Plankony, choć są bardzo małe, tworzą
świat odmienny, świat grawitacji. Tym różnią się od cząsteczek gazu doskonałego
jak przyroda od matematyki (czyli wobec nich trzeba zastosować inną
matematykę…). Mają przecież określone rozmiary, choć przy tym mogą wnikać się
wzajemnie (ale nie przenikać) będąc tworami prawdziwie elementarnymi
(fizycznie). Z nich zbudowana jest materia substancjalna i promieniowanie,
każda cząstka i każde ciało. By stworzyć (na papierze) zasady budowy trwałych
układów plankonowych, podstawy dla budowy elsymonów, czyli znanych nam cząstek (w sensie równowagi
wewnetrznej i ich względnej odporności na destrukcyjne wpływy zewnętrzne),
wskazane jest przede wszystkim zbadanie oddziaływania między dwoma plankonami
tworzącymi układ odosobniony, zbadania wielkości siły z jaką oddziałują (w zalezności od wzajemnej
odległości). Znajomość energii potencjalnej oddziaływania, to
jeszcze nie wszystko dla pełnego opisu.
Na tym etapie opiszemy układ w sposób
statyczny, to znaczy nie rozważając ruchu względnego (naszych dwóch) plankonów.
[W szczególnym przypadku oba okrążają wspólny środek masy, a w przypadku
skrajnym mają miejsce drgania wzdłuż osi łączącej je.] Dynamiką w odniesieniu
do tego przypadku skrajnego, zajmiemy się dalej. Obliczymy siłę przyciągania (i
odpychania) w funkcji odległości między ich środkami. Rzecz zbadaliśmy w
odniesieniu do układu dwóch punktów materialnych. Interesujące,
czy otrzymamy wyniki zbieżne z wynikami tamtego badania, które posiada cechy
ogólności i uniwersalności. To rodzaj sprawdzianu dla modelu plankonowego.
Jak
wiadomo, w bardzo krótkim zasięgu (przy bardzo dużym wzajemnym zbliżeniu) istotym czynnikiem staje się niedobór masy.
Należy to więc uwzględnić w naszych badaniach. Powinniśmy też uznać, że w
przypadku ruchu względnego plankonów, wyniki tych badań powinny pozostać w
mocy. Oddalone od siebie plankony przyciągają się grawitacyjnie, stanowią przy
tym, zgodnie z założeniem, układ zamknięty. Niech początek układu współrzędnych
związany będzie z jednym z nich. Rozważymy wielkość siły w zależności od
odległości drugiego od początku układu r. Intuicja podsuwa nam wykres
poniżej. Czy wykres ten odpowiada rzeczywistości?
Sprawdzimy to
w naszym badaniu.
Zaczniemy oczywiście od zbudowania wzoru na siłę. Oprzemy się w tym celu
na newtonowskim prawie powszechnego ciążenia, przy czym uwzględnimy to, że masa
układu wraz ze zbliżaniem się jego elementów, stopniowo maleje. Ponieważ we
wzorze na masę zbilansowaną nie występują
żadne ograniczenia na wartość r, wzór na siłę, który otrzymamy, słuszny
powinien być dla każdej odległości. Wzór ten traktować można jako modyfikację
prawa Newtona. By uwzględnić ubytek masy bazujemy oczywiście na wzorze:
wyprowadzonym w początkach
naszych rozważań na temat plankonów. Otrzymujemy więc wzór następuący:
Dzielimy przez 4 gdyż masa jednego elementu równa jest
m*/2. Otrzymaliśmy wyrażenie bardzo podobne do wzoru (10) w artykule poświęconym punktom
materialnym. Widzimy, że siła jest tu dodatnia w całym zakresie wartości r,
że wzór ten nie określa zwrotu działającej siły (przyciąganie – odpychanie),
gdyż nie uznaje, na razie, możliwości istnienia odpychania. Wiemy, że ma ono
miejsce gdy odległość między środkami plankonów mniejsza jest niż połowa
długości Plancka. By nałożyć ten warunek, należy we wzorze (**) dostawić
czynnik, który czyni zadość naszej potrzebie:
Identycznie jak w przypadku oddziaływania dwóch punktów
materialnych, a także gdy wyznaczaliśmy energię potencjalną oddziaływania
plankonów. Otrzymujemy zatem:
Zbadajmy
funkcję F(r). Różniczkujemy
ją i przyrównujemy pochodną do zera w poszukiwaniu ekstremum (ew. punktu przegięcia):
W samym
obliczeniu, jak widać, czynnik Γ nie odgrywa
roli. Co najważniejsze, widzimy, że rzeczywiście funkcja nasza posiada
ekstremum (ew. p. przegięcia) i to w dwóch punktach. Choć nie pasuje to do
intuicyjnych przewidywań, otrzymane przez nas wartości r odpowiadają tym, które
otrzymaliśmy w odniesieniu do dwóch punktów materialnych. To zachęca. W kontynuacji
naszego badania stwierdzamy, że w pierwszym punkcie jest
maksimum, w drugim zaś punkt przegięcia (nie minimum, gdyż dla wartości r
mniejszych siła jest ujemna (czynnik Γ < 0)).
Oto wykres:
Wartość
siły w tych punktach:
Dokładnie to samo, co otrzymaliśmy w odniesieniu do
punktów
materialnych.
Jak pamiętamy, ta największa siła przyciągania nosi nazwę siły Plancka.
Asymptoty:
Znów
zastanawia ogromna wartość maksymalnej siły przyciągania:
F1 ≈ 3·1043N
Stwierdziliśmy
to już w artykule pświęconym punktom materialnym. To liczba ogromna! To świat zupełnie inny! Czy naprawdę inny? [Jak pamiętamy, istnieje
też maksymalna siła odpychania, 64 razy większa. Na wykresie powinno być
minimum absolutne zamiast asymptoty pionowej. Ale to nie wynika
bezpośrednio z naszych aktualnych rozważań.]
Cechy przyrody
nie zależą od skali. To ta sama przyroda. Po prostu, przyroda percepowalna jest
bardziej złożona. [Jeśli wymieszamy proszki niebieski i żółty, otrzymamy, w
naszej percepcji, kolor zielony. Dziś naszą prawdą jest zieleń.] To, co dane jest naszym zmysłom i dotrzeć
może do naszej świadomości, będąc wynikiem nałożenia się i wymieszania bodźców,
jawi się nam jako inna jakość i stanowi podstawę dla teorii, które wymyślamy i
rozwijamy. Dzisiejszy opis przyrody ma siłą rzeczy charakter fenomenologiczny.
Oczywiście to jeszcze nie wystarczy. Świat „podwymiarów”, choć wymaga innego
podejścia, nie jest inny. W nim obowiązują te same prawa podstawowe.
A wracając do rzeczy, ta ogromna
wartość siły pomaga uzmysłowić jak silna (w odpowiedniej skali) jest grawitacja.
Otrzymaliśmy ten wynik nie po raz pierwszy. Mogliśmy się go spodziewać pomni
wyniku badania oddziaływania dwóch punktów materialnych, wyniku przecież
bardziej ogólnego. Wynik ten potwierdza też wyrażony już pogląd, że grawitacja
stanowi bazę dla wszystkich oddziaływań (wraz ze silnymi, oczywiście). Sam
wykres (powyżej) jest właściwie identyczny z wykresem opisującym oddziaływanie
wzajemne dwóch identycznych punktów materialnych.
Godne uwagi
jest także to, że w pewnym przedziale (L/2, L) siła rośnie wraz z oddalaniem
(aż do osiągnięcia swej maksymalnej wartości, o której przed chwilą mówiliśmy).
Nie jest to zbieżne z naszymi nawykami myślowymi (siła w polu centralnym maleje
wraz z odległością). Upoglądowieniem tego może być naciąganie gumki. Interesujące
jest, że cechę tę posiadają oddziaływania w układach gluonowo-kwarkowych. Mowa
o tak zwanej asymptotycznej swobodzie (asymptotic freedom) i uwięzieniu (z tego
powodu) koloru (color confinement), co sprawia, że nie jest możliwe
bezpośrednie zaobserwowanie kwarków. Sądząc po wynikach naszych rozważań,
przypuszczać można, że zasięg „sklejenia” kwarków jest na tyle krótki, że
porównać go można z długością Plancka. Być może rzeczywiście kwarki stanowiły
pierwotny strukturalny element panelsymonu w chwili poprzedzającej początek
ekspansji. A gluony? W modelu grawitacji dualnej jakby tracą rację bytu. W
przypływie arogancji powiedziałbym nawet, że pomysł wskazujący na potrzebę
istnienia cząstek „przekazujących siły”, w odniesieniu do pola grawitacyjnego,
nie jest adekwatny. To pole podstawowe, baza dla pozostałych oddziaływań.
Grawitony? To nie ten kierunek. Można bez nich. Są bowiem wyłącznie produktem
określonego paradygmatu, który działa jeśli bez
reszty zawierzymy obserwablom. A teorię zawsze można dopasować (dla
zgodności z paradygmatem). Niektórzy zaczynają już dostrzegać (na razie
podejrzewać, bez możliwości uzasadnienia podejrzeń) że poszukiwania grawitonu,
to syzyfowa praca. Czy mylę się? Niech ktoś to udowodni. Wskazówka: poszukać faktów
przyrodniczych (a nie argumentów bazujących na teorii tej, czy innej),
przeczących grawitacji dualnej, innymi słowy, faktów, których wyjaśnienie
racjonalne na tej właśnie bazie, nie jest możliwe lub prowadzi do oczywistych
sprzeczności natury empirycznej. Warto przy tej okazji przypomnieć sobie, że
model ten generuje bardzo dużo antycypacji, które można sprawdzić nawet dziś
(po uniezależnieniu się od aktualnych nawyków myślowych).
Pole jest bytem, którego nie można oddzielić
od materii. W gruncie rzeczy materia, każde ciało i każda cząstka, to pole,
pole grawitacyjne, w postaci bardzo skondensowanej. Już słynny wzór Einsteina
(mc²) stanowi upoglądowienie tego. To jednak za mało. By poznać prawdę o
grawitacji, należy zejść znacznie niżej, ku „podwymiarom” grawitacji
elementarnej, ku plankonom. Wyprowadzony przez nas wzór daje temu świadectwo.
Plankon jest skrajną kondensacją pola grawitacyjnego, a także jego elementarnym
źródłem, jedynym istniejącym. W związku z tym nie istnieje nieskończona
ciągłość w głąb tak, jak nie istnieje fizyczna osobliwość. W tym tkwi źródło
kwantyzacji (także pola grawitacyjnego).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz