Zgodnie z
zapowiedzią pod koniec poprzedniego postu, teraz zejdziemy
ku małościom, ku skali podkwantowej, tam, gdzie nie obliguje już nas
nieoznaczoność, tam, gdzie nie obawiamy się wpływu czynników zewnętrznych na nasz układ. Opiszemy rzecz bezpodmiotowo (nonobserwable), co oznacza też, że deterministycznie. Wolno nam. [Jak nie wolno, to prędko...]
Skoncentrujmy
się jedynie na grawitacji. Nie interesuje nas ruch względny ciał, a wyłącznie
grawitacja, jaką tworzą nasze ciała jako układ. Także, dla przypomnienia, nie
rozważamy tutaj oczywistych sytuacji znanych nam z autopsji. Mam bowiem wciąż
na myśli układy elementarne, subatomowe, a nawet docelowo strukturę cząstek
elementarnych. Tam na przykład nie ma mowy o ruchach tworzących
fenomenologicznie jakości termodynamiczne. Pozostała
wyłącznie grawitacja i ewentualnie zmiany ruchu przez nią uwarunkowane.
Także przysłowiowy kamień do
podrzucania pozostał bardzo wysoko. Rozważamy układy na wskroś elementarne. W
gruncie rzeczy mamy tu tylko ruch i grawitację. Mamy
do dyspozycji podstawowe elementy po oczyszczeniu z lokalności (tak, jakby poza naszymi dwoma ciałami nie było nic) i uwarunkowań statystycznych; mamy podstawowy
surowiec. W tych warunkach upominamy się o nasz zasadniczy (może już
zapomniany) wątek, o defekt masy grawitacyjnej. Pomijam tu celowo inne
rodzaje oddziaływań, by nie przeszkadzały (jeśli w ogóle jeszcze istnieją
gdzieś tam głęboko).
Także przysłowiowy kamień do
podrzucania pozostał bardzo wysoko. Rozważamy układy na wskroś elementarne. W
gruncie rzeczy mamy tu tylko ruch i grawitację. Mamy
do dyspozycji podstawowe elementy po oczyszczeniu z lokalności (tak, jakby poza naszymi dwoma ciałami nie było nic) i uwarunkowań statystycznych; mamy podstawowy surowiec. W tych
warunkach upominamy się o nasz zasadniczy (może już zapomniany) wątek, o defekt
masy grawitacyjnej. Pomijam tu celowo inne rodzaje oddziaływań, by nie
przeszkadzały (jeśli w ogóle jeszcze istnieją gdzieś tam głęboko).
To, że
dotąd nie brano pod uwagę defektu masy grawitacyjnej, nie znaczy, że możliwość ta nie istnieje. Na
wytłumaczenie tego niedopatrzenia dodam, że w warunkach naszej percepcji
faktor defektu masy grawitacyjnej jest
niemierzalnie słaby. Przekonamy się o tym. Jak zobaczymy, w
odpowiednio małej skali, będzie to faktor niezmiernie istotny, a rezultaty jego stosowania zbieżne okażą
się z tym, co jest akceptowane
i znane z empirii. Przypominam, że w pracy
tej chodzi mi o materię skondensowaną w najwyższym stopniu, przede wszystkim
chodzi o oddziaływania w skali małości sięgającej nawet struktury cząstek,
nazywanych przez nas elementarnymi. To nieco inny, nawet egzotyczny świat dla
wyobraźni ukształtowanej w szkole (włączając w to uniwersytet).
Opis oddziaływania na bazie ogólnej teorii względności,
jak zdążyłem już skonstatować, nie zawraca sobie zbytnio głowy
istnieniem deficytu masy, nawet tego
nie uwzględnia, gdyż nie rozważa energii potencjalnej. Interesujące, że rozważa
potencjał grawitacyjny, który przecież definiuje się jako wielkość energii
potencjalnej przypadającej na jednostkową masę ciała umieszczonego w danym
punkcie pola.
Czy
słusznie (że nie uwzględnia)? W kontekście z powyższym, pytanie to zyskuje cechy pytania retorycznego. Właściwie nie musi uwzględniać, dzięki zupełnie innemu podejściu. Istotne jednak
jest to, że uwzględnienie istnienia deficytu
masy grawitacyjnej (w opisie newtonowskim) prowadzi do wyniku zbieżnego z tym
otrzymanym na bazie OTW, przynajmniej w przypadku
rozważanym tu – przekonamy się o tym w zakończeniu tego eseju. Oto kryterium
raczej nie kwestionowane. Chyba to nie przypadek. Więc po co iść inną
drogą? Bo prościej? Tak, ale istotniejsze jest to, że to moje podejście, w
skrajnym przypadku, tam, gdzie OTW już przestaje obowiązywać, nie prowadzi do
osobliwości, która jest obca prawdziwej przyrodzie. Przekonamy się także o tym. Z tego też powodu w odniesieniu do
grawitacji (w związku z osobliwością) nie udaje się zabieg renormalizacji przy
obliczeniach w ramach kwantowej teorii pola. Wprawdzie przy obliczeniach tych
nie ma to znaczenia „dzięki” słabości grawitacji w układach subatomowych, ale
ogólnie jest to rodzaj defektu teorii nie
uwzględniającej defektu masy, a nie, jak niektórzy sądzą, natura rzeczy.
[„Grawitacja, to coś zupełnie innego, chodzi
przecież o zakrzywienie przestrzeni” – mógłby ktoś stwierdzić.
Czyżby miejsce
grawitacji poza resztą przyrody?] A ja sądzę, że
grawitacja stanowi bazę tak dla struktury materii, jak i dla wszelkiego dziania
się. Niedawno
zwróciłem przecież uwagę na ścisły, ontologiczny związek grawitacji z istotą
ruchu.
Wracamy więc do sił, do
klasycznej wizji oddziaływania. Jeśli jednak chcemy opisać właściwie
oddziaływanie grawitacyjne dwóch (najwygodniej, bo chodzi o istotę, a nie o
obliczonka) ciał, to trzeba zwrócić uwagę na ich równoważność. [Tak, jak
wszyscy powinni być równi wobec prawa niezależnie od ich stanu majątkowego (a
nie są). Tę nierówność panującą wśród ludzi, ludzie przenoszą na zrozumienie
przyrody. A jednak przyroda jest sprawiedliwa.] Uświadomienie tej równoważności ciał oddziaływujących ze sobą jest najważniesze, jest rzeczą
podstawową. Ciała te są sobie równoważne niezależnie od ich osobistej masy. Na równoważność tę rzadko się zwraca
uwagę, choć to przecież istota trzeciej zasady dynamiki. Mówi się
„oddziaływanie”, ale się nie myśli, nie rozumuje zgodnie z duchem tej zasady.
Dla większości absolwentów szkoły średniej (wśród nich także ludzi bardziej
wykształconych), jej treść sprowadza się tylko do regułki przyjętej
bezrefleksyjnie. A przecież newtonowskie prawo grawitacji jawnie eksponuje tę
równoważność ciał iloczynem ich mas.
„To dla dzieci w szkole, a my zajmujemy się Nauką” – powiedzą z dumą
młodzi adepci Fizyki. Mi, spalonemu emerytowi, w dodatku outsiderowi, pozostaje więc badanie podstaw. Zapewniam,
że jest co badać.
Czy w ogóle taka rzecz
jest do przyjęcia, ten niedobór masy grawitacyjnej? W układach makroskopowych
tego się nie rejestruje. Może dlatego, gdyż czegoś takiego nie oczekuje się. W
dodatku, mówienie o tym ma sens pod warunkiem, że mowa o układzie ciał,
a nie o ciałach pojedyńczych. Na ogół pomija się obopólność (dlatego układ), która jest
podstawową cechą oddziaływań. [Pomija się też
(mentalnie), gdyż pojęcie pola jest bardziej ogólne. Jeśli w dodatku
manifestacją tego pola jest stopień zakrzywienia przestrzeni, to wówczas
obopólność cechująca oddziaływanie ciał, wprost znika ze świadomości.] I
tu jest źródło nieporozumień. Jeśli więc mówimy o zmienności masy grawitacyjnej, to rzecz dotyczy wyłącznie układu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz