środa, 1 kwietnia 2020

Czarn dziury A. 2. Wstęp z podtekstem pedagogicznym

Treść
Wstęp z podtekstem pedagogicznym.
1. Interpretacja OTW (akceptowana dziś) na cenzurowanym. Uwagi o charakterze ogólniejszym, czyli filozofować czas zacząć – kontrowersje. Znow o upływie  czasu. Beczka prochu (nie prochów).
2. Promieniowanie: ,,Czarna dziura newtonowska”. Horyzont powierzchnią ekwipotencjalną.
Á propos


2. Wstęp z podtekstem pedagogicznym
      To właściwie pokłosie rozważań prowadzonych w różnych miejscach i przy różnych okazjach. To parę refleksji dopełniających, bazujących na zgoła innym podejściu do sprawy, innym niż powszechnie dziś przyjęte. Jest też w tym sporo z mojej „pedagogicznej żyłki”. Sądzę, że studia pogłębione i bardziej profesjonalne zacząć można, jeśli nie należy, od opisu rzeczy, opisu dostępnego każdemu zaciekawionemu sprawą, niezależnie od jego zawodowego wykształcenia. Szczególnie polecam to podejście licealistom, na razie zachwyconym encyklopedyczno-medialnym aspektem badań. Niech porzucą nurt sensacyjny, na rzecz podejścia solidniej nawiązującego do tego, co jest treścią ich dotychczasowej edukacji. Myślę, że warto. To bardzo sprzyja zrozumieniu nowych treści, to także angażuje bardziej aktywność poznawczą i przede wszystkim krytycyzm (Nie mylić z krytykanctwem.). Szczególnie ważne to jest wobec nowości dopiero pretendujących do określenia ich jako istnienie obiektywne. Czarne dziury stanowią najlepszy przykład takiej nowości (nowości już z długą brodą). Nie wolno zakłócać ciągłości procesu poznawczego, a szczególnie zaburzać przyswajania niezbędnych treści podstawowych poprzez narzucanie inności, nawet jeśli interesująco zaskakuje. Sądzę, że dopiero zgłębienie wizji klasycznej, wraz z uświadomieniem (na pewnym etapie) jej ograniczeń i niespełnień, daje podstawę dla dalszych, bardziej zaawansowanych studiów. Nauczanie „na błysk” jest sporym błędem. Traktowanie młodych jak ryby nie jest roztropne z perspektywy przyszłości.
     Czarnym dziurom (tym z osobliwością) poświęcona jest bogata literatura. Im rzecz wygląda dziwniej, bardziej zaskakująco i bardziej niezrozumiale, tym lepiej. Tak, jak to lubią dziennikarze. A przecież nie o to chodzi. Mnie osobiście nie interesuje ten sensacyjny nurt przekazu dóbr naukowych. Celują w tym także popularyzatorzy, autorzy licznych książek. Nie zależy mi na państwowych dotacjach, a naukę uprawiam nie dla miesięcznych poborów. Mam bowiem (poza naturalną ciekawością świata) na myśli młodych, którzy w przyszłości mają być ludźmi myślącymi, a nie istotami uprawiającymi behawior hasłowy. W nich nadzieja. Że to nienormatywne? Że ważniejsza jest telenowela, reality, teleśpierestwo i telepichcenie? Że w demokracji bieg wydarzeń wyznaczać ma stadna bezmyślność, a strzałkę kompasu stanowić ma blichtr elitarności towarzyskiej „wyższych sfer”, celebrity prymitywnych aktoreczek, fotoshopowych modelek prezentujących swe poprawione wdzięki wraz z podkreślającym je opakowaniem – ku rozpaczy zakompleksionych nastolatek; modeli reklamujących gacie i maszynki do golenia? Co oni mogą jeszcze? Konsumpcja dla konsumpcji? To przecież najważniejsze dla nakręcania kapitalistycznej maszynki, dla podtrzymania wartkiego obiegu pieniąda. Oj przepraszam za niedopatrzenie, o tym trzeba było na samym początku – przecież najważniejsze są, w związku z czarnością, różne świętości głoszone przez celebrytów (w czerni); ciała doskonale czarne... O nieskończonych czarnych czeluściach singularnych już wspomniałem. Niech nam wirus ukoronuje te wszystkie wspaniałości. Demencja cywilizacji? Że jedyną wartością na tym padole ma być mamona, a jedyną motywacją siła? Także do tego potrzebny jest mózg. Za 6000 lat jakiś Däniken spisywał będzie swoje fantazje. Cóż, cykliczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz