Powyżej zwróciłem uwagę na możliwość
istnienia odpychania między plankonami. Jeśli faktycznie, to istnieje nisza
energetyczna – w środku między przyciąganiem, a odpychaniem (w zależności od
odległości wzajemnej plankonów). To wprost automatycznie warunkuje możliwość
istnienia drgań. Daje to też możliwość łączenia się plankonów, tworzenia się
układów trwałych. Można zatem połączyć tak ze sobą większą liczbę plankonów,
dowolną ich liczbę (choć ograniczoną). Dla obserwatora zzewnątrz (powiedzmy, że
uśredniona) masa układu może być równa zeru. W tym momencie nie jest istotne,
jaki kształt, jaką formę geometryczną przybiera dany układ, jaka jest jego
topologia. Zerowa masa sugeruje, że może to być foton. Różne fotony.
Oczywiście masa układu może być też różna od
zera – dodatnia, a nawet ujemna. Tak otrzymujemy wstępny, jakościowy model
struktury cząstek nazywanych elementarnymi. Ich masa zależna jest tak od liczby
plankonów, jak i od tego jak głęboko są one ze sobą powiązane. Może być bardzo
mała w porównaniu z masą pojedyńczego plankonu: na przykład może być masą
elektronu. „Jeśli tak, to dlaczego masy wszystkich cząstek są relatywnie
bliskie sobie (maksimum o czynnik 10^3)?” Pytanie jak najbardziej na miejscu.
Wstępny model idący na przeciw temu pytaniu przedstawiony został w artykule następnym.
Nie uprzedzajmy faktów. Dla prostoty wyrażeń układ związanych ze sobą plankonów nazwiemy elsymonem (elementarny
układ materialny – elementary system of matter).
Czy
elsymon jest rzeczywiście cząstką? Może tylko tworem wirtualnym. Korzyść jednak
jest, i to nie tylko w fakcie zapisu tych fantazji. Mimo wszystko dzięki nim
widzimy ostrzej przede wszystkim to, że nie zawsze myśl musi być
podporządkowana przekonaniom „oficjalnym”. Wracając do elsymonu, zapytajmy: „Czy każdy
elsymon może być tworem trwałym? A może istnieją reguły wyboru sprawiające, że
tylko określone elsymony zasługują na to by być wykrywalnymi przez nas
cząstkami?” Można oczekiwać, że trwałość (większa lub mniejsza) jest sprawą
symetrii, lub określonej asymetrii strukturalnej, według której dana cząstka
jest zbudowana (na poziomie plankonowym). To sprawa dalszych badań, choć pewne
sugestie pojawią się już niebawem.
W początkach
naszych rozważań obliczyliśmy promień grawitacyjny pojedyńczego plankonu. W
kontekście tym zauważmy, że w przypadku układu plankonów, w związku z jego,
może nawet sporym, ubytkiem masy, promień grawitacyjny jest mniejszy i dąży do
zera, gdy masa układu dąży do zera. Stwierdziliśmy już zresztą, że w przypadku
ogólniejszym elsymon choćby bardzo złożony, manifestować może masę nawet bardzo
małą, gdyż znaczna część jego masy jest zamknięta (duży niedobór masy). Taki
złożony elsymon może jednak mieć objętość stosunkowo dużą. Wynika stąd, że: a)
masa cząstki (elsymonu) będąc relatywnie małą, odpowiadać może masom cząstek
elementarnych; b) wobec małej stosunkowo masy, promień grawitacyjny takiego
układu (a nie pojedyńczego plankonu) jest bardzo mały biorąc pod uwagę objętość
elsymonu. Cząstka taka jest więc „widoczna” (możliwa jest jej detekcja), c) pomimo,
że doświadczalne określenie jej wymiarów i cech
przestrzennych, nie jest możliwe w sposób jednoznaczny. Bardzo możliwe, że sama
cząstka jest skomplikowanym układem drgań plankonowych. Jej chwilowy stan jest
wskutek tego nie do określenia (nieoznaczoność). Zatem cząstka nasza jest
tworem zmiennym wskutek dynamiki drgań z pewnością zachodzących w nim; nie musi
też mieć symetrii kulistej. Poza tym, by badać trzeba ingerować w układ czyniąc
wynik badania sprawą statystyki i prawdopodobieństwa. To nam oczywiście kojarzy
się z mechaniką kwantową. Motyw ten stanowić może dopełnienie interpretacyjne
tego działu fizyki pomimo, że waniajet determinizmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz