W pełni uzasadniony jest więc sąd, że
(wracamy do naszego wzoru (10)) gdy odległość między naszymi punktami jest
jeszcze mniejsza, czyli: r < R/4, powinno działać odpychanie. Jeśli nie
odpychanie, lecz przyciąganie, to siła (przyciągania), zgodnie ze wzorem (10),
powinna, w miarę dalszego zbliżania, rosnąć i dążyć do nieskończoności dla
odległości zerowej. Ale to przecież przeczy faktom. Wszystko uległoby bowiem
natychmiast grawitacyjnej zapaści. Jak w ogóle mogło powstać? – pytanie wcale
nie najgłupsze. Po prostu, nie istnielibyśmy. Wniosek: Odpychanie grawitacyjne
istnieje. Nasz wzór (10) należy jednak uzupełnić o współczynnik uwzględniający
możliwość odpychania. Oto on:
Γ = 1 gdy r ≥ R/4, oraz Γ = – 1 gdy r <
R/4
Otrzymujemy więc ostateczną formę zmodyfikowanego prawa Newtona (z angielska: MNL – Modified Newtonian Law) powszechnej
grawitacji dla układu dwóch identycznych punktów materialnych :
By uprościć to wyrażenie warto wyrazić (zmienną) odległość między naszymi
punktami jako: r = xR (x > 0).
Otrzymujemy więc:
Teraz skorzystamy ponownie ze wzoru na promień Schwartzschilda. Otrzymamy
stosunkowo prostą funkcję zmiennej x:
Jak widzimy, wzór ten nie zawiera masy.
Jest on więc nawet uniwersalny. To bardzo ważna okoliczność, która może
oznaczać potwierdzenie słuszności obranej drogi.
[Kto nie zna rachunku różniczkowego, może poniższe
działania matematyczne pominąć i przejść od razu do wyniku.]
Pochodna tej funkcji posiada miejsca zerowe w punktach:
W punkcie x1
mamy maksimum, natomiast x2 jest
punktem przegięcia (po uwzględnieniu współczynnika G). Funkcja posiada asymptotę pionową: F → –
∞ gdy x → 0. Oto wykres naszej funkcji.
Znamienne jest to, że rozwiązania równania – zerowanie się pochodnej (punkt zerowy i ekstremum) są tak klarowne. To bardzo ważne. To
chyba znak, że jesteśmy na dobrym tropie. Gdyby rozwiązaniem były na przykład
liczby niewymierne lub co gorsza, gdyby nie było rozwiązania jednoznacznego,
albo nawet w ogóle nie byłoby rozwiązania, byłby to znak, że poszliśmy w złym
kierunku. Wszak po przyrodzie oczekujemy, że jest rodzajem ideału, do którego
zmierzają wszystkie Jej opisy; nawet te różniące się zdecydowanie między sobą; że
stanowi jedność samą w sobie. Tak, to bardzo ważne, że właśnie taki wynik
otrzymaliśmy.
Interesujące, jaka jest szczytowa wartość siły
(maksimum na wykresie), wyrażona w niutonach. By to zbadać podstawiamy:
x = 1/2 do wzoru (12). Oto co otrzymujemy:
Wynik bardzo interesujcy. Siła maksymalna nie zależy od masy ciał
oddziaływujących. Jest stałą uniwersalną. Mogą
to być dwa pyłki kurzu, a także dwie gwiazdy (jeśli nie brać pod uwagę ich
rozmiarów). Jaka jest wartość liczbowa tej siły? Łatwo obliczyć: 3·10^43N. To
dosyć dużo. Dla porównania, dwie gwiazdy jak Słońce, gdy odległość między ich
środkami równa jest 1 milion km, przyciągają się z siłą równą 26,7·10^31N (bez
uwzględnienia deficytu masy). To znacznie mniej. Zatem oddziaływanie
grawitacyjne u źródeł wcale nie jest takie słabe.
Czy jest to siła
absolutnie największa? Wyniki pewnych rozważań uzasadniają odpowiedź twierdzącą, choć większa okaże się maksymalna siła
odpychania. [Jeśli istnieje
maksymalna siła odpychania, to sama funkcja nie posiada asymptoty pionowej
(mamy tam absolutne minimum funkcji). To bardzo ważne z punktu widzenia
przyrodoznawczego. Jeszcze do tego wrócimy.] Istnieje zatem siła graniczna, siła największa,
tak, jak istnieje prędkość granicznie wielka. Jak widać, doszliśmy do ciekawych
rzeczy tak z punktu widzenia fizykalnego, jak i filozoficznego. Przyjrzyjmy się znów wykresowi. Zauważamy, że w przedziale
[1/4,1/2], w miarę zbliżania się punktów, siła przyciągania maleje. Co nam to
przypomina? Tak, asymptotyczną swobodę, opisaną w poprzednim poście. Mamy więc
wyjaśnienie przewidywania (Wilczek & sp.) potwierdzonego doświadczalnie.
Mamy potwierdzenie słuszności grawitacji dualnej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz