A co robi neutrino w momencie rozbijania
cząstki? Chyba nawet wystarczy, że swym wtargnięciem, własnym polem,
wymuszającym rezonans (co za fantazja) zakłóca porządek drgań autonomicznych
cząstki, doprowadzając do jej rozerwania. W dodatku pewne przesłanki wskazują
na to, że neutrino jest cząstką odpychającą grawitacyjnie. Ale to nie wyjaśnienie, to co najwyżej jakościowe
przesłanki.
Jeśli przy tym samo neutrino nie rozpada się
(sam spontanicznie lub poprzez wymuszenie), to byłby to jakiś argument za tym,
że właśnie ono odpowiedzialne jest za rozpady pozostałych cząstek. Eksperyment
zdaje się to potwierdzać (obecność neutrin odczas procesu rozpadu cząstek). To
także znak, że posiada pewną wyjątkową cechę. Czy cechę odpychania? Bo jakże by
inaczej? Przecież ma rozbijać. Same neutrina między sobą przyciągałyby się, nie
mogąc siłą rzeczy powodować rozpadów we własnym środowisku. Być może zjawisko
oscylacji neutrin świadczyłoby o
tym. Zwróciłem już na taką możliwość uwagę w artykule poświęconym dualnej
grawitacji. Zwróciłem wówczas uwagę na to, że
dwa układy o ujemnej masie grawitacyjnej, przyciągają się wzajemnie. W świetle
tamtych uwag i wniosków, hipoteza, że masa neutrina jest ujemna, nie jest aż
tak zwariowana, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka. To odpychające działanie mogłoby wyjaśnić też znany fakt
przenikliwości neutrin – niezwykle małego przekroju czynnego na zderzenia. Po
prostu odpychane są przez pozostałe cząstki, jakby unikają materię zwyczajną. W dodatku, to by coś mogło mówić o warunkach,
w których ta cząstka wyodrębniła się – jest bardziej ściśnięta. Wyodrębniła się wcześniej, niż pozostałe cząstki,
jeszcze podczas trwania Ureli, zanim doszło do przemiany fazowej. Neutrinom poświęciłem cały esej, ale na razie to tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz