środa, 26 czerwca 2019

4. Wnioski i interpretacje


   Po pierwsze, wygląda na to, że plankon jest fermionem, podlega więc zakazowi Pauliego, który mówi, że w określonym stanie kwantowym może znajdować się tylko jedna cząstka z mnogości cząstek tego samego rodzaju. Rzeczywiście, dwa plankony nie mogą zajmować dokładnie tego samego miejsca w związku z istnieniem odpychania grawitacyjnego między nimi. Wynikałoby stąd, że źródłem zakazu Pauliego jest elementarna grawitacja. Sam zakaz stanowiłby właściwie pomost (jedyny nam znany) między bytem absolutnie elementarnym, a światem percepowalnym. Á propos, dzięki temu pomostowi możliwa jest empiryczna weryfikacja całej koncepcji.
Jeżeli plankon jest fermionem, to mamy określone kryterium dla budowy elsymonów. Zauważmy, że gdyby plankon był bozonem, nie otrzymalibyśmy elsymonów – cząstek. Wszystkie plankony mogłyby „zmieścić się” w jednym miejscu. Przypomina mi się liczenie diabłów w główce szpilki. Widocznie diabły są bozonami. Już wcześniej, nawet dwukrotnie padło „podejrzenie”, że plankony są fermionami. I oto mamy potwierdzenie tego. Można by nawet pokusić się o twierdzenie, że istnienie fermionów (i zakazu Pauliego) świadczy o tym, że grawitacja ma charakter dualny.
Po drugie, wcale nie ma pewności, że otrzymany przez nas wynik (wzór (3)) jest poprawny, to znaczy, odzwierciedla obiektywną rzeczywistość.
Po trzecie, jeśli nawet model nasz jest formalnie poprawny, wątpliwe, czy plankony podlegają statystykom kwantowym jak cząstki powszechnie znane i wykrywalne. Przecież skala ich rozmiarów jest o wiele rzędów mniejsza, od skali, w której „obraca się” mechanika kwantowa, od skali obserwowalności (observable) stanowiącej jej bazę. Poza tym, na tym elementarnym poziomie samorealizacji bytu, kwantowy indeterminizm jest sprawą wątpliwą. Inna sprawa, że statystyki kwantowe są takie, jakie są, właśnie w związku z określonymi cechami plankonów. Cechy elementarności absolutnej dyktują przecież to, czym jest świat naszej bezpośredniej percepcji. Konstatacja ta może zaskakiwać.
Po czwarte, kwantyzacja (jak na razie), choćby w związku z właściwą jej nieoznaczonością, probablistycznym, indeterministycznym charakterem badań, oznacza zamglenie, niepewność co do wartości parametrów... Nie ma tu „jednotorowości”. Tym kwantyzacja sprzeczna jest z elementarnością, której cechą swoistą jest jednoznaczność (jak kto woli: „jednotorowość”) i determinizm.
     W samej rzeczy, byt prawdziwie elementarny jest jednością w tym sensie, że nie istnieją dwa (lub więcej) byty prawdziwie elementarne, gdyż byłoby to nawet sprzeczne z istotą elementarności absolutnej.
Po piąte, choć rozważamy mnogość plankonów, wiemy, że wszystkie są w istocie swej natury identyczne. Nie chodzi więc o zespół cech reprezentatywnych składających się na model tworzony przez uśrednienie, bazujące na doświadczeniu (obserwable); tak, jak w mechanice kwantowej. Nie ma więc nieoznaczoności w odniesieniu do ich cech. Poza tym w tej najmniejszej skali nie ma mowy o jakimś uśrednieniu, a tym bardziej o obserwacji i eksperymencie. Tak, ale spin jest przecież wielkością o charakterze kwantowym... Właściwie nie ma się o co spierać. Po prostu, tę wyjątkową jednoznaczną cechę (spin) wydobyto przez zastosowanie procedur mechaniki kwantowej (bardzo udanych, sądząc po wynikach), mimo wszystko jako parametr jednoznaczny. Podobnie jest ze stałą Plancka. „Wszystkie drogi prowadzą do...” 
  Kwantowość, w kontekście naszych rozważań, oznacza przede wszystkim atomistyczność, dyskretność poziomów. „Kwant” oznacza przecież najmniejszą porcję, konkretną ilość, a stała Plancka wyraża właśnie to – jest kwantem działania. Historycznie, dopiero po tym ustaleniu rozpoczął się bałagan z nieoznaczonością i falami prawdopodobieństwa – zgodnie z określoną interpretacją mechaniki kwantowej, przyjętą i dziś panującą niepodzielnie. Ich fizyczny, a nie czysto matematyczny sens podałem w artykule traktującym o dualiźmie korpuskularno-falowym (bazując na ustaleniach tej pracy, sądzę, że weryfikowalnych). W plankonowej skali rozmiarów, prawdopodobieństwo dotyczące określonych parametrów stanu, sprowadza się po prostu do jedności lub w przypadku złożoności i chaosu, ma charakter deterministyczny. Wraz z tym, te zasadnicze dwie cechy kwantowości (ziarnistość i nieoznaczoność), nie są ze sobą sprzeczne, są komplementarne. Dziś, w odniesieniu do skal subatomowych, właściwie wszystko rozważa się w kategoriach nieoznaczoności i prawdopodobieństwa (bo nie można inaczej jeśli bazą dla ustaleń jest podmiotowość i empiryczność badań), a mimo to wyniki obliczeń wprost budzą podziw swą zgodnością z doświadczeniem. A tak na marginesie dodajmy, że mechanika kwantowa nie wytyka nosa poza dwa-trzy oddziaływania. Na razie nie tyka grawitacji (gwoli przypomnienia). Sądzę, że istotny postęp nastąpi gdy grawitacja zostanie uwzględniona, a to dzięki jej modelowaniu w skali absolutnie elementarnej.

piątek, 21 czerwca 2019

3. Spinowy moment pędu plankonu

  Na wstępie, sądzę, że słusznym będzie, dla wygody czytelnika nie mającego bezpośredniego kontaktu z treściami fizyki ogólnej, zdefiniowanie tej wielkości.  Wektor momentu pędu, krócej: krętu danej cząstki (punktu materialnego) zgodnie z definicją, skierowany jest prostopadle do płaszczyzny wyznaczonej przez wektor jej pędu i wektor promienia wodzącego ku tej cząstce z punktu, w którym moment pędu jest określany. Zwrot krętu określa reguła śruby prawoskrętnej. Widzimy to na rysunku poniżej.

Algebraicznie zapisujemy moment pędu cząstki, będącej punktem materialnym, jako iloczyn wektorowy promienia wodzącego ku cząstce i jej pędu (w ruchu postępowym). Przedstawiają to poniższe wzory

Tutaj: m – masa cząstki; v – jej prędkość w ruchu postępowym. Przy tej okazji zauważamy, że wielkość, którą zdefiniowaliśmy nie posiada cech niezmienniczości, gdyż zależna jest od wyboru układu odniesienia

Rozważa się także moment pędu własny ciała o niezerowych rozmiarach, traktując je na ogół jako ciało sztywne. Istotną rolę odgrywa wówczas położenie osi obrotu, względem której określany jest moment bezwładności ciała, a więc także jego kręt. Przykładem pasującym do naszych rozważań jest kręt kuli obracającej się względem osi centralnej. Matematycznie (i skalarnie) moment pędu ciała sztywnego przedstawia wzór

b = Iω

Tutaj ω - prędkość kątowa, I – moment bezwładności ciała, w przypadku kuli o promieniu rwzględem osi przechodzącej przez środek, wyraża się on wzorem:

I = 2mr2/5


Wracamy do plankonów. Znając moment bezwładności plankonu, już niezależnie od domniemanej takiej, czy innej budowy, możemy obliczyć jego moment pędu. Oto obliczenie: 
  Korzystając ze wzorów definiujących parametry plankonowe. Otrzymujemy więc:


 Jest to spin cząstek nazywanych fermionami. Z cząstek najbardziej znanych, fermionami są: elektron, neutrino, proton, neutron, mion (m), taon (τ), a także kwarki. Wynik niezwykły. 

środa, 12 czerwca 2019

2. Swoiste cechy plankonu w związku z dualizmem grawitacja-rotacja.


    Zauważmy, że taki właśnie moment bezwładności posiada cienka obręcz (względem osi centralnej i prostopadłej do jej płaszczyzny). W przypadku plankonu oznaczać by to mogło (na bazie naszej wyobraźni), że cała jego masa zgromadzona jest na jego równiku lub też „obręcz” tę tworzy punkt materialny o masie plankonowej, orbitujący z prędkością c. [Czy to możliwe wobec niezerowej masy? To przecież plankon, a nie byle ciało. Jeśli to wszystko ma jakiś sens, to plankon jest dość specyficznym bytem topologicznym. Topolodzy, do dzieła!] Innych punktów nie ma, gdyż ten jedyny, o prędkości c wyczerpuje „zasób masy” plankonowej. W dodatku prędkość liniowa punktów poza równikiem byłaby mniejsza (w przedziale [0,c)), a więc względna z całą tego problematycznością, szczególnie wobec faktu, że chodzi o obiekt elementarny absolutnie. [Prędkość względną względem czego? Jedyną do przyjęcia jest nielokalna prędkość światła i tak powinno być, gdyż cechy plankonu nie mogą zależeć od obserwatora. A tak swoją drogą, realny świat obywa się bez niego.] To tylko poglądowy model wskazujący na to, że nie będzie łatwo tę rzecz opisać w zgodzie ze stanem faktycznym, to znaczy, poprzez ten opis antycypować poprawnie fakty empiryczne. [A może płaszczyzna orbit też się obraca? Tak, ale przecież nie można wyróżnić osi obrotu tej płaszczyzny, żadnej osi. Przestrzeń jest jednorodna (istnieje w ogóle dlatego, gdyż plankonów jest co niemiara. Ich obecność już tworzy przestrzeń, nawet jeśli aktualnie próbujemy opisać jeden z nich. Chyba do opisu tego należałoby uwzględnić dodatkowy, czwarty wymiar, chyba ten sam, który odpowiedzialny jest za specyficzną topologię Wszechświata.] Można też powiedzieć, że statystycznie wszystkie płaszczyzny są sobie równowazne i tym zakończyć debatę. Przynajmniej tymczasowo. A po co tak daleko sięgać? Moment bezwładności jest taki i kropka. Wszak niewiele powiedzieć można o samym plankonie. W każdym razie nie jest litą i sztywną kulą. Jest przecież elementarnym polem grawitacyjnym, posiadajacym moment bezwładności taki, a nie inny. Raczej pewne jest, że ma symetrię sferyczną, a oś rotacji powinna przebiegać przez jego środek. W tym przypadku wszystkie osie są sobie równoważne. Po co od razu kojarzyć plankon z konkretnymi obiektami naszego otoczenia? W dodatku, tak określona z góry wielkość momentu bezwładności pozwala na geometryczne modelowanie takiego obiektu. Nie musiałby to być np. pierścień. Gestość energii pola mogłaby dla przykładu maleć ku środkowi i tam dążyć do zera. Niech ewentualnym opisem (wyliczeniem) tego zajmą się młodzi. [Tak w refleksji podsumowującej, można wyobrazić sobie plankon jako byt rotujący, a energia jego rotacji stanowi o jego masie, a więc i o tym, co my rozpoznajemy jako grawitację.]
     Jeśli mimo wszystko, choćby na chwilę, pozostaniemy przy dziwnym modelu punktu materialnego orbitującego z prędkością liniową c, zauważamy, że plankon reprezentuje sobą unifikację ruchu obrotowego z ruchem postępowym. Czy to nie fantastyczne? A może po prostu przesadziłem (już na dobre). Czy powściągnąć cugle? Powiedzmy, że tak manifestuje się czwarty wymiar, i tyle.  Jeśli model ten jest trudny do przyjęcia, to chyba przede wszystkim dlatego, gdyż reprezentuje sobą jakość topologiczną wprost odległą od tej, jaką sobie możemy wyobrazić, a przedstawiony model jest siłą rzeczy dalekim uproszczeniem, na miarę naszej, tzn. mojej ograniczonej wyobraźni. Sądzę, że mimo wszystko model ten ma spory potencjał heurystyczny i może pobudzić do myślenia gorące głowy, choćby w próbie obalenia tego wszystkiego. Ale nie uprzedzajmy faktów.
    Przy tej okazji i w skojarzeniu z naszym nie do końca skończonym modelem plankonu proponuję przyjrzeć się dwóm znanym wzorom. Pierwszy, to kwadrat prędkości orbitalnej kołowej (ten z pierwszej prędkości kosmicznej):
v2 = GM/r
A drugi, znany nam wzór pomocniczy, stosowany przy opisie plankonów:
Otrzymujemy go podstawiając wzory definicyjne. Widać tu wyraźnie analogię, może nawet zachętę do głębszych przemyśleń.

    A jeśli, tak z ciekawości i dla upoglądowienia tego, z czym mamy  tu do czynienia, przyjmiemy model z „obręczą”? To zapytajmy: „Jaka siła dośrodkowa działa na ten krążący punkt materialny?” Sądząc po masie plankonu i jego rozmiarach – bardzo wielka. Obliczmy ją: 

ostatnie wyrażenie otrzymamy korzystając ze wzorów definiujących długość i masę Plancka. To siła ogromna, nawet w naszej skali:

Fr = 2,43·1044N

Nawet ośmiokrotnie (dokładnie) większa od tak zwanej (niesłusznie) siły Plancka. Kto chce, niech sprawdzi. Dla porównania, średnia siła przyciągania między Ziemią a Słońcem wynosi: 3,6·1022N. Zaiste inny to świat. Oto prawdziwe oblicze grawitacji... Interesujące, że jeszcze ośmiokrotnie większa od tej jest maksymalna siła odpychania między plankonami (a także punktami materialnymi – razem, jak już wiemy, 64 razy większa od siły Plancka). To nawet wygląda elegancko. Jeszcze do tego tematu wrócimy.

Ósemka wciąż (nie tylko tu) powraca. To, nawiasem mówiąc, trzecia potęga liczby 2 – zbiór dwóch możliwych kategorii logicznych: prawda – fałsz. Trzecia potęga, bo przestrzeń trójwymiarowa. Czy posunąłem się zbyt daleko? Chyba byłbym dobrym kabalistą.
   Być może ta modelowo domniemana dziwna właściwość plankonu stanowi wynik rzutowania (niezamierzonego przeze mnie) obiektu posiadającego większą niż 3 liczbę wymiarów, na trzy wymiary, do których ograniczony jest zastosowany tu siłą rzeczy opis. To jednak nie powinno mieć żadnego wpływu na sprawy zasadnicze, na końcowy wynik od strony fizycznej. Poza tym to tylko model wspomagający wyobraźnię, którą ogranicza ograniczoność naszej (przede wszystkim mojej) wiedzy.

   Powściągać cugle? Na to jeszcze za wcześnie. Kontynuujmy więc. Zauważmy (już po raz drugi), że plankon sam w sobie nie może mieć określonej jednoznacznie (co do kierunku) osi obrotu, gdyż wszystkie punkty należące do plankonu są sobie równoważne. To tak, jakby się wcale nie obracał, gdyż moment obrotowy jest wielkością wektorową. Sytuacja zmienia się diametralnie wraz z obecnością w otoczeniu innych plankonów, w szczególności, gdy tworzą one układy (grawitacyjne), a szczególnie elsymony. Jak widać, nie ma zbyt wielkiego sensu rozpatrywanie plankonu odosobnionego, nie tylko z powodu braku realności takiej sytuacji i nie tylko z powodu potrzeby uwzględnienia nieznanej nam topologii. Jeden plankon nie tworzy przecież Wszechświata. Nie ma sensu także z tego powodu, że obecność sąsiadów stanowi o istnieniu przestrzeni, co od razu narzuca konieczność istnienia określonej, względnej orientacji członków zbiorowości w związku z istnieniem oddziaływania między nimi. Właśnie to oddziaływanie jest pierwotną przyczyną tak ruchu postępowego, jak i rotacji. Być może właśnie to „sąsiadowanie” stanowi o istnieniu konkretnego spinu – konkretnego i identycznego w związku z identycznością wszystkich plankonów. Jakiego? Zobaczymy to dalej, choć już teraz można zauważyć, że przy pełnej statystycznej równoważności wszyskich, istnieć mogą w odniesieniu do każdego dwie możliwości orientacji. Zatem ten sam spin ma połowa. To mogłoby już podpowiedzieć intuicji, że spin plankonu wynosi 1/2. Patrz dalej. I tak, przy okazji, mamy jakby statystykę Fermiego-Diraca. Bez wielkiej matematyki.
    Tu, jak widać, nie bazuję na mechanice kwantowej. W odniesieniu do bytu absolutnie elementarnego, w pierwszym podejściu, można ograniczyć się do „naiwnego” opisu deterministycznego, a wynik, jak, się okaże, być może kogoś zaskoczy. 
  Wychodzimy z założenia a priori, że pojedyńczy plankon reprezentuje sobą absolutną elementarność. Ta jednak oznacza przecież pełną symetrię. Mechanika kwantowa załatwia tę sprawę nierozróżnialnością, nieoznaczonością i uśrednieniem, a cechy swoiste tak określonej cząstki stanowią zbiór reprezentatywny i nie dotyczą pojedyńczego konkretnego egzemplarza. Czy to jednak wystarcza w odniesieniu do tworu elementarnego absolutnie, który właściwie stanowi antytezę kwantowości probablistycznej, pomimo, że wyraża sobą kwantowość w znaczeniu semantycznym (ziarnistość)? Przecież swymi parametrami powinien być niezmienniczy, jest jednoznacznością absolutną. Może znów przyda się sąd, że opis plankonu wymaga, jak już wyżej wspomniałem, metod wprzęgających więcej niż trzy wymiary przestrzenne. To, w każdym razie, sugeruje moje stargane poczucie logiki.
   Nie powinno to jednak przeszkadzać w operowaniu „fenomenologicznymi” właściwościami plankonu (zgodnie z uwagą tuż powyżej, zapisaną kursywą). Swoją drogą, w kwantowym, uśrednionym wcieleniu, plankon byłby po prostu kulką, stanowiącą (jako powierzchnia) miejsce geometryczne położeń...czego? Punktu? Jakiegoś tworu bezwymiarowego? Kulką, gdyż statystycznie położenie osi „pierścienia” może być dowolne. Chyba mimo wszystko, w odniesieniu do plankonu sprawa nie kończy się na trzech wymiarach i na statystyce. Tym właściwie można zamknąć debatę. Niech przyszłość osądzi (jeśli nie uzna tego wszystkiego za jeszcze jeden, dość szczególny zresztą, bo jednoosobowy rodzaj folkloru).   
   Sceptycyzm i ostrożność wobec nowych sądów jest jak najbardziej słuszną reakcją. Wymaga tego postulat o obiektywności nauki. I nie tylko dlatego. Jeśli jednak tylko odrobina przejdzie przez filtr sceptycyzmu i niewątpliwie ważnego krytycyzmu, bądę miał prawo do refleksji: Mimo wszystko wynik interesujący, zważywszy na to jak niewiele manifestuje się naszym zmysłom, w naszym świecie ograniczonym naszą obiektywną (a także subiektywną) ograniczonością. Prawo do optymizmu (że coś w tym jest), daje też dalszy ciąg rozważań, prowadzących do nie mniej zastanawiających wyników. 



sobota, 8 czerwca 2019

Plankony i obrót. 1. Plankony. Związek między grawitacją i rotacją


Zagajenie
    Poprzednie artykuły stworzyły określone tło, bazę pojęciową i filozoficzną dla zrozumienia sedna koncepcji, którą staram się przedstawić, koncepcji będącej wynikiem mych przemyśleń, które jak na razie nie zasłużyły na to, by ktoś podjął się trudu ich weryfikacji. Stąd ewentualne nieścisłości i błędy. Niech wreszcie zaczną mi je wypominać! Zajmuję się przecież dziedziną o charakterze interdyscyplinarnym – trudno być omnibusem we wszystkich dziedzinach. A dodatkowo w swych badaniach jestem osamotniony. Można by powiedzieć, że biję w ciemno (tak, jak to zrobili z ciemną energią), gdyż (ogólnie) każda koncepcja, w szczególności jeśli odbiega od standardu, powinna być poddana debacie w gronie ludzi zawodowo przygotowanych. Jak na razie o czymś takim nie wiem pomimo, że czytelnictwo mych artykułów (dziś już to wiem), przerosło oczekiwania w związku z tym, że nie należą do najłatwiejszych. Czyta je dosłownie cały świat pomimo przeszkody natury językowej. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszą się artykuły w Stanach Zjednoczonych (nawet znacznie więcej wyświetleń, niż w Polsce). Sporo jest wyświetleń w większości państw europejskich, a także w Izraelu, Brazylii, Chinach, Indonezji, Australii, nawet w Emiratach Arabskich i Ugandzie. Razem kilkadziesiąt państw, ponad 50 tysięcy wyświetleń..
   Wahałem się, czy puścić ten artykuł (serię), ale właśnie pomyślałem, że jeśli ktoś przeczytał wszystkie poprzedzające go, wyrobił sobie już określone zdanie na temat meritum lub na temat autora. Jeśli autora, to co on tu jeszcze robi? Jeśli na temat meritum i dalej czyta, to uodpornił się na niespodzianki i może w dalszym ciągu ich oczekuje, choćby z zaciekawienia. Jeśli popełniłem błędy, to ich sprostowanie może także coś wnieść do sprawy.  Nie myli się kto nie robi nic. A jeśli myląc się zainspirowałem kogoś, to byłby to tylko powód do satysfakcji. Miałem już niemało takich powodów, sądząc po komentarzach do artykułów i listach, które otrzymałem. Sądząc też po bardzo przychylnej recenzji mej książki (Wszechświat grawitacji dualnej, w księgarni internetowej PWN). W artykułach tych są też rzeczy, które przed decyzją skazującą mnie na banicję, należałoby po prostu sprawdzić w obserwacji lub eksperymencie. Ale przecież lepiej i łatwiej nie czytać (i z góry skazywać). Cóż, inkwizycja nie jedno ma imię.

Treść

1. Grawitacja i obrót.
2. Jakie są wewnętrzne cechy plankonu?
3. Spinowy moment pędu plankonu.
4.Wnioski i interpretacje.
5. Konsekwencje kosmologiczne.



1. Grawitacja i obrót

    Każdy, kto, choćby pobieżnie, z naturalnej ciekawości świata (Dziś zjawisko to coraz rzadsze, szczególnie wśród młodzieży.), próbował zapoznać się z treścią ogólnej teorii względności, musiał natknąć się na zasadę równoważności, która stanowi jej „bazę ideową”. Zgodnie z tą zasadą siła grawitacyjna równoważna jest sile bezwładności pojawiającej się w układzie nieinercjalnym. Takim układem może być na przykład przyśpieszający pociąg, skręcający tramwaj lub autobus, karuzela w lunaparku, wirówka pralki, albo centryfuga, mogąca mieć zgoła zupełnie niepokojowe przeznaczenie.
  Liczne fakty potwierdzają tę teorię. [To, że nie stosuję jej w rozważaniach kosmologicznych, niczego nie zmienia. Wszechświat jest przecież nielokalny.]
Zapytajmy więc: „Jak powiązać zasadę równoważności z modelem plankonowym?” Parametrem istotnym każdej bez wyjątku cząstki, jest jej spin, którego iloczyn z przekreśloną stałą Plancka określa spinowy moment pędu cząstki. Na ogół przedstawia się go w sposób popularny jako wielkość związaną z ruchem obrotowym cząstki (jak kula ziemska). Ruch obrotowy cechuje właściwie każdy swobodny byt materialny, jest nawet jego cechą swoistą. Od galaktyki po elektron i neutrino. To cecha niejako „osobista”, wewnętrzna ciała (cząstki). Ruch postępowy zaś jest odzwierciedleniem świata zewnętrznego, stanowiącego układ odniesienia, oddziaływującego na dane ciało, tworzącego przestrzeń. Drugą swoistą cechą każdego bytu materialnego jest związana z nim grawitacja. Czy na najniższym poziomie samorealizacji bytu istnieje związek pomiędzy wymienionymi dwiema cechami? Czy zasada równoważności w tym przypadku oznacza rodzaj dualizmu? W analogii z dualizmem korpuskularno-falowym: (cząstka « fala), mielibyśmy dualizm: grawitacja « obrót. Byłaby to ekstrapolacja einsteinowskiej zasady równoważności na pojedyńczy byt elementarny.
    Ciekawe do czego dojdziemy stosując ten nowy dualizm wobec plankonu. Oprzyjmy się na hipotezie, że łączna energia pola grawitacyjnego otaczającego określony obiekt równa jest połowie jego masy spoczynkowej [hipoteza ta pojawiła się podczas omawiania dualności grawitacji, w samych początkach naszych rozważań.] Sądząc po rozważaniach tam prowadzonych przypuszczać możemy, że hipoteza ta ma zasięg uniwersalny (jeśli jest słuszna, to absolutnie). Potwierdzą ją (lub nie) wyniki dalszych dociekań – oczekujemy koherentności z tym, co już wiemy. Sądzę, że wnioski z przemyśleń, jakie niebawem przeprowadzimy stanowić będą kryterium słuszności, tak wprowadzonego tu dualizmu, jak i wymienionej wyżej hipotezy. [Jeśli już nie „słuszności”, to przynajmniej niesprzeczności logiczno-intuicyjnej z tym, co dane jest naszej kognicji.] Zgodnie z tym dualizmem zatem, łączna energia zawarta w polu grawitacyjnym plankonu równa powinna być liczbowo energii jego ruchu obrotowego. Wyrazić to można też inaczej: suma energii ruchu obrotowego plankonu i energii zawartej w jego polu grawitacyjnym, równa jest zeru (energia oddziaływania grawitacyjnego jest ujemna). [Można to sobie wyobrazić tak: Gdyby nie grawitacja, to wskutek obrotu plankon rozleciałby się (siła odśrodkowa). Ale on nie ulega zmianie – jest jaki jest.] To mi się nawet podoba, choć nie tylko o estetykę tu chodzi. Kiedyś doszliśmy do spostrzeżenia, że wartość liczbowa masy Wszechświata (dodatniej) równa jest w każdej chwili grawitacyjnej energii potencjalnej (ujemnej) – razem także zero. Konsystentne to jest z twierdzenim, że Wszechświat jest wszystkością, że nie ma nic materialnego poza nim. Innymi słowy: z zewnątrz Wszechświat jest niewidoczny, niemożliwy dla jakiejkolwiek detekcji. Czy zagalopowałem się? A jeśli tak, to co?
     Przy okazji znów warto zauważyć, że ujemność energii potencjalnej nie jest „wyłącznie sprawą umowy”. Minus po prostu oznacza przyciąganie. Wracając do plankonu (i dalej kombinując), skonstatujmy też, że chyba rzeczą filozoficznie uzasadnioną jest to, iż plankon jako taki, nie może być źródłem ujemności lub dodatniości, gdyż to sugerowałoby dwuznaczność, obcą tworowi elementarnemu absolutnie. Należałoby tu mówić raczej o czymś innym (nie plus, nie minus, nie zero). Można też podejść do sprawy inaczej i sądzić, że właściwa mu „dodatniość” spójna jest z asymetrią stwierdzaną w odniesieniu do tego, co poddane może być obserwacji lub wyraża ogólne cechy Przyrody. Przykładem tego może być przesunięcie widm ku czerwieni, także w fazie kontrakcji – było o tym w artykule poświęconym oscylacjom Wszechświata. Innym przykładem może być wzrost (i tylko wzrost) entropii (w tym samym artykule), a także dominacja materii nad antymaterią. W tym sensie plus ma przewagę nad minusem. O istnieniu asymetrii świadczyć by mogła też wirowość pola elektromagnetycznego.
     Nie bacząc jednak na to popełnić można przypuszczenie, że asymetria nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu jedyność zapisuje się jako „dodatniość”. Dlaczego nie „ujemność”? Pocieszeniem dla mnie (i dla reszty tej gorszej połowy) może być to, że w innym systemie zapisu ta „dodatniość” zastąpiona byłaby przez „nijakość” wówczas nie byłoby problemu.
Przyjmijmy dla uproszczenia (przecież to nie teoria, a pogłębienie pytań), że plankon jest ciałem sztywnym – w tym momencie nie uczestniczy w żadnym oddziaływaniu. Zajmujemy się wyłącznie jego sprawami osobistymi. Zapiszmy symbolicznie treść naszego dualizmu: 


Wyrażenie po prawej stronie równania jest energią kinetyczną ruchu obrotowego; I jest momentem bezwładności plankonu, a w prędkością kątową. Momentu bezwładności nie znamy. Nie wiadomo, czy można uznać plankon za litą kulę gęstościowo jednorodną. Możemy jednak założyć, że prędkość liniowa punktu na jego powierzchni równa jest c. Bo jeśli inna, to jaka? [Powiedz czytelniu: „Jakie to naiwne...”]  Zatem:


Otrzymujemy więc co następuje: