sobota, 8 czerwca 2019

Plankony i obrót. 1. Plankony. Związek między grawitacją i rotacją


Zagajenie
    Poprzednie artykuły stworzyły określone tło, bazę pojęciową i filozoficzną dla zrozumienia sedna koncepcji, którą staram się przedstawić, koncepcji będącej wynikiem mych przemyśleń, które jak na razie nie zasłużyły na to, by ktoś podjął się trudu ich weryfikacji. Stąd ewentualne nieścisłości i błędy. Niech wreszcie zaczną mi je wypominać! Zajmuję się przecież dziedziną o charakterze interdyscyplinarnym – trudno być omnibusem we wszystkich dziedzinach. A dodatkowo w swych badaniach jestem osamotniony. Można by powiedzieć, że biję w ciemno (tak, jak to zrobili z ciemną energią), gdyż (ogólnie) każda koncepcja, w szczególności jeśli odbiega od standardu, powinna być poddana debacie w gronie ludzi zawodowo przygotowanych. Jak na razie o czymś takim nie wiem pomimo, że czytelnictwo mych artykułów (dziś już to wiem), przerosło oczekiwania w związku z tym, że nie należą do najłatwiejszych. Czyta je dosłownie cały świat pomimo przeszkody natury językowej. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszą się artykuły w Stanach Zjednoczonych (nawet znacznie więcej wyświetleń, niż w Polsce). Sporo jest wyświetleń w większości państw europejskich, a także w Izraelu, Brazylii, Chinach, Indonezji, Australii, nawet w Emiratach Arabskich i Ugandzie. Razem kilkadziesiąt państw, ponad 50 tysięcy wyświetleń..
   Wahałem się, czy puścić ten artykuł (serię), ale właśnie pomyślałem, że jeśli ktoś przeczytał wszystkie poprzedzające go, wyrobił sobie już określone zdanie na temat meritum lub na temat autora. Jeśli autora, to co on tu jeszcze robi? Jeśli na temat meritum i dalej czyta, to uodpornił się na niespodzianki i może w dalszym ciągu ich oczekuje, choćby z zaciekawienia. Jeśli popełniłem błędy, to ich sprostowanie może także coś wnieść do sprawy.  Nie myli się kto nie robi nic. A jeśli myląc się zainspirowałem kogoś, to byłby to tylko powód do satysfakcji. Miałem już niemało takich powodów, sądząc po komentarzach do artykułów i listach, które otrzymałem. Sądząc też po bardzo przychylnej recenzji mej książki (Wszechświat grawitacji dualnej, w księgarni internetowej PWN). W artykułach tych są też rzeczy, które przed decyzją skazującą mnie na banicję, należałoby po prostu sprawdzić w obserwacji lub eksperymencie. Ale przecież lepiej i łatwiej nie czytać (i z góry skazywać). Cóż, inkwizycja nie jedno ma imię.

Treść

1. Grawitacja i obrót.
2. Jakie są wewnętrzne cechy plankonu?
3. Spinowy moment pędu plankonu.
4.Wnioski i interpretacje.
5. Konsekwencje kosmologiczne.



1. Grawitacja i obrót

    Każdy, kto, choćby pobieżnie, z naturalnej ciekawości świata (Dziś zjawisko to coraz rzadsze, szczególnie wśród młodzieży.), próbował zapoznać się z treścią ogólnej teorii względności, musiał natknąć się na zasadę równoważności, która stanowi jej „bazę ideową”. Zgodnie z tą zasadą siła grawitacyjna równoważna jest sile bezwładności pojawiającej się w układzie nieinercjalnym. Takim układem może być na przykład przyśpieszający pociąg, skręcający tramwaj lub autobus, karuzela w lunaparku, wirówka pralki, albo centryfuga, mogąca mieć zgoła zupełnie niepokojowe przeznaczenie.
  Liczne fakty potwierdzają tę teorię. [To, że nie stosuję jej w rozważaniach kosmologicznych, niczego nie zmienia. Wszechświat jest przecież nielokalny.]
Zapytajmy więc: „Jak powiązać zasadę równoważności z modelem plankonowym?” Parametrem istotnym każdej bez wyjątku cząstki, jest jej spin, którego iloczyn z przekreśloną stałą Plancka określa spinowy moment pędu cząstki. Na ogół przedstawia się go w sposób popularny jako wielkość związaną z ruchem obrotowym cząstki (jak kula ziemska). Ruch obrotowy cechuje właściwie każdy swobodny byt materialny, jest nawet jego cechą swoistą. Od galaktyki po elektron i neutrino. To cecha niejako „osobista”, wewnętrzna ciała (cząstki). Ruch postępowy zaś jest odzwierciedleniem świata zewnętrznego, stanowiącego układ odniesienia, oddziaływującego na dane ciało, tworzącego przestrzeń. Drugą swoistą cechą każdego bytu materialnego jest związana z nim grawitacja. Czy na najniższym poziomie samorealizacji bytu istnieje związek pomiędzy wymienionymi dwiema cechami? Czy zasada równoważności w tym przypadku oznacza rodzaj dualizmu? W analogii z dualizmem korpuskularno-falowym: (cząstka « fala), mielibyśmy dualizm: grawitacja « obrót. Byłaby to ekstrapolacja einsteinowskiej zasady równoważności na pojedyńczy byt elementarny.
    Ciekawe do czego dojdziemy stosując ten nowy dualizm wobec plankonu. Oprzyjmy się na hipotezie, że łączna energia pola grawitacyjnego otaczającego określony obiekt równa jest połowie jego masy spoczynkowej [hipoteza ta pojawiła się podczas omawiania dualności grawitacji, w samych początkach naszych rozważań.] Sądząc po rozważaniach tam prowadzonych przypuszczać możemy, że hipoteza ta ma zasięg uniwersalny (jeśli jest słuszna, to absolutnie). Potwierdzą ją (lub nie) wyniki dalszych dociekań – oczekujemy koherentności z tym, co już wiemy. Sądzę, że wnioski z przemyśleń, jakie niebawem przeprowadzimy stanowić będą kryterium słuszności, tak wprowadzonego tu dualizmu, jak i wymienionej wyżej hipotezy. [Jeśli już nie „słuszności”, to przynajmniej niesprzeczności logiczno-intuicyjnej z tym, co dane jest naszej kognicji.] Zgodnie z tym dualizmem zatem, łączna energia zawarta w polu grawitacyjnym plankonu równa powinna być liczbowo energii jego ruchu obrotowego. Wyrazić to można też inaczej: suma energii ruchu obrotowego plankonu i energii zawartej w jego polu grawitacyjnym, równa jest zeru (energia oddziaływania grawitacyjnego jest ujemna). [Można to sobie wyobrazić tak: Gdyby nie grawitacja, to wskutek obrotu plankon rozleciałby się (siła odśrodkowa). Ale on nie ulega zmianie – jest jaki jest.] To mi się nawet podoba, choć nie tylko o estetykę tu chodzi. Kiedyś doszliśmy do spostrzeżenia, że wartość liczbowa masy Wszechświata (dodatniej) równa jest w każdej chwili grawitacyjnej energii potencjalnej (ujemnej) – razem także zero. Konsystentne to jest z twierdzenim, że Wszechświat jest wszystkością, że nie ma nic materialnego poza nim. Innymi słowy: z zewnątrz Wszechświat jest niewidoczny, niemożliwy dla jakiejkolwiek detekcji. Czy zagalopowałem się? A jeśli tak, to co?
     Przy okazji znów warto zauważyć, że ujemność energii potencjalnej nie jest „wyłącznie sprawą umowy”. Minus po prostu oznacza przyciąganie. Wracając do plankonu (i dalej kombinując), skonstatujmy też, że chyba rzeczą filozoficznie uzasadnioną jest to, iż plankon jako taki, nie może być źródłem ujemności lub dodatniości, gdyż to sugerowałoby dwuznaczność, obcą tworowi elementarnemu absolutnie. Należałoby tu mówić raczej o czymś innym (nie plus, nie minus, nie zero). Można też podejść do sprawy inaczej i sądzić, że właściwa mu „dodatniość” spójna jest z asymetrią stwierdzaną w odniesieniu do tego, co poddane może być obserwacji lub wyraża ogólne cechy Przyrody. Przykładem tego może być przesunięcie widm ku czerwieni, także w fazie kontrakcji – było o tym w artykule poświęconym oscylacjom Wszechświata. Innym przykładem może być wzrost (i tylko wzrost) entropii (w tym samym artykule), a także dominacja materii nad antymaterią. W tym sensie plus ma przewagę nad minusem. O istnieniu asymetrii świadczyć by mogła też wirowość pola elektromagnetycznego.
     Nie bacząc jednak na to popełnić można przypuszczenie, że asymetria nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu jedyność zapisuje się jako „dodatniość”. Dlaczego nie „ujemność”? Pocieszeniem dla mnie (i dla reszty tej gorszej połowy) może być to, że w innym systemie zapisu ta „dodatniość” zastąpiona byłaby przez „nijakość” wówczas nie byłoby problemu.
Przyjmijmy dla uproszczenia (przecież to nie teoria, a pogłębienie pytań), że plankon jest ciałem sztywnym – w tym momencie nie uczestniczy w żadnym oddziaływaniu. Zajmujemy się wyłącznie jego sprawami osobistymi. Zapiszmy symbolicznie treść naszego dualizmu: 


Wyrażenie po prawej stronie równania jest energią kinetyczną ruchu obrotowego; I jest momentem bezwładności plankonu, a w prędkością kątową. Momentu bezwładności nie znamy. Nie wiadomo, czy można uznać plankon za litą kulę gęstościowo jednorodną. Możemy jednak założyć, że prędkość liniowa punktu na jego powierzchni równa jest c. Bo jeśli inna, to jaka? [Powiedz czytelniu: „Jakie to naiwne...”]  Zatem:


Otrzymujemy więc co następuje:











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz