Po pierwsze,
wygląda na to, że plankon jest fermionem, podlega więc zakazowi Pauliego, który
mówi, że w określonym stanie kwantowym może znajdować się tylko jedna cząstka z
mnogości cząstek tego samego rodzaju. Rzeczywiście, dwa plankony nie mogą zajmować
dokładnie tego samego miejsca w związku z istnieniem odpychania grawitacyjnego
między nimi. Wynikałoby stąd, że źródłem zakazu Pauliego jest elementarna
grawitacja. Sam zakaz stanowiłby właściwie pomost (jedyny nam znany)
między bytem absolutnie elementarnym, a światem percepowalnym. Á propos, dzięki
temu pomostowi możliwa jest empiryczna weryfikacja całej koncepcji.
Jeżeli plankon jest
fermionem, to mamy określone kryterium dla budowy elsymonów. Zauważmy, że gdyby
plankon był bozonem, nie otrzymalibyśmy elsymonów – cząstek. Wszystkie plankony
mogłyby „zmieścić się” w jednym miejscu. Przypomina mi się liczenie diabłów w
główce szpilki. Widocznie diabły są bozonami. Już wcześniej, nawet dwukrotnie
padło „podejrzenie”, że plankony są fermionami. I oto mamy potwierdzenie tego. Można by nawet pokusić się o
twierdzenie, że istnienie fermionów (i zakazu Pauliego) świadczy o tym, że
grawitacja ma charakter dualny.
Po drugie, wcale
nie ma pewności, że otrzymany przez nas wynik (wzór (3)) jest poprawny, to
znaczy, odzwierciedla obiektywną rzeczywistość.
Po trzecie, jeśli nawet model nasz jest formalnie poprawny,
wątpliwe, czy plankony podlegają statystykom kwantowym jak cząstki powszechnie
znane i wykrywalne. Przecież skala ich rozmiarów jest o wiele rzędów mniejsza,
od skali, w której „obraca się” mechanika kwantowa, od skali obserwowalności
(observable) stanowiącej jej bazę. Poza tym, na tym elementarnym poziomie
samorealizacji bytu, kwantowy indeterminizm jest sprawą wątpliwą. Inna sprawa,
że statystyki kwantowe są takie, jakie są, właśnie w związku z określonymi
cechami plankonów. Cechy elementarności absolutnej dyktują przecież to, czym
jest świat naszej bezpośredniej percepcji. Konstatacja ta może zaskakiwać.
Po czwarte,
kwantyzacja (jak na razie), choćby w związku z właściwą jej nieoznaczonością,
probablistycznym, indeterministycznym charakterem badań, oznacza zamglenie,
niepewność co do wartości parametrów... Nie ma tu „jednotorowości”. Tym
kwantyzacja sprzeczna jest z elementarnością, której cechą swoistą jest
jednoznaczność (jak kto woli: „jednotorowość”) i determinizm.
W
samej rzeczy, byt prawdziwie elementarny jest jednością w tym sensie, że nie
istnieją dwa (lub więcej) byty prawdziwie elementarne, gdyż byłoby to nawet
sprzeczne z istotą elementarności absolutnej.
Po piąte, choć
rozważamy mnogość plankonów, wiemy, że wszystkie są w istocie swej natury
identyczne. Nie chodzi więc o zespół cech reprezentatywnych składających się na
model tworzony przez uśrednienie, bazujące na doświadczeniu (obserwable); tak,
jak w mechanice kwantowej. Nie ma więc nieoznaczoności w odniesieniu do ich
cech. Poza tym w tej najmniejszej skali nie ma mowy o jakimś uśrednieniu, a tym
bardziej o obserwacji i eksperymencie. Tak, ale spin jest przecież wielkością o
charakterze kwantowym... Właściwie nie ma się o co spierać. Po prostu, tę
wyjątkową jednoznaczną cechę (spin) wydobyto przez zastosowanie procedur
mechaniki kwantowej (bardzo udanych, sądząc po wynikach), mimo wszystko jako
parametr jednoznaczny. Podobnie jest ze stałą Plancka. „Wszystkie drogi prowadzą
do...”
Kwantowość, w kontekście naszych rozważań, oznacza przede
wszystkim atomistyczność, dyskretność poziomów. „Kwant” oznacza przecież
najmniejszą porcję, konkretną ilość, a stała Plancka wyraża właśnie to – jest
kwantem działania. Historycznie, dopiero po tym ustaleniu rozpoczął się bałagan
z nieoznaczonością i falami prawdopodobieństwa –
zgodnie z określoną interpretacją mechaniki kwantowej, przyjętą i dziś panującą
niepodzielnie. Ich fizyczny, a nie czysto matematyczny sens podałem
w artykule traktującym o dualiźmie korpuskularno-falowym (bazując na
ustaleniach tej pracy, sądzę, że weryfikowalnych). W plankonowej skali
rozmiarów, prawdopodobieństwo dotyczące określonych parametrów stanu, sprowadza
się po prostu do jedności lub w przypadku złożoności i chaosu, ma charakter deterministyczny. Wraz z tym, te zasadnicze dwie cechy kwantowości
(ziarnistość i nieoznaczoność), nie są ze sobą sprzeczne, są komplementarne.
Dziś, w odniesieniu do skal subatomowych, właściwie wszystko rozważa się w
kategoriach nieoznaczoności i prawdopodobieństwa (bo nie można inaczej jeśli bazą dla
ustaleń jest podmiotowość i empiryczność badań), a mimo to wyniki obliczeń wprost budzą podziw swą
zgodnością z doświadczeniem. A tak na marginesie dodajmy, że mechanika kwantowa
nie wytyka nosa poza dwa-trzy oddziaływania. Na razie nie tyka grawitacji
(gwoli przypomnienia). Sądzę, że
istotny postęp nastąpi gdy grawitacja zostanie uwzględniona, a to dzięki jej
modelowaniu w skali absolutnie elementarnej.