niedziela, 19 sierpnia 2018

9. Co się dziś sądzi w związku ze zmianami rozmiarów Wszechświata?


     Dziś sądzi się powszechnie, że rozwiązaniem kwestii jest przyjęcie, że ewentualne rozszerzanie się (lub kurczenie się) Wszechświata nie jest związane z faktycznym ruchem, lecz jest wynikiem zmian metryki przestrzeni. Czy słusznie? Będzie o tym mowa niejeden raz dalej. Ale dajmy na to, że w związku z tym właśnie możliwe jest przyśpieszenie (daje tę możliwość doktryna o rozszerzającej się przestrzeni, czyli odejście od modelu newtonowskiego). Samo przyśpieszenie byłoby, zgodnie z zasadą kosmologiczną, proporcjonalne do odległości. W sytuacji tej narzucają się od razu pytania: Jaka jest przyczyna przyśpieszenia? Czy chodzi o przyśpieszenie „na zewnątrz”? Pomimo, że grawitacja działa w przeciwną stronę, pomimo, że ogólna teoria względności opisuje wyłącznie przyciągające działanie grawitacji (jeśli nie liczyć tzw. stałej kosmologicznej, wprowadzonej przez Einsteina i przez niego odrzuconej jako „największa pomyłka w jego życiu”)?
    Czy samo przyśpieszenie (dajmy na to) w danym momencie obserwacji rośnie wraz z odległością?  Jeśli na zewnątrz, to przyśpieszenie kwazarów powinno być bardzo duże pomimo, że ich prędkość względem nas jest bardzo wielka, bliska nieosiągalnej prędkości światła... Poza tym, jeśli ich szybko rosnąca prędkość (w związku z bardzo wielkim przyśpieszeniem) dąży do nieprzekraczalnej prędkości światła, to jak to może być? A przecież tam (wtedy, gdy Wszechświat był mały) grawitacja była najsilniejsza, najsilniej spowalniała ekspancję. „Chyba raczej przyśpieszenie kwazarów maleje”... A jeśli odwrotnie – maleje wraz z odległością, to najbliższe nam galaktyki oddalają się (lub zbliżają) z największym przyśpieszeniem. Jakim? Tego się przecież nie obserwuje. Malenie przyśpieszenia wraz z odległością jest więc także raczej nie do przyjęcia, tak, jak i wzrost. Patrząc na to oczami Friedmanna* sądzić możemy, że chodzi nie tyle o przyśpieszenie, co o opóźnienie, opóźnienie malejące z czasem (wskutek grawitacji coraz słabszej w miarę ekspansji). To stanowiłoby o dynamice Wszechświata. Problemy horyzontu i płaskości, pojawiające się przy tej okazji, rozwiązuje nam inflacja”. Jak znalazł. A może przyśpieszenie jest stałe w czasie? Oznaczałoby to istnienie jakiejś stale malejącej siły odpychania (związku ze słabnięciem powszechnej grawitacji rozrzedzającego się Wszechświata). W pełnym synchronie. Tak, ale jakie przyśpieszenie i dlaczego właśnie takie? Mamy pole do popisu wyłącznie dla fantastów, bo nie ma tu żadnego punktu zaczepienia w znanych faktach.
   W tej mniej więcej sytuacji dokonano obserwacyjnego odkrycia: słabszego, niż oczekiwano  świecenia odległych supernowych.  Znów  fakty zaskoczyły świat nauki (to bardzo wymowne wobec przekonania, że oto to, a będziemy mogli wszystko...). A gdy jest zaskoczenie, to każdy pomysł, szczególnie „jednego z naszych”, osłabia motywację do poszukiwań na bazie tego, co już wiadome. I tak pojawiła się ciemna energia, od razu zresztą skojarzona ze stałą kosmologiczną. Cały świat już wie (...) o istnieniu ciemnej energii, tym bardziej, że uhonorowano już jej głównych rzeczników i badaczy nagrodą Nobla (Adam Riess, Brian Schmidt, Saul Perlmutter – 2011). W kosmologii ostatnimi czasy, dzięki temu, nastąpiło spore ożywienie. Najbardziej wziętym dziś jest wspomniany już model kosmologiczny (LCDM – Lambda Cold Dark Matter). Lambda Λ, to stała kosmologiczna, której Einstein się wyrzekł, a dziś to gwiazda pierwszej wielkości. Wszystko bazuje na jednej sztancy (OTW + Λ) , jakby tam gdzieś chował się Święty Graal (albo Święty Mikołaj). Model ten od razu też zyskał na znaczeniu. W kontekście naszych aktualnych rozważań przyjęcie istnienia ciemnej energii jest jednak gołosłowne. Przecież budujemy wszystko od zera. A sama „ciemna energia”? Nikt jej przecież nie widział. A sama obserwacja?  Istnieje, jak się przekonacie, lepsze jej wytłumaczenie. To co zrobić ze stałą  kosmologiczną? To nie mój problem. Zapytajcie Einsteina.
   Ta ciemna energia, ponoć dawniej, wskutek silniejszej powszechnej grawitacji (Wszechświat był mniejszy), przyśpieszała ekspansję słabiej, a nawet, przed upływem ok. siedmiu miliardów lat po Wielkim Wybuchu miało miejsce na razie jeszcze, grawitacyjne spowolnienie ekspansji. Patrząc na galaktyki bardzo odległe, a tym bardzo młode, powinniśmy więc oczekiwać nawet opóźnienia TAM ekspansji, czyli pojaśnienia supernowych. A u nas? Powinniśmy stwierdzić, że przyśpieszenie spowodowane przez ciemną energię powinno być największe, gdyż dziś, wskutek ekspansji przestrzeni, grawitacja jest słabsza, niż dawniej (w mniejszym stopniu kompensuje więc ciemną energię). Zatem supernowe najbliższych galaktyk powinny świecić dużo słabiej (ta właśnie obserwacja stanowiła powód dla wymyślenia ciemnej energii), niż właśnie swiecą stanowiąc wzorzec jasności... To przecież absurd. Warto się zastanowić. W eseju pt. „Katastrofa Horyzontalna” sprowadzę ciemną energię do niebytu, wskazując na możliwość zgoła innego wyjaśnienia efektów obserwacyjnych, rzekomo świadczących o przyśpieszeniu ekspansji. Z całą pewnością pójdziemy inną (niż ta nagłośniona) drogą. Wróćmy jednak do naszych aktualnych dociekań.
     Dla pełności obrazu: Chyba, że Wszechświat się zapada... Teoretycznie możliwa jest także ta opcja. Uprzedzając tok wynurzeń, jakie by się pojawiły w związku z tą możliwością stwierdzam rzecz wiadomą dziś szerokiej publiczności. Z obserwacji wynika, że Wszechświat (aktualnie) rozszerza się. Wariant zapadania się w tym kontekście odpada. [Jak się przekonamy później, to wcale nie takie oczywiste (i potrzebne jest jeszcze jedno kryterium), gdyż także podczas kontrakcji będzie przesunięcie widm ku czerwieni (?). Cierpliwość niektórych wystawiam na próbe, ale nie ma rady. Niech wiedzą, że czeka ich jeszcze sporo przeżyć nie mniej bolesnych (psychosomatycznie). 

*) Chodzi o równanie Friedmanna i trzy modele, jakie przwiduje.

Na tym kończy się cykl wpisów poświęconych różnym aspektom zasady kosmologicznej. Jak widać posiada ona spory potencjał heurystyczny. Ale to oczywiście nie koniec naszych dociekań. W następnych notkach zajmiemy się pokrótce konkretnymi danymi obserwacyjnymi, mającymi zasadniczy wpływ na to, jak można (lub należy) modelować Wszechswiat. Czy zasada kosmologiczna ostanie im się?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz