Wszechświat jest nadobiektem.
Do opisu układów
stosujemy teorie. Dziś chodzi przede wszystkim o ogólną teorię względności,
mechanikę kwantową i model standardowy. Wszystkie trzy zadziwiają zgodnością
przewidywań z doświadczeniem lub obserwacją. Nie znaczy to, że są adekwatne
absolutnie z cechami Przyrody. Łatwo skonstatować, że wszystkie rozważane
układy nie są absolutnie izolowane, że tło ma jakiś (choćby zaniedbywalny dla
badacza mierzącego) wpływ. Nie chodzi tu bowiem o wynik pomiaru, lecz o sam
fakt niemożliwości absolutnego odizolowania.
Wszystkie znane nam teorie mają charakter lokalny. W każdym
przypadku istotną rolę w opisie odgrywa podmiot – badacz. Do tego sprowadzają
się doświadczenia – tak fizycznie przeprowadzalne, jak i myślowe („co widzi
obserwator”).
A Wszechświat? Z założenia jest Wszystkością. Dla niego nie
istnieje otoczenie. Jest rodzajem absolutu, powiedzmy: globalnością. Dla
każdego obserwatora jest dokładnie tym samym bytem. Na tym polega jego
nielokalność, powiedziałbym: niezmienniczość.
Czy zatem stosowanie teorii immanentnie lokalnych służyć
może pełnemu opisowi Wszechświata? Oczywiście, sporo można uszczyknąć, ale
pełnego opisu uzyskać nie można. Weźmy chociaż przewidywane przez mechanikę
kwantową splątanie, oznaczające nielokalność. Czy to dotknięcie absolutu?
Zatem, sądząc po tym, dzisiejsza kosmologia bazująca na
ogólnej teorii względności, wraz z rozpaczliwymi próbami kwantowania
Wszechświata, z góry skazane są na niepowodzenie.
Właśnie ukazać się ma książka pt. Wszechświat
grawitacji dualnej. Tam podjęta została, między innymi, arogancka próba
pokonania powyżej przedstawionej przeszkody konceptualnej, wobec której dzisiejsza nauka pomimo medialnej dumy, jest
bezradna. Książka ta jest rozwiniętym zbiorem artykułów opublikowanych na tym Blogu.