Dziś fizyka
próbuje już sięgać ku skali Plancka (bo jest za co
matematycznie złapać). To dziś już nic nowego.
Teorie superstrun są przykładem tego trendu. Szkoda, że są przede wszystkim
wyrafinowaną matematyką, dającą mnogość opcji i równoważnych rozwiązań zamiast wskazywać
jednoznacznie realność przyrodniczą, antycypować empirię. Zatem pytania i
zastanowienia pozostają. Oto niektóre z nich. W naszym otoczeniu grawitacja jest
znacznie słabsza od elektromagnetyzmu. A jednak czujemy właśnie ją, choć
potrzeba na to całej wielkiej Kuli Ziemskiej. A elektromagnetyzm? Ciała naszego
otoczenia są elektrycznie obojętne. Dlaczego grawitacja dominuje wśród ciał
niebieskich? Czy dlatego, gdyż grawitacja, to tylko przyciąganie? Przecież nie
czujemy elektromagnetyzmu ciał, gdyż tutaj siły przyciągania i odpychania
kompensują się – dualność tych oddziaływań. Czy to znak, że grawitacja nie jest
dualna, że nie może istnieć odpychanie grawitacyjne? Nie
koniecznie. To znak, że jest jeszcze co badać. Najpierw jednak trzeba pytać. Na
przykład: Dlaczego w „nano”-skali już blisko skali Plancka,
grawitacja ma być bardzo silna (mimochodem
stwierdziłem to wcześniej), a wyżej, wśród atomów, w pomiarze wprost nie
istnieje? Poszlaką, że tam jest
bardzo silna jest to, że masa Plancka jest bardzo wielka w porównaniu z masami
cząstek elementarnych, a długość Plancka bardzo mała. [Ale to przecież tylko
„zabawa” ze stałymi uniwersalnymi. Tak, ale te stałe mogą
mieć konkretny sens fizyczny. Zatem także masa Plancka coś chyba znaczy.] W tym
kontekście, jeśli w skali atomowej grawitacja jest bardzo słaba, nawet
niewyczuwalna, to mamy jakby niszę. Może to być istotna poszlaka za tym, że
jednak grawitacja mimo wszystko może mieć także charakter dualny. Poddaję to pod rozwagę
czytelnikowi, szczegolnie jeśli jest fizykiem.
Poszlaką może być też istnienie zjawiska odbicia w
świecie cząstek, również obojętnych elektrycznie. Zachodzi ono w zasięgu niemierzalnie małym
(„zerowym”), znacznie poniżej zasięgu sił jądrowych, w szczególności,
gdy zderzają się cząstki o względnych prędkościach relatywistycznych.
Oznacza to istnienie sił niezwykle wielkich. Czy siły te maja charakter
elektrostatyczny, jądrowy? Wątpliwe. Są zbyt wielkie. A są to przecież
siły odpychania. Stosunkowo łatwo oszacować ich wielkość. Proponuję
sprawdzenie prostym rachunkiem, wprowadzając rozsądne dane i upraszczając (ruch
jednostajnie opóźniony w określonym zasięgu). Wyjdzie coś rzędu miliarda
niutonów – w odniesieniu do cząstek subatomowych, gdy prędkość względna jest
rzędu stu tysięcy km/s. Nie wnikamy w to, co się stanie z samymi
cząstkami w wyniku zderzenia (otrzymujemy lawinę innych cząstek). Dziś nad zjawiskiem
zderzenia przechodzi się do porządku dziennego. Zderzenie i kropka,
bezrefleksyjnie, jakby to było coś oczywistego.
Inną poszlaką może być to, że choć nukleony w
jądrze przyciągają się (silnie), to samo jądro nie zapada się w sobie, jest
nieściśliwe, jak ciecz. Widocznie w krótszym zasięgu działają siły odpychania,
w dodatku bardzo wielkie. Nie wnikam tu w modele oddziaływań międzykwarkowych.
To tylko poszlaka, że jakąś rolę mimo wszystko odgrywać tu może odpychanie
grawitacyjne.
Zatem mimo wszystko, istnienia dualności grawitacji nie
można wykluczyć. Ale chyba nie chodzi o jakieś ładunki grawitacyjne dodatnie i
ujemne (jak to jest w elektryczności). Á propos, istnienie dwóch
rodzajów ładunku elektrycznego świadczy niewątpliwie o złożoności strukturalnej
bytu elektromagnetycznego. Wspomniany już wyżej byt elementarny absolutnie
(jeśli istnieje – w każdym razie wskazują na tę możliwość nasze przemyślenia), jest bytem jedynym w swym rodzaju,
tak jak jedyną prędkością inwariantną (niezależną od układu odniesienia) jest
prędkość światła. To samo można powiedzieć o grawitacji, nawet tej
(hipotetycznie) dualnej. Temat rozwinę dalej – w tej i w następnych pracach.
Z przyczyn technicznych, wbrew woli autora, zapisany jest innym kolorem.
OdpowiedzUsuń