Jeśli większość ludzi wierzy, iż coś jest prawdą, uciekaj od takiej prawdy
jak najdalej.
Mark Twain
A.
Na początku...
Zagajenie
To arogancka próba ogarnięcia dociekliwością naukową obszarów dotąd nie
penetrowanych, skali małości znacznie wykraczającej (w dół) poza świat cząstek
subatomowych. To wprost wszechświat, nawet rozleglejszy niż ten percepowany. Dotąd
badanie tego obszaru nie było możliwe. Nie było punktu zaczepienia. Zająć się
nim można dopiero teraz, po odkryciu grawitacji dualnej. Zapewniam, że cały
czas badamy Wszechświat, a sięgając tak głęboko mamy szansę odkryć jakie były
same jego początki. Dzisiejsze próby opisu bazują na fenomenologii, która w
obszarze przez nas badanym, już nie istnieje. A jednak to, co się dzieje tam,
ma istotny wpływ na to, co stanowi o naszej wiedzy o Wszechświaecie. Przy tym nasza wiedza empiryczna stanowi kryterium słuszności wniosków dotyczących tego obszaru.
Warto na wstępie podkreślić, że artykuł ten,
tak jak poprzedni* (i
następne) przedstawia rozumowanie, a nie „nowe prawdy”. Przedstawia pytania, a
w śród nich także te, których dziś nie zadaje się; poszukiwania, hipotezy i ich
weryfikację. W wyniku tego otrzymujemy
obraz dość zaskakujący, choć logicznie raczej spójny, czegoś, co może okazać
się nawet prawdą przyrodniczą (Czy także naukową?). A jeśli nie? To też dobrze.
Twórcze błądzenie wspomaga obiektywną prawdę lub potwierdza słuszność
dotychczasowej drogi. A może jednak?...
Pomimo, że artykuł ten
nie jest napisany w konwencji doniesienia naukowego, raczej w konwencji
popularnej, głównym adresatem są właśnie
czytelnicy mający już pewne przygotowanie. Problem w
tym, że materiał ten nie został zweryfikowany pod względem merytorycznym, a
zawiera treści tak nowe, że trudno polecić je
młodemu czytelnikowi (a jednak, niech wykorzysta swój nieskalany krytycyzm).
Trudno też tu powoływać się na jakiekolwiek źródła (bo ich nie ma), nie ma mowy o cytowaniu i
przytaczaniu opinii ludzi parających się badaniami w tej dziedzinie – a szkoda.
Dotyczy to zresztą wszystkich artykułów, wszystkich
postów, w szczególności tych traktujących o grawitacji dualnej. Rozpoczynamy
właśnie serię, w której bazując bezpośrednio na grawitacji dualnej opiszemy
świat najmniejszej małości (czy to wyłącznie fantazja?). Głębiej już nie można.
Zobaczymy jak się to ma do percepowalnej rzeczywistości. Dzięki temu sporo
rzeczy do dziś niewyjaśnialnych (lub wyjaśnianych bałamutnie), wyjaśnimy w
sposób tak prosty, że wprost „nie może być inaczej”. Mam nadzieję, że to nie
zniechęci, szczególnie
ludzi nauki, do lektury tego
dokumentu (i pozostałych), do lektury całej tej
obszernej pracy. Nadzieja jest...
*) Dualny
charakter grawitacji
Plankony i elsymony
Wstęp
Fenomenologia
zawodzi tam, gdzie odpada możliwość bezpośredniej ingerencji empirycznej w
badane układy. To przecież oczywiste, już choćby w związku z semantycznym
znaczeniem słowa fenomenologia. Dotyczy to w takim samym stopniu mechaniki
kwantowej, jak i ogólnej teorii względności. Chyba raczej nie można więc
stosować tych teorii, a właściwie ich procedur badawczych, jako kryterium
poprawności w odniesieniu do skal nie poddawalnych wglądowi empirycznemu.
Każda teoria ma ograniczony zakres adekwatności, więc i stosowalności. Moja próba wglądu w tę podwymiarową rzeczywistość, jest, jak widać, bardzo
arogancka. Ale cóż, kości rzucone.
Jak więc sprawdzić słuszność rozważań, w szczególności słuszność wniosków,
do których prowadzą? To proste. Wnioski z rozważań prowadzą do określonych
przewidywań, antycypacji efektów obserwacyjnych i doświadczalnych. Zgodność z
przewidywaniami czyni założenia wstępne godnymi uwagi. Czy zatem rozważania
takie (pozbawione bezpośredniej bazy empirycznej) są mniej naukowe? Są jak
najbardziej naukowe, pod warunkiem, że bazują na uniwersalnych prawach
podstawowych, wydedukowanych wcześniej, a potwierdzonych we wszystkich bez
wyjątku zjawiskach i skalach rozmiarowych. Byłyby naukowe nawet gdyby mimo
wszystko empiria nie potwierdzałaby wniosków i hipotez pojawiających się w
trakcie dociekań. A jednak, jak się okaże, konkluzje, do jakich prowadzą
przemyślenia zawarte w tej pracy, nie godzą w wyniki badań prowadzonych w
skalach dostępnych dla empirii pomimo, że nie bazują na powszechnie przyjętych
procedurach. Dla filozofa to dość wymowne.
Można szukać usilnie
błędów w założeniach (szczególnie w serii poświęconej
grawitacji dualnej) i od razu zrezygnować z lektury, nawet jeśli się ich nie
znalazło. Ten artykuł byłby już poza zasięgiem jekiejkolwiek uwagi, nie
istniałby dla uważnego krytyka (a co dopiero następne...). Można też podjąć
wysiłek sprawdzenia toku rozumowania, wysiłek konfrontacji przewidywań z tym,
co wnosi empiria. Takie postępowanie uważałbym za bardziej naukowe i bardziej
uczciwe. Cierpliwość, otwartość, dobra wola... to już psychologia. A ciekawość
świata i bezinteresowność wypływająca z niej?...
W poprzedniej
serii, w której odkryliśmy dualność grawitacji, opisaliśmy oddziaływanie w
układzie dwóch punktów materialnych. Nie wnikaliśmy w to, czym są. Nas
interesuje jednak realna materia. Nadszedł więc czas, by tę rzecz
skonkretyzować. Dla przypomnienia, bazę dla naszych dociekań stanowiła nowa,
inna definicja masy grawitacyjnaj. Już tam przyjęliśmy też tezę o nieciągłości
w głąb, o strukturalności, atomistyczności materii, o istnieniu bytu absolutnie
elementarnego. Było to motywowane tym, że cząstki elementarne udało się
usystematyzować – model standardowy. „Istnieje zatem byt elementarny
absolutnie, stanowiący budulec całej materii”. Jak go określić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz