wtorek, 18 grudnia 2018

Plankony. Zagajenie i Wstęp


Jeśli większość ludzi wierzy, iż coś jest prawdą, uciekaj od takiej prawdy jak najdalej.
Mark Twain


A. Na początku...


Zagajenie
  To arogancka próba ogarnięcia dociekliwością naukową obszarów dotąd nie penetrowanych, skali małości znacznie wykraczającej (w dół) poza świat cząstek subatomowych. To wprost wszechświat, nawet rozleglejszy niż ten percepowany. Dotąd badanie tego obszaru nie było możliwe. Nie było punktu zaczepienia. Zająć się nim można dopiero teraz, po odkryciu grawitacji dualnej. Zapewniam, że cały czas badamy Wszechświat, a sięgając tak głęboko mamy szansę odkryć jakie były same jego początki. Dzisiejsze próby opisu bazują na fenomenologii, która w obszarze przez nas badanym, już nie istnieje. A jednak to, co się dzieje tam, ma istotny wpływ na to, co stanowi o naszej wiedzy o Wszechświaecie. Przy tym nasza wiedza empiryczna stanowi kryterium słuszności wniosków dotyczących tego obszaru.
    Warto na wstępie podkreślić, że artykuł ten, tak jak poprzedni* (i następne) przedstawia rozumowanie, a nie „nowe prawdy”. Przedstawia pytania, a w śród nich także te, których dziś nie zadaje się; poszukiwania, hipotezy i ich weryfikację.  W wyniku tego otrzymujemy obraz dość zaskakujący, choć logicznie raczej spójny, czegoś, co może okazać się nawet prawdą przyrodniczą (Czy także naukową?). A jeśli nie? To też dobrze. Twórcze błądzenie wspomaga obiektywną prawdę lub potwierdza słuszność dotychczasowej drogi. A może jednak?...
     Pomimo, że artykuł ten nie jest napisany w konwencji doniesienia naukowego, raczej w konwencji popularnej, głównym adresatem są właśnie czytelnicy mający już pewne przygotowanie. Problem w tym, że materiał ten nie został zweryfikowany pod względem merytorycznym, a zawiera treści tak nowe, że trudno polecić je młodemu czytelnikowi (a jednak, niech wykorzysta swój nieskalany krytycyzm). Trudno też tu powoływać się na jakiekolwiek źródła (bo ich nie ma), nie ma mowy o cytowaniu i przytaczaniu opinii ludzi parających się badaniami w tej dziedzinie – a szkoda. Dotyczy to zresztą wszystkich artykułów, wszystkich postów, w szczególności tych traktujących o grawitacji dualnej. Rozpoczynamy właśnie serię, w której bazując bezpośrednio na grawitacji dualnej opiszemy świat najmniejszej małości (czy to wyłącznie fantazja?). Głębiej już nie można. Zobaczymy jak się to ma do percepowalnej rzeczywistości. Dzięki temu sporo rzeczy do dziś niewyjaśnialnych (lub wyjaśnianych bałamutnie), wyjaśnimy w sposób tak prosty, że wprost „nie może być inaczej”. Mam nadzieję, że to nie zniechęci, szczególnie ludzi nauki, do lektury tego dokumentu (i pozostałych), do lektury całej tej obszernej pracy. Nadzieja jest...  

*) Dualny charakter grawitacji



Plankony i elsymony
Wstęp
Fenomenologia zawodzi tam, gdzie odpada możliwość bezpośredniej ingerencji empirycznej w badane układy. To przecież oczywiste, już choćby w związku z semantycznym znaczeniem słowa fenomenologia. Dotyczy to w takim samym stopniu mechaniki kwantowej, jak i ogólnej teorii względności. Chyba raczej nie można więc stosować tych teorii, a właściwie ich procedur badawczych, jako kryterium poprawności w odniesieniu do skal nie poddawalnych wglądowi empirycznemu. Każda teoria ma ograniczony zakres adekwatności, więc i stosowalności. Moja próba wglądu w tę podwymiarową rzeczywistość, jest, jak widać, bardzo arogancka. Ale cóż, kości rzucone.
Jak więc sprawdzić słuszność rozważań, w szczególności słuszność wniosków, do których prowadzą? To proste. Wnioski z rozważań prowadzą do określonych przewidywań, antycypacji efektów obserwacyjnych i doświadczalnych. Zgodność z przewidywaniami czyni założenia wstępne godnymi uwagi. Czy zatem rozważania takie (pozbawione bezpośredniej bazy empirycznej) są mniej naukowe? Są jak najbardziej naukowe, pod warunkiem, że bazują na uniwersalnych prawach podstawowych, wydedukowanych wcześniej, a potwierdzonych we wszystkich bez wyjątku zjawiskach i skalach rozmiarowych. Byłyby naukowe nawet gdyby mimo wszystko empiria nie potwierdzałaby wniosków i hipotez pojawiających się w trakcie dociekań. A jednak, jak się okaże, konkluzje, do jakich prowadzą przemyślenia zawarte w tej pracy, nie godzą w wyniki badań prowadzonych w skalach dostępnych dla empirii pomimo, że nie bazują na powszechnie przyjętych procedurach. Dla filozofa to dość wymowne.
Można szukać usilnie błędów w założeniach (szczególnie w serii poświęconej grawitacji dualnej)  i od razu zrezygnować z lektury, nawet jeśli się ich nie znalazło. Ten artykuł byłby już poza zasięgiem jekiejkolwiek uwagi, nie istniałby dla uważnego krytyka (a co dopiero następne...). Można też podjąć wysiłek sprawdzenia toku rozumowania, wysiłek konfrontacji przewidywań z tym, co wnosi empiria. Takie postępowanie uważałbym za bardziej naukowe i bardziej uczciwe. Cierpliwość, otwartość, dobra wola... to już psychologia. A ciekawość świata i bezinteresowność wypływająca z niej?...
W poprzedniej serii, w której odkryliśmy dualność grawitacji, opisaliśmy oddziaływanie w układzie dwóch punktów materialnych. Nie wnikaliśmy w to, czym są. Nas interesuje jednak realna materia. Nadszedł więc czas, by tę rzecz skonkretyzować. Dla przypomnienia, bazę dla naszych dociekań stanowiła nowa, inna definicja masy grawitacyjnaj. Już tam przyjęliśmy też tezę o nieciągłości w głąb, o strukturalności, atomistyczności materii, o istnieniu bytu absolutnie elementarnego. Było to motywowane tym, że cząstki elementarne udało się usystematyzować – model standardowy. „Istnieje zatem byt elementarny absolutnie, stanowiący budulec całej materii”. Jak go określić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz