Może paść pytanie: Jaka jest wartość przesunięcia z dla protogalaktycznych obiektów bezwzględnie najdalszych, tworzących wyodrębnione skupienia materii? Istniejącymi dziś uczestnikami (i świadkami) tego, co się wówczas działo, są gwiazdy gromad kulistych, nie należących zasadniczo do dysku Galaktyki, tworzących dziś, jak wiadomo, halo galaktyczne. Wiek ich szacowany jest nawet na 15 mld lat, choć dziś pewne dane obserwacyjne, łapczywie podchwycone w związku z dzisiejszymi koncepcjami, dają gromadom kulistym, powiedzmy, że o miliard lat mniej. Same gwiazdy gromad kulistych istniały jeszcze zanim uformowała się nasza Galaktyka, już ok. 200 milionów lat po Wielkim Początku. O tym, jak uformowały się gromady kuliste będzie mowa we wspomnianym eseju: pt. „Jak powstały galaktyki?” Wiek gwiazd w gromadach kulistch i innych gwiazd z halo galaktycznego, potwierdzałby moje przypuszczenia dotyczące genezy galaktyk, a w tym także mechanizmu wyjątkowo wydajnej energetycznie emisji promieniowania przez kwazary. [Sądzi się, że masa pierwszych gwiazd była stosunkowo duża, a wiele z nich wybuchało jako supernowe (w związku z zamówieniem złożonym przez uczonych, na pierwiastki cięższe, niż hel, tzw. metale). Wygląd gwiazd starych, gwiazd halo galaktycznego i tych z gromad kulistych, nie wskazywałby na to. Powinniśmy oczekiwać też sporo (statystycznie) pozostałości po wybuchach supernowych – gwiazd neutronowych, czarnych dziur, wprost jako prawidłowość dotyczącą obiektów w halo galaktycznym. Także tam powinny zalegać (choćby w jakichś obłokach materii midzygwiazdowej), spore ilości materii metalicznej. Jakoś nie natknąłem się na informację o czymś takim. Za to prawie cały zapas pierwiastków ciężkich znajduje się właśnie w dysku. Pierwiastki ciężkie powstały inaczej, niż się dziś sądzi. Jak? O tym będzie w eseju pt. „Jak powstały galaktyki”. Skąd ten dysk? Czy od samego początku? To dlaczego coś się poniewiera w kulistym (w przybliżeniu) halo?]
Z w pełni wiarygodnych obliczeń, jak wiadomo, wynika, że pierwsze obiekty świecące typu gwiazd pojawić się mogły już po upływie 200 – 500 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Dostrzeżenie pojedyńczych gwiazd jest jednak mało prawdopodobne, w każdym razie w ciągu najbliższch dziesięcioleci. Skoncentrujmy więc uwagę na nieco młodszych protogalaktykach, właśnie uformowanych ok. 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu i wypełnionych już mrowiem gwiazd. Sądzę, że zostaną dostrzeżone w rozsądnym czasie. Dlatego w naszych obliczeniach skupimy się właśnie na nich.
Jak będą wyglądały? Chyba jako mgiełki na tle absolutnej czerni. Ale to nie wszystko. Odległość między nimi nie była zbyt duża. Powinniśmy więc zobaczyć coś w rodzaju niejednorodnej poświaty, wypełniającej całą sferę niebieską. Będziemy wówczas dość blisko horyzozntu, który, choć dla nas jest sferą (gdyż zewsząd go „widać”), stanowi początek Wszechrzeczy. Tyle wyobraźnia. Ad rem.
Dla upoglądowienia sprawy warto trochę policzyć. Najpierw obliczymy wiek Wszechświata odpowiadający obiektom, dla których wartość przesunięcia (już nie ku czerwieni, lecz znacznie dalej) z = 10. Chodzi o obiekt, który kierunkowo znajduje się wśród galaktyk gromady Abell 1835, którą obserwowano z użyciem kamery podczerwieni ISAAC (Infrared Spectrometer And Array Camera), współpracującej z teleskopem VLT. [Dziś, tzn. w roku 2018 znane są już obiekty, których z przekracza 11.] Jak widać, linie lymanowskie (ultrafiolet) już nawet przestały być liniami światła widzialnego. Sam obiekt odkryty został dzięki możliwości wykorzystania zjawiska soczewkowania grawitacyjnego. Obliczenie przeprowadzimy dla wartości współczynnika H = 20 Korzystamy oczywiście ze wzoru:
Otrzymujemy więc:
Interesujące, że jeśli z jest liczbą naturalną, równanie powyższe prowadzi do równania kwadratowego, którego wyróżnik jest dokładnie kwadratem liczby naturalnej. Zainteresowanym czytelnikom proponuję podjęcie próby udowodnienia tego twierdzenia dla dowolnej liczby naturalnej. Dowód ten wcale nie jest trudny. Swoją drogą, to też o czymś świadczy z punktu widzenia filozoficznego (i nie tylko).
Odpowiada to odległości aktualnej (H = 20) równej 14,75 miliardów lat świetlnych. Stwierdzany przez nas wiek Wszechświata w naszym obiekcie obliczymy tak, jak już to powyżej robiliśmy, ze wzoru (I):
Wcześniej jednak obliczyć musimy wiek Wszechświata u nas, czyli w miejscu najbardziej zaawansowanym wiekiem. Oprzemy się na definicji wieku Wszechświata jako odwrotności współczynnika H.
tego obiektu na razie znacznie przekracza 1,5 miliarda lat. Mamy więc szansę dostrzec obiekty o znacznie większej wartości z. Pytanie: „Jaka jest ta wartość?”, jest jak najbardziej naturalnym. By to obliczyć zakładamy, że:
Oczywiście bazujemy na wzorze (***):
Teraz korzystając ze wzoru (*) otrzymujemy wartość z: z ≈ 18,95. Nie znając dokładnej
wartości współczynnika H, przyjmijmy, że umowna maksymalna wartość przesunięcia
wynosi 20 (wspomniałem już o tym wyżej). Można przypuszczać, że szanse odkrycia
obiektów odleglejszych, niż te do dziś odkryte, są zatem jak najbardziej
realne. Musimy jednak zaczekać na trochę lepsze teleskopy i zaopatrzyć się w
odpowiednie antycypacje. Inna sprawa, chyba nie mniej ważna, to możliwość w tym
potwierdzenia słuszności drogi jaką obrałem. Dojście do granicy, przez nas
wyznaczonej powyżej jest chyba rzeczą nawet realną, sądząc po ostatnich
sukcesach w dziedzinie technik obserwacyjnych.
W
ostatnim czasie badania mające na celu dotarcie do najbardziej oddalonych
obiektów zintensyfikowały się. Wśród bardziej oddalonych źródeł
promieniowania wyróżnić należałoby grupę galaktyk aktywnych. Do grupy tej
zalicza się lacertydy, galaktyki Seyferta i oczywiście kwazary. Aktywność tych
obiektów polega między innymi na nieustannej zmienności
ich silnego promieniowania, co oznacza, że
zachodzą w nich bardzo intensywne
przemiany energetyczne, w szczególności ruchy materii. Statystycznie
najbardziej oddalonymi, najbardziej intensywnie promieniującymi, a przy tym
„punktowymi” są kwazary. Galaktyki Seyferta stanowią raczej formę pośrednią, przejściową ku galaktykom normalnym, a
lacertydy, też słabsze od kwazarów, wyróżnia „radialne” ku nam ukierunkowanie
ich promieniowania. Może to Jet kwazara zwraca się przypadkiem ku nam. Dziś
znanych jest ok. miliona kwazarów. Interesujący jest rozkład ich zliczeń w zależności od odległości, do dziś nie w
pełni wyjaśniony. Istnieje bowiem wyraźne maksimum. Nazwano to, jak najbardziej
słusznie, „ewolucją kosmiczną kwazarów”, choć o przyczynie tej „ewolucji”, jak
na razie (!), niewiele wiadomo. Propozycję wyjaśnienia tego fenomenu
znajdziecie przede wszystkim w eseju
poświęconym kosmogonii galaktyk: „Jak powstały
galaktyki?” Otóż zdecydowaną większość stanowią kwazary, których redshift wynosi
2-2,5. Odpowiada to odległości 12-13 miliardów lat świetlnych. Bliżej jest ich
mniej (za to więcej coraz normalniejszych galaktyk – wraz ze zmniejszaniem się
odległości), a dalej, choć ich liczba w miarę odległości spada, stanowią grupę
coraz bardziej reprezentatywną i znaczącą. Dziś znanych jest kilkadziesiąt kwazarów, których z
przekracza liczbę 6. Powyżej wspomniałem o rekordziście, którego z = 10.
Odkrycie jeszcze dalszych obiektów, wobec ich faktycznej rzadkości i
koniecznych do tego środków technicznych, będzie rzeczą niezwykle trudną.
Sądzę, że ekstrapolacja krzywej zliczeń w funkcji z powinna prowadzić do
zera w okolicach punktu z = 20, odpowiadającego wiekowi Wszechświata
równemu 1,5 miliarda lat.
Wszystko
wskazuje na to, że metoda bazująca na ujawnieniu „wielkiej pomyłki” jest nad
wyraz koherentna, nawet jeśli nie jest słuszna wobec tego, co przyjęte jest
powszechnie jako „wiadome” (lub tego, co jak wiadomo, jest w pełni „do
przyjęcia”). Niech za przykład dla porównania służy artykuł Krzysztofa
Rochowicza: „W pogoni za pierwszym światłem – najodleglejsze galaktyki we Wszechświecie”*. Tam zresztą
znalazłem informację o odkryciu obiektu, którego redshift równy jest 10.
Twierdzi w nim autor między innymi, że nowo odkryty obiekt znajduje się w
odległości 13,23 mld lat świetlnych, przy tym to, co widzimy przedstawia sobą
obiekt istniejący „zaledwie 470 mln lat po Wielkim Wybuchu”. Zakładam, że
wszystkie obliczenia te, wykonane zostały prawidłowo, pomimo, że ostatni wynik wzbudza moje wątpliwości. Autor po prostu poszedł na łatwiznę.
Mianowicie, niefrasobliwie odjął podaną odległość (13,23) od zakładanej dziś
jako ostateczny werdykt, wielkości wieku Wszechświata (13,7 miliardów lat, dziś
szacuje się na 13,82). Problem w tym, że w tak
odległych czasach jeszcze się materii nie śniło w najlepszych snach, że będzie kiedyś tworzyła
galaktyki, wypełnione mrowiem gwiazd. W tych odległych czasach pojawiały się
tu, czy tam niewielkie skupienia gwiazd, których dostrzeżenie dziś nie jest
możliwe. Materia w dużej skali była bowiem jeszcze zbyt ciepła na to, by się
należycie zagęścić, by utworzyć się mogło to, czym jest kwazar...
*) Urania 3/2004