Wróćmy do naszych dwóch plankonów i do wyniku, jaki
otrzymaliśmy. „To nie takie jednoznaczne” - zauważa być może któryś z czytelników. – „To
zależy z której strony patrzymy”. Układ widniejący na rysunku jest bowiem
asymetryczny, tym, że posiada wyróżnione osie symetrii (nie tak, jak kula).
„Grawitacja nie znika więc dla patrzącego z bliska i znajdującego się poza centrum
odcinka, jaki tworzą środki plankonów.” Pamiętajmy jednak, że rysunek nasz jest
jedynie upoglądowieniem sprawy. Nie uwzględnia (jak na razie nie zgłębionych)
szczególnych cech topologicznych plankonu. Mimo wszystko można by widzieć ten
układ jako rodzaj dipola, którego pole znika bardzo szybko wraz z odległością.
Oddziaływać ze sobą mogą więc układy (wyzerowane) znajdujące się bardzo blisko
siebie. Zasięg tego pola jest oczywiście tym krótszy, im więcej plankonów
wchodzi w jego skład. Czy to nie kojarzy się z oddziaływaniem jądrowym?
Można też do tej sprawy podejść inaczej. Otóż specyficzna topologia plankonu
sprawia, że układ rzeczywiście nie jest widoczny grawitacyjnie (pomimo istnienia
asymetrii), a dipolowość nie odgrywa tu roli (Jaka jest ta specyficzna
topologia?). Czy to przekonuje?
Można też podejść jeszcze inaczej. Narysowany powyżej układ jest
statyczny. W rzeczywistości, można tak przypuszczać, mamy jednak do czynienia z
drganiami, z określoną dynamiką wewnętrzną układu. Istnienie możliwości
odpychania jest z tym spójne. Może mieć to wpływ na to, jak go „widzimy” (na
przykład jako coś absolutnie symetrycznego), a także na jego zachowanie się w
polu zewnętrznym, które indukować może (dodatkową) asymetrię. Układ wówczas
jednak jest źródłem pola (nie jest zerem grawitacyjnym). Przypomina to
diamagnetyzm, a także kojarzy się z fotonami – nie posiadającymi przecież masy
spoczynkowej, a jednak reagującymi na zewnętrzne dla nich pole grawitacyjne, a
nie inne (w tym kontekście nie jako wynik fizycznego zakrzywienia przestrzeni).
Interesujące w tymże kotekście, że fotony nie reagują na pole
elektromagnetyczne. To dość wymowne. Nie reagują, bo same przekazują? Można już
było na to zwrócić szczególną uwagę dawno temu. Teraz jednak jest ku temu
bardzo stosowna okazja. Która z przedstawionych tu koncepcji jest słuszna? To
sprawa dalszych badań, choć mamy tu interesujący punkt zaczepienia – drgania
plankonów tworzących układ. A jak to ująć matematycznie? To wyzwanie nawet dla
tych, którzy odrzucają z kretesem całą tę koncepcję. Jeszcze wrócimy do tych
kwestii, a na razie zauważmy, że ta ostatnia opcja przypomina podejście
klasycznie kwantowe. Uwaga, mamy tu punkt zaczepienia dla grawitacji kwantowej. Przy tej sposobności warto dodać, że, jeśli już mowa o
drganiach, wielce obiecujące (badawczo) są sytuacje rezonansowe. Daje to szanse
na ewentualne znalezienie warunków stabilności układów plankonowych, na
tworzenie (na papierze) określonych reguł wyboru. W dodatku jakoś to nam
przypomina koncepcję strun (szczególnie te drgania). Właściwie w tym widzieć
można pomost między deterministyczną grawitacją, a indeterministyczną machaniką
kwantową. Trochę przegiąłem...? Zobaczymy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz