czwartek, 19 października 2017

Ku nowemu widzeniu grawitacji

Powróćmy do przerwanego wątku, do plankonów. Jak plankony powinny oddziaływać ze sobą? Wyłącznie grawitacyjnie! Posiadają przecież masę. Elektromagnetyzm i oddziaływania silne (jądrowe), to już inna skala, rzędu 10^-15m (a nie -35). Trzeba więc na grawitację spojrzeć innym okiem. [Mechanika kwantowa już tu nie sięga. Zresztą bazę dla niej stanowią oddziaływania elektromagetyczne i powiązane z nimi jądrowe (wszystkie hadrony oddziaływują elektromagnetycznie). W dodatku mechanika kwantowa stroni od grawitacji – na ogół uzasadnia się to jej słabością w skali cząstek subatomowych, ewentualnie mówi się o tym, że wobec grawitacji nie udaje się zabieg renormalizacji.]
Powracam do konkluzji z poprzedniej notki: „powinno istnieć odpychanie w krótszym zasięgu”. Oznaczałoby to dualność grawitacji. To coś zupełnie nowego. Dlaczego „nowego”? Dlaczego w cudzysłowiu? Otóż, po ogłoszeniu przez Einsteina OTW, wszyscy jak jeden mąż rzucili się na tę nową niszę badawczą, w szczególności dlatego, gdyż kusiła interesującą matematyką (geometria różniczkowa – możliwość zakrzywienia przestrzeni), a także miała, jak się okazało, wielki potencjał heurystyczny.  Nie pomyślano nawet o tym, że można rozwinąć i zmodyfikować grawitację newtonowską, dzięki odkryciu (przez tegoż Einsteina) równoważności masy i energii. Cóż, psychologia i wybujałe ambicje. [A tak na marginesie, warto pokusić się o przypuszczenie, że Einstein poszedłby właśnie w kierunku modyfikacji teorii newtonowskiej, gdyby nie zafascynowanie nową użyteczną matematyką – geometrią Minkowskiego, geometrią różniczkową. Po prostu uległ przemożnemu wpływowi środowiska, w którym przebywał. Może to i dobrze. Dzięki temu mamy OTW, dzięki temu po stu latach coś zostało dla naszych rozważań. Ja jestem (już) poza środowiskiem i cieszę się swobodą.]
Pojawiło się mnóstwo modeli Wszechświata, a dziś kosmologia stała się już nawet modna – do tego stopnia, że... znalazła się w impasie. Niezliczona liczba kombinacji i kompilacji, różne czarne dziury, białe dziury, wieloświaty, tunele...i ładne filmy SF. O tym, że jest impas świadczy bezpośrednio to, że Przyroda przestała być (w naszych teoriach i teoryjkach) bytem jednoznacznym. Babka wróżyła – na ile? Podkreślam, Przyroda jest jedna i nie może być albo taka, albo siaka. Bo co by było z nami? Albo jesteś krową, albo teściową, albo wujkiem, czy jakimś szczurem. To by się nawet podobało kwantowcom, lubującym się w nieoznaczoności, statystyce i prawdopodobieństwach. Już mówi się całkiem poważnie o funkcji falowej Wszechświata. W tym wyścigu o laury jakoś zapomniano o tym, że teorie, jakimi posługujemy się, mają charakter lokalny, a Wszechświat jest nielokalny, jest Wszystkością. Uważam, że teoria Wszechświata powinna być deterministyczna już choćby dlatego, gdyż jest on bytem jednoznacznym, jest nadobiektem. Także to mówi nam zasada kosmologiczna.

Żeby wyjść z tego bałaganu i powrócić na właściwe tory, powinniśmy powrócić do źródeł, do fizyki jak najbardziej elementarnej. Wbrew pozorom, znajdziemy tam całkiem sporo ciekawych rzeczy (przed stu laty, w owczym pędzie ku równaniom OTW nie zwrócono na to uwagi).

Dualność grawitacji – nowy, spory potencjał heurystyczny. Na razie tylko ja go wykorzystuję i mam z tego radochę. Przekonamy się o tym (o potencjale, a nie o radosze).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz