Celem naszym jest zbudowanie matematycznej
definicji defektu masy układu dwóch ciał (punktów materialnych). Na jego istnienie
zwróciłem uwagę już na początku
tego eseju. Dla ciągłości wywodów warto tam na chwilkę powrócić. Oczywiście mowa tu o oddziaływaniu grawitacyjnym. Niech układ (izolowany)
stanowią dwa punkty
materialne, przy tym ich masa spoczynkowa, w tradycyjnym pojmowaniu, w związku
z ich niezmiennością (nie są to na przykład zapadające się gwiazdy), nie ulega
zmianie. Te proste warunki ułatwią nam jednoznaczne zdefiniowanie wielkości
niedoboru masy. By zdefiniować defekt masy zauważmy, że równy jest zeru, jeśli
energia potencjalna układu jest maksymalna i równa zeru. Oczywiście
w tych warunkach także masa układu jest maksymalna. (w innych warunkach
energia potencjalna jest ujemna.) Ma to
miejsce, gdy odległość między naszymi punktami materialnymi dąży do
nieskończoności. Innymi słowy, między ciałami nie ma żadnego kontaktu. Czy
tylko w tym przypadku? Zobaczymy dalej.
Gdy odległość między punktami równa jest r,
energia potencjalna układu równa jest:
Przyrost energii potencjalnej układu gdy
odległość między punktami dąży do nieskończoności, równy jest:
0 – Ep(r)
O tyle też wzrasta masa układu, czyli:
0 – Ep(r) = Δmc2 (3)
Tej masy brak było, gdy odległość wynosiła r. Mamy więc niedobór
masy w tym punkcie. Uwzględniając wzory (2) i (3) mamy:
Δm[kg] = Gm1m2/rc2 (4)
Oczywiście Δm jest niedoborem (absolutnym)
masy układu dwóch punktów materialnych, odpowiadającym wzajemnej
odległości między nimi, równej r. O to nam chodziło.
Przykłady obliczeń.
1. Oblicz deficyt masy
układu dwóch punktów materialnych, których jednakowe masy wynoszą 1kg, a
odległość miedzy nimi równa jest 1
m
Rozwiązanie:
Podstawiając do wzoru (4) otrzymyjemy: Δm = 7,41·10-28kg. To bardzo mało. Nic dziwnego, że
efekt ten jest niewykrywalny, tym bardziej, że się go nawet wcale nie oczekuje.
Inna sprawa, że wielkość:
Δm·c2 = 66,69·10-12J
≈ 41,88MeV
Jest
wielkością już mierzalną. Można więc pokusić się o doświadczalne sprawdzenie
tego przewidywania. Jeśli ktoś zechce, mogę służyć moralnym wsparciem.
2. Jaki jest niedobór
masy układu Ziemia-Słońce?
Rozwiązanie:
Dane:
m = 6·1024 kg (masa
Ziemi)
M = 2·1030 kg (masa Słońca)
r = 5·1010 m (średnia odległość Z-S)
Potraktujmy te ciała jako punkty
materialne (kształt kulisty i odpowiednio duża odległość). Otrzymujemy: Δm =
6·1016 kg. Czy to dużo? To masa sześcianu o krawędzi ok. 23 km, o
gęstości 5g/cm3 (zbliżonej do gęstości Ziemi). Energia równoważna
tej masie spowodowałaby usunięcie Ziemi z Układu Słonecznego. Nic dziwnego,
przecież niedobór masy równy jest energii wiązania.
Przy tej okazji wykonać możemy fikuśne obliczonko. Niech
energia wiązania (równa niedoborowi masy), równa jest jakiejś energii
kinetycznej. Z jaką prędkością początkową Ziemia musiałaby się oddalać
radialnie od Słońca, by się od niego uwolnić? Oczywiście z prędkością ucieczki.
Czy to otrzymamy?
Δmc2 = GMm/rc2·c2 = mv2/2
ó v = (2GM/r)1/2
Otrzymaliśmy.
3. Jaki jest średni deficyt masy układu Merkury-Słońce?
Okazuje się, że: Δm = 8,6·1015 kg. Wybrałem tę planetę
nieprzypadkowo. Jak wiadomo, „zbyt duże” zauważone wcześniej przesunięcie
perihelium orbity tej planety dało asumpt do testowania ogólnej teorii
względności (z wynikiem pozytywnym). Jak wiadomo, zgodnie z tą teorią,
grawitacja traktowana jest w kategoriach geometrycznych – powoduje zakrzywienie
przestrzeni. Interesujce, co otrzymamy, jeśli podejdziemy do zagadnienia
inaczej, zgodnie z teorią Newtona, oczywiście po uwzględnieniu deficytu masy
grawitacyjnej układu. Może wówczas otrzymamy ten sam efekt? Oto jeszcze jedna
możliwość sprawdzenia (falsyfikowalność). Gdyby okazało się, że
rzeczywiście..., oznaczałoby to, że samo zakrzywienie przestrzeni nie jest
faktem fizykalnym, a przestrzeń nie jest autonomicznym bytem. Sama OTW
byłaby genialnym patentem, procedurą obliczeniową o dużym znaczeniu praktycznym.
Nota bene, to samo można by było powiedzieć także o mechanice kwantowej. To
jednak nie wynika bezpośrednio z naszych aktualnych rozważań. O perspektywach
poznawczych tego wszystkiego lepiej nie mówić, tym bardziej, że jedną z
istniejących możliwości jest jakiś fatalny błąd (oczywiście mój).
Tu warto się uspokoić. Otrzymane przez nas wartości
niedoboru masy układów, to przecież wartości energii potencjalnej
grawitacyjnej, wyrażone w jednostkach masy i z przeciwnym znakiem (plus). „Więc
cóż tu nowego, przecież to tylko trywialna zabawa wzorkami?” Nawet jeśli tak to odbierasz czytelniku, zauważ, że sens
tego, po uwzględnieniu nowej definicji masy grawitacyjnej jest nieco głębszy.
Wszak masę grawitacyjną zdefiniowaliśmy jako masę układu, a nie jako masy ciał
z osobna. To, jak zobaczymy, doprowadzi do modyfikacji prawa newtonowskiego i
do wyników nawet zaskakujących i wcale nie sprzecznych z oczekiwanymi na bazie
OTW. Można też przypuszczać, że w układach skali astronomicznej, niedobór masy
może manifestować się określonymi efektami obserwacyjnymi. A to czyni „teorię”
falsyfikowalną. Zdawałoby się: drobny formalny zabieg kosmetyczny (jak mawiają
chirurdzy).
Ale nie uprzedzajmy faktów.
Pojawiły się trudności, tym razem z umieszczeniem wzorów (jako obrazki). Z tego powodu uciepiał kształt wzorów - zapisałem je w Wordzie.
OdpowiedzUsuń