Mamy już dość solidną bazę „ideologiczną” dla
zastanowień, może nawet wstępnych ustaleń dotyczących kryteriów budowy
cząstek-elsymonów. Zbierzmy więc rozproszone w tekście (tym i poprzednich)
myśli w jedną całość.
W rozważaniach nad energią potencjalną układu dwóch plankonów, doszliśmy do
konkluzji o istnieniu dwóch minimów, dwóch miejsc, w których najchętniej łączyć
się powinny plankony. To dość istotne kryterium, jednak wykres energii
potencjalnej, jaki uzyskaliśmy, dotyczy układu dwóch plankonów, a cząstki
konkretne stanowią chyba dość złożone ich układy. Wynik
ostateczny jest więc superpozycją. A jakie to są układy? Powinny być
trwałe, to znaczy, pozostawione w odosobnieniu, nie ulegać samorzutnemu rozpadowi. Powinny
więc to być układy o cyklicznym charakterze zmian zachodzących w nich. [Energia (całkowita) kładu zamkniętego jest zachowana. Jeśli jest
to układ, w którym zachodzą zmiany cykliczne, to nie może on promieniować
pomimo istnienia tam ruchu przyśpieszonego. Gdyby promieniował, to układ
traciłby energię, nie byłby układem dokłanie cyklicznym (poszczególne cykle
byłyby inne, np. drgania gasnące). Przykładem jest atom (elektrony okrążające
jądro). Innym przykładem jest układ planetarny – nie ma mowy o falach
grawitacyjnych. Kojarzy się to z zasadą
bezwładności. To jakby inercja na wyższym poziomie.] Cząstka
jest układem złożonym. Jest układem, w ktorym zachodzą zmiany
cykliczne. Przy tym z oczywistych powodów
nie ma tu żadnego czynnika hamującego, a
jedynym oddziaływaniem jest grawitacja. Chodzi
więc o drgania. Plankony tworzące cząstkę, a także, niezależnie od tego, ich
układy (podukłady całości), drgają. Są to podukłady grawitacyjnie
sprzężone ze sobą. Można przypuszczać, że rozkład drgań całości ma
charakter fourierowski. Drgania są „dopasowane” do siebie. Układ powinien być
stabilny. Niestabilność powoduje szybkie rozerwanie układu. Kojarzy się to z cząstkami rezonansowymi.
Oczywiście, gdy mowa o układzie plankonów, nie ma mowy o promieniowaniu
elektromagnetycznym podczas zachodzących w nim przemian. Nie tylko dlatego, że
są to przemiany cykliczne. Także dlatego, gdyż sam foton jest właśnie takim
układem.
Ale to jeszcze nie wszystko. Dodatkowe
kryterium dotyczace struktury cząstek bazuje na (trzeba przyznać, że dosyć
zaskakującej) hipotezie o istnieniu wysycenia pola grawitacyjnego (rzecz
opisałem w poście ósmym tej serii).
Koncepcja, zakładajaca istnienie wysycenia pola grawitacyjnego, jak dotąd nie
była brana pod uwagę, gdyż nie koresponduje z głównym nurtem badań i oczywiście
z dzisiejszym zbiorem przekonań. Bodźcem dla przemyśleń w tym nowym kierunku
(poza moimi bardzo dawnymi,
studenckimi spekulacjami) jest to, że jednak nie wszystko to, co dziś stanowi
stan zapatrywań, pasuje jak ulał, stanowi monolit. Wszak wiadomo, że dzisiejszy
stan wiedzy nie antycypuje już w zasadzie nic nowego, przy tym obserwacje
astronomiczne na ogół zaskakują i trzeba się do nich dostosowywać poprzez
(niekoniecznie uzasadnione) tworzenie nowych bytów. Przykład dobitny
stanowi tak zwana ciemna energia (uhonorowana nawet Noblem). W innym miejscu
przedstawiłem model (ilościowy) wyjaśniajacy efekt z supernowymi, który dał
asumpt do wymyślenia ciemnej energii, model antycypujący wielkość pociemnienia
w zależności od odległości; zgodny z obserwacją. To tworzenie przez dzisiejszą
naukę nowych bytów na lewo i na prawo, jest rzeczą dość symptomatyczną (Wraz z
tym, że słowa te wzbudzają zdecydowany sprzeciw u niejednego członka
społeczności fizyków, a ja, choć też jestem fizykiem, z grona tego niebawem
zostanę usunięty. Ku mojej radości, bo to znak, że czytali.). Ale to (tworzenie
nowych bytów) jest faktem, nawet jeśli dzisiejsi geniusze naśmiewają się z
flogistonu.
Oczywiście
nową koncepcję należy sprawdzić, choćby dlatego, gdyż burzy ona aktualny
porządek rzeczy. Sprawdzić dla obalenia. Sprawdzić, gdyż... stanowi spory
przyczynek dla ewentualnej heurezy. Otwiera wprost róg obfitości z tematami
badań, wśród nich badań problemów tradycyjnych, między innymi do dziś
uznawanych za nierozwiązalne, także tematów badań, dziś na razie będących poza
horyzontem oczekiwań nauki i dzisiejszej świadomości poznawczej. Implikacje mogą
być rozliczne, znaczące do tego stopnia, że wykluczenie rozważań bazujących na
modelu przedstawionym w mych pracach, bez poważnych studiów i badań, nie byłoby
rzeczą zbyt roztropną. Należy więc za wczasu wszystko to odrzucić i oczywiście
skwitować milczeniem... To, co ma miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz