Dla przypomnienia, potencjał grawitacyjny
w punkcie odległym o r od punktu materialnego o masie m, wyraża
się wzorem:
φ = – Gm/r
Widać tu, że potencjał jest tym większy (ujemny), im bliżej znajdujemy się
od punktowego źródła pola i dąży do minus nieskończoności w samym centrum (punkcie).
Przypomina to osobliwość. W rzeczywistości nie istnieje ciało (punkt)
odosobnione w sposób absolutny, a punkt materialny jest tylko idealizacją, nie
mającą odpowiednika w Przyrodzie. A może
istnieje twór elementarny absolutnie... wówczas oczywiście absolutnie nie można
mówić o osobliwości. To rzecz godna uwagi dla każdego, kto pragnie opisać
Przyrodę rzeczywistą. „Lejek” na naszym rysunku w rzeczywistości posiada więc
swe dno, gdyż wszelka materialna (i polowa) małość ma swój kres absolutny. Tak sądzę, a w sądzie tym nie jestem osamotniony.
Osobliwości nie ma, nawet jeśli równania pola prowadzą do niej. Widocznie
gdzieś tam głęboko załamuje się ich adekwatność z realną przyrodą. Nie krępujmy się. W podobnym duchu prowadzić będę rozważania w artykułach
następnych. Pamiętamy też, że założenie istnienia bytu absolutnie elementarnego
wyjaśnia równoważność, a nawet równość masy grawitacyjnej i masy bezwładnej. Na tę równość zwróciłem uwagę już wcześniej. Równość ta wiązana jest z zasadą
równoważności zapostulowaną przez Einsteina. Było już na ten temat. Dodam, że
równość ta dotyczy zwartych ciał. Nowa definicja masy grawitacyjnej nieco
zmienia podejście.
A gdy
mamy do czynienia z układem dwóch (lub więcej) punktów materialnych?
W dodatku ciasnym? Gdy punkty materialne tworzące układ są wystarczająco
zbliżone do siebie, rozkład potencjału jest inny (patrz rysunek).
Jest to oczywiście
idealizacja, tak, jak idealizacją jest punkt materialny. Istotne jest to, że w
środku masy układu studnia potencjału oczywiście nie jest nieskończenie
głęboka. Jaka jest wartość potencjału w tym punkcie? To naturalne pytanie.
Zajmiemy się tym problemem, uwzględniając jednak defekt masy układu, jak
pamiętamy, zależny on od wzajemnej odległości
punktów. Właśnie, układu. W rozważaniach poniżej uwzględnimy nową definicję masy
grawitacyjnej jako masy układu. Wiemy, że
w tej sytuacji, w miarę zbliżania się do siebie jego
elementów, masa maleje i może być nawet ujemna. O osobliwości nie ma mowy. Wymaga to zupełnie
innego podejścia.
Właśnie takie stawianie sprawy
powinno mieć istotny wpływ na wynik naszego badania –
na wielkość potencjału. Sądzić można,
że im odległość jest mniejsza, tym wpływ ubytku masy na wartość potencjału w
tym punkcie jest większy. Zmodelujemy to matematycznie. Załóżmy, że dwa punkty
materialne o jednakowych masach tworzą odcinek AB = r, jak na poniższym rysunku.
Obliczymy potencjał („klasyczny”) w środku odcinka AB, w punkcie O.
Potencjał
jest wielkością skalarną, więc potencjały pola od poszczególnych jego źródeł po
prostu sumują się. Wyrażamy to następująco:
By pogłębić spojrzenie na sprawę, odejdźmy
na chwilkę od głównego nurtu rozważań. Obliczmy potencjał pola w punkcie
oddalonym o promień Schwartzschilda od pojedyńczego punktu materialnego. Oto
obliczenie:
Jak się przekonamy, ten właśnie wynik
otrzymamy też jako potencjał na powierzchni horyzontu grawitacyjnego
konkretnego obiektu. Identyczny z tym wynik otrzymamy też jako potencjał Wszechświata,
z tym, że w każdym jego punkcie, nie tylko na linii horyzontu. Tym właśnie
różni się Wszechświat od jakiegokolwiek układu. Pośrednio stanowi to
potwierdzenie tezy, że Wszechświat jest Wszystkim, jest jednością i jedynością
(nie stanowi elementu jakiegokolwiek układu). Rozważania na ten temat prowadzić
będziemy szczególnie w artykułach poświęconych oscylacjom Wszechświata. Swoją
drogą zbieżność tych wyników świadczyć może o słuszności obranej drogi. W
dodatku znów ocieramy się o unifikację dwóch oddziaływań (grawitacyjnego i
elektromagnetycznego – w związku z obecnością stałej c w otrzymanym wyrażeniu.
Można sądzić, że są to oddziaływania najbardziej elementarne. Jednak na
unifikację tę natrafiamy w skali odpowiednio małej . (Przecież nawet kwarki już posiadają ładunek.) Trzeba więc zejść jeszcze
niżej. Wierzę w to, że także
tam znane nam prawa przyrody zachowują swą moc. Przyroda, swymi prawami, w
swej istocie, jest identyczna we wszystkich skalach organizacji bytu.
Powróćmy do układu dwóch punktów materialnych. Są
one na tyle zbliżone do siebie, że niedobór masy
układu jest znaczący. Z tego właśnie powodu masa układu w miarę jego
zacieśniania się, jest coraz mniejsza. Osłabieniu ulega też pole grawitacyjne
wokół niego. Można też powiedzieć, że wzrasta pole (inne) „antygrawitacyjne”.
Pole to posiada więc swój potencjał. Jest to potencjał niedoboru masy:
φ* = φ(Δm) (18)
Określić go należy dokładnie w środku masy układu, bo przecież
reprezentuje układ, a nie któryś z jego elementów. Proponuję, by zdefiniować
go następująco:
Jest to, jak widać potencjał dodatni. Oczywiście r jest odległością
między naszymi punktami materialnymi. Definicja ta dotyczy, jak widać,
przypadku specyficznego jednakowych mas obydwu punktów materialnych, stąd w
mianowniku widnieje połowa odległości między nimi. Oczywiście wzór ten traci
sens w przypadku pojedyńczego ciała. Przy określaniu potencjału pola w środku
masy układu, w zależności od odległości wzajemnej punktów materialnych należy
więc uwzględnić także potencjał ubytku masy. Dla omówionych poniżej przypadków,
wobec bardzo małej przecież odległości między punktami (rzędu promienia
grawitacyjnego) środek masy reprezentuje układ dla stosunkowo odległego
obserwatora zzewnątrz.
Potencjał
całościowy można więc
określić następująco:
Φ = φ + φ* (20)
Obliczymy go dla trzech przypadków reprezentatywnych (w środku masy
układu):
a) r = Rs (jednego z punktów). W tym
przypadku: Δm = 1/2m. Łatwo to
wykazać. Wystarczy wzór na niedobór masy. Zapraszam. Obliczamy dwa potencjały
składowe (wzory (16) i (19)):
Zatem:
Oznacza to istnienie przyciągania między
elementami układu, (przynajmniej jak na razie). Sam układ na zewnątrz wywiera
działanie przyciągające.
b) r = 1/2Rs. W tym przypadku:
Δm = m. Otrzymujemy więc:
Także w tym przypadku układ przyciąga, o dziwo, nawet silniej (materia
bardziej skondensowana). Wiemy już, że odległości tej odpowiada też maksymalna
siła wzajemnego przyciągania. Wszystko się zgadza.
c) r = 1/4Rs . Łatwo wykazać,
że tym razem Δm = 2m, otrzymujemy zatem:
W tym przypadku następuje przełom. Układ zamyka się grawitacyjnie, po
prostu znika, by w przypadku dalszego zbliżania się wzajemnego naszych punktów
materialnych, „ukazać się” w całej swej odpychającej postaci. Odpychająca
czerń. Można więc to coś wykryć (choć jest czarną dziurą w quasiklasycznym
zrozumieniu). Jako czarna dziura jednak nie przyciąga, lecz odpycha. „Ciemna
energia”? Niech ci będzie.
Zamiast rozpatrywać przypadki szczególne,
mogliśmy od razu znaleźć odpowiednią funkcję i zbadać ją. Zadecydowały względy
pedagogiczne. Ale nie jest za późno. Przedstawmy więc naszą funkcję:
Podstawmy teraz: r = xRs , 2Gm/Rs = c2 ; Otrzymujemy ostatecznie:
Zainteresowany czytelnik
może sobie tę funkcję zbadać (licealista – powinien, po reformie oświaty,
niedoczekanie). Czy otrzymaliście taki właśnie wykres?
Widzimy na nim, że po
przekroczeniu wartości ekstremalnej (-2c²), przy dalszym
zbliżaniu do siebie punktów materialnych, wykres
potencjału przecina oś OX (punkt zerowy) i dalej jako dodatni bardzo szybko rośnie. Czy asymptotycznie ku nieskończoności? Czytelniku, masz zadanie domowe.
Mamy tu pełną zgodność z wynikami naszych poprzednich
rozważań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz