyczne
łańcuchy (Może pierścienie łańcuchowe?) z różną liczbą ogniw, mające określone
charakterystyczne, powtarzalne końcówki, na przykład XX – patrz refleksja powyżej. Więcej na ten temat będzie w innym miejscu, w artykule pt. „Dualizm
korpuskularno-falowy w wersji deterministycznej”. Dziś o fotonach wiemy tyle,
że są bozonami przenoszącymi oddziaływania elektromagnetyczne.
Warto
zastanowić się, warto pokombinować. Grawitacja dualna temu sprzyja. A jeśli skojarzymy to wszystko z falami grawitacyjnymi
(rzecz zauważyłem w poście 13), które w tym środowisku bardzo przypominają fale
prawdopodobieństwa mechaniki kwantowej, to mamy potencjał heurystyczny dla rogu
obfitości wszelakich teoryi.
Przed nami oczywiście jeszcze sporo pytań,
sporo problemów badawczych, może nawet więcej, niż zanim mi odbiło. To pewne.
Na przykład: Jaka forma, jaki układ plankonów posiada cechy tego, co my
percepujemy jako ładunek elektryczny (coś wyjątkowego, coś powtarzalnego, coś,
co występuje w większości cząstek)? Jaka jest (strukturalna, plankonowa) istota
pola magnetycznego? Wszak pole magnetyczne jest efektem ruchu ładunku (jakiś pomysł pojawił się już wyżej). Jak przebiega
anihilacja cząstek z antycząstkami? Czym się one właściwie różnią pod względem
struktury? Jaki układ tworzy formę oddziałującą silnie? Jaka jest struktura
kwarków? Itd. Pytań bez liku. Czy to źle? To wspaniale. Szkoda, że jestem za
stary, by się tym wszystkim zająć. Ale jest przecież wielu młodych, w dodatku
bardziej utalentowanych, niż ja pod względem sprawności warsztatowej.
Przedstawiony powyżej opis ma charakter
jakościowy. To tylko sugestie. Najchętniej nazwiesz je, czytelniku, fantazjowaniem.
Nie namawiam jednak do lekceważącego odrzucania zawczasu. Chyba nie pożałuje
ten, kto wytrwa czytając dalej. Wraz z tym przyznać bowiem musisz, że, jak dotąd,
nikt nie próbował zmierzyć się z problemem struktury cząstek. Wprost nie
rozważa się tego. Czy to znaczy, że nie należy tego rozważać? Że za wcześnie?
Jak dotąd nie było punktu zaczepienia. A teraz? Odrzucając ortodoksyjne
pojmowanie teorii względności, a także mechaniki kwantowej...
Jeśli przyjąć za możliwe istnienie dualności grawitacji, bazującej na
innej, niż dotąd definicji masy grawitacyjnej, jeśli przyjąć (nie tylko
pozornie) istnienie struktury, ziarnistości, dyskretności w budowie materii za
prawdę przyrodniczą, siłą rzeczy przyjąć za fakt istnienie bytu elementarnego
absolutnie, to nawet jeśli nie istnieją plankony, tutaj modelujące ten byt, to
porywanie się na próbę opisu struktury samych cząstek jest jak najbardziej uzasadnione
pomimo, że dotąd nikt się tym nie zajmował. Nawet jest naturalną konsekwencją
dociekań i nie trzeba do tego geniusza, by to stwierdzić. Wystarczył odpowiedni
poziom niedouczenia, plus odrobina fantazji i odrobina wolności. To był dopiero
opis jakościowy. Myślę, że może on wskazać kierunek dla dalszych, już
ilościowych dociekań. Mamy więc źródło heurezy raczej nietuzinkowej. Tak mi się
wydaje. Dodam, że na bazie modelu plankonowego wytłumaczyć można sporo rzeczy,
w dodatku bez godzenia w potwierdzone przez doświadczenie cechy znanej nam
materii. Przy tym można nawet z łatwością „zmaterializować” fale materii i
zmodelować kawa na ławę, w sposób wprost mechanistyczny, dualizm
korpuskularno-falowy. Materia pozostaje tą samą materią. A co z ciemną materią?
*) Wszechświat grawitacji dualnej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz