wtorek, 27 listopada 2018

7. Chyba grawitacja mimo wszystko nie jest taka słaba


    Dziś fizyka próbuje już sięgać ku skali Plancka (bo jest za co matematycznie złapać). To dziś już nic nowego. Teorie superstrun są przykładem tego trendu. Szkoda, że są przede wszystkim wyrafinowaną matematyką, dającą mnogość opcji i równoważnych rozwiązań zamiast wskazywać jednoznacznie realność przyrodniczą, antycypować empirię. Zatem pytania i zastanowienia pozostają. Oto niektóre z nich.         W naszym otoczeniu grawitacja jest znacznie słabsza od elektromagnetyzmu. A jednak czujemy właśnie ją, choć potrzeba na to całej wielkiej Kuli Ziemskiej. A elektromagnetyzm? Ciała naszego otoczenia są elektrycznie obojętne. Dlaczego grawitacja dominuje wśród ciał niebieskich? Czy dlatego, gdyż grawitacja, to tylko przyciąganie? Przecież nie czujemy elektromagnetyzmu ciał, gdyż tutaj siły przyciągania i odpychania kompensują się – dualność tych oddziaływań. Czy to znak, że grawitacja nie jest dualna, że nie może istnieć odpychanie grawitacyjne? Nie koniecznie. To znak, że jest jeszcze co badać. Najpierw jednak trzeba pytać. Na przykład: Dlaczego w „nano”-skali już blisko skali Plancka, grawitacja ma być bardzo silna (mimochodem stwierdziłem to wcześniej), a wyżej, wśród atomów, w pomiarze wprost nie istnieje? Poszlaką, że tam jest bardzo silna jest to, że masa Plancka jest bardzo wielka w porównaniu z masami cząstek elementarnych, a długość Plancka bardzo mała. [Ale to przecież tylko „zabawa” ze stałymi uniwersalnymi. Tak, ale te stałe mogą mieć konkretny sens fizyczny. Zatem także masa Plancka coś chyba znaczy.] W tym kontekście, jeśli w skali atomowej grawitacja jest bardzo słaba, nawet niewyczuwalna, to mamy jakby niszę. Może to być istotna poszlaka za tym, że jednak grawitacja mimo wszystko może mieć także charakter dualny. Poddaję to pod rozwagę czytelnikowi, szczegolnie jeśli jest fizykiem.   
  Poszlaką może być też istnienie zjawiska odbicia w świecie cząstek, również obojętnych elektrycznie. Zachodzi ono w zasięgu niemierzalnie małym („zerowym”), znacznie poniżej zasięgu sił jądrowych, w szczególności, gdy zderzają się cząstki o względnych prędkościach relatywistycznych. Oznacza to istnienie sił niezwykle wielkich. Czy siły te maja charakter elektrostatyczny, jądrowy? Wątpliwe. Są zbyt wielkie. A są to przecież siły odpychania. Stosunkowo łatwo oszacować ich wielkość. Proponuję sprawdzenie prostym rachunkiem, wprowadzając rozsądne dane i upraszczając (ruch jednostajnie opóźniony w określonym zasięgu). Wyjdzie coś rzędu miliarda niutonów – w odniesieniu do cząstek subatomowych, gdy prędkość względna jest rzędu stu tysięcy km/s. Nie wnikamy w to, co się stanie z samymi cząstkami w wyniku zderzenia (otrzymujemy lawinę innych cząstek). Dziś nad zjawiskiem zderzenia przechodzi się do porządku dziennego. Zderzenie i kropka, bezrefleksyjnie, jakby to było coś oczywistego.
   Inną poszlaką może być to, że choć nukleony w jądrze przyciągają się (silnie), to samo jądro nie zapada się w sobie, jest nieściśliwe, jak ciecz. Widocznie w krótszym zasięgu działają siły odpychania, w dodatku bardzo wielkie. Nie wnikam tu w modele oddziaływań międzykwarkowych. To tylko poszlaka, że jakąś rolę mimo wszystko odgrywać tu może odpychanie grawitacyjne.

     Zatem mimo wszystko, istnienia dualności grawitacji nie można wykluczyć. Ale chyba nie chodzi o jakieś ładunki grawitacyjne dodatnie i ujemne (jak to jest w elektryczności). Á propos, istnienie dwóch rodzajów ładunku elektrycznego świadczy niewątpliwie o złożoności strukturalnej bytu elektromagnetycznego. Wspomniany już wyżej byt elementarny absolutnie (jeśli istnieje – w każdym razie wskazują na tę możliwość nasze przemyślenia), jest bytem jedynym w swym rodzaju, tak jak jedyną prędkością inwariantną (niezależną od układu odniesienia) jest prędkość światła. To samo można powiedzieć o grawitacji, nawet tej (hipotetycznie) dualnej. Temat rozwinę dalej – w tej i w następnych pracach.

1 komentarz: