czwartek, 23 maja 2019

13. Fantazje, czyli w próba modelowania elementarnego ładunku elektrycznego jako trwałego elementu struktury cząstki.

   Pofantazjujmy. Powszechnie wiadomo, że chromosomy męskie stanowia parę XY, natomiast żeńskie XX. Oczywiście plus, to X, a Y, to minus. To wystarczy. Więcej biologii nie potrzeba. Jeśli mamy układ dwubiegunowy (nie ważne co jest w środku, przecież istnieje mnogość różnych cząstek obdarzonych ładunkiem elementarnym), którego jeden koniec (a) posiada strukturę XX, a drugi koniec (b) oprócz X- posiada, albo X, albo Y, to otrzymujemy cząstki o przeciwnych znakach. Jeśli poza tym szczegółem, cząstki są identyczne, to otrzymujemy cząstkę i antycząstkę. Czyżby posiadała cała materia charakter żeński?... Pocieszmy się, że w drodze powrotnej, za jakieś 10^20 lat my będziemy górą (podczas inwersji Wszechświata X zmieni się w Y)... W porządku, ale tyle czekać? Na czym polega więc od strony strukturalnej anihilacja elektronu z pozytonem? Pokombinujmy. Gdy spotykają się ze sobą XX i XY (z końca (b)), to X i Y znikają (1 – 1 = 0). [Oczywiście nie są matematyką, pozostaje jakiś niewykrywalny twór X – Y, może o zerowej masie grawitacyjnej, który nazwać moglibyśmy nijakonem (...) jak na rysunku poniższym. Ten „nijakon” byłby więc formą grawitacyjnie wysyconą, nie do wykrycia. Tym bardziej, że przecież tylko fantazjujemy (i żarty mi w głowie).] Pozostają twory o jednakowych biegunach X i X: fotony oraz nijakon.
[Zaciekawienie (w związku z tym modelowaniem) wzbudza fakt, że masa  grawitacyjna fotonu równa jest zeru, choć taki sam układ z większą liczbą „chromosomów” posiada masę (elektrony). Jaka jest więc masa pozostałej reszty elsymonu (łuk na rysunku)?   Ciekawe, jaka by była, gdyby nie te X-y. Czy ta reszta ma też masę zerową? Chyba raczej nie, gdyż dodatkowa para „chromosomów” nadaje cząstce masę. [Czy pary XX i XY mają masę elektronu (9,1·10-31kg)? Jeśli tak, to co z masami pozostałych cząstek?] Rozważyć można różne opcje. Jedyna możliwa opcja, że ta reszta (łuk na rysunku) ma masę ujemną, zaś para „choromosów” o masie dodatniej, kompensuje tę masę ujemną. Dwie pary zaś powodują, że masa cząstki jest już dodatnia. Zauważmy, że ogromna większość cząstek posiada ładunek elementarny (i ma masę dodatnią). A co z neutrinami? Istnieje sporo powodów, by sądzić, że mają masę ujemną. Czym więc są różnorodne neutrina? Są jakby fotonami pozbawionymi „chromosomów”. Nie sądzę jednak, aby powstały z fotonów w wyniku ich utraty. Raczej odwrotnie, pojawiły się wcześniej, a w wyniku przemiany fazowej, niektóre z nich otrzymały (przyłączyły się) formy X Y i stały się najpierw fotonami, a potem cząstkami masywnymi. [Jak miały połączyć się, jeśli ta reszta ma masę ujemną, która przecież odpycha? W tych dawnych czasach było bardzo gęsto i „na klik”... Wszystko się rozszerzało, więc masa ujemna rosła zbliżając się do zera. To umożliwilo ten „klik”.] To by wyjaśniało też sąd (chyba uzasadniony), że liczba neutrin jest zbliżona do łącznej liczby fotonów. Dodam, że tu mowa w gruncie rzeczy o jednym rodzaju fotonu (gamma), z jednej reakcji. Czy to jedyny przypadek? Jeśli tak, to może wszystkie reakcje anihilacji sprowadzają się w ostatecznym rezultacie (pomijając reakcje pośrednie) do anihilacji pary elektron-pozyton? Proponowany tu model byłby bardzo z tego zadowolony. Warto rozważyć tę rzecz dokładniej. Na razie to tylko fantazja, w dodatku bez naukowej powagi.]
    Sądząc po tym, możliwa byłaby też opcja z dwoma fotonami i elektronem: 
Czy rzeczywiście możliwa? Dwa fotony – zgadza się (potwierdzone empirycznie), ale obecność elektronu podważa zasadę zachowania ładunku. Ten drugi schemat należałoby odrzucić, ale warto rzecz przeanalizować.  Jeśli nie otrzymujemy elektronu, to widocznie powstaje jakiś twór niewykrywalny, w dodatku o zerowej masie, złożony z samych „chromosomów” (to jedna z opcji)Tak przy okazji, może słusznym by było stwierdzenie, że zachowana jest liczba „chromosomów” – jako zasada silniejsza, niż zasada zachowania ładunku?
    A może te nijakony (patrz powyżej), to właśnie fotony elementarne [foton (XX) i antyfoton (XY)]Dla przypomnienia, o fotonach elementarnych było w notce piątej. Dodajmy, że gdy się pojawiają, od razu anihilują ze sobą. Co z tego pozostaje? Chyba czworościanowe układy plankonów, które przechodzą do roztworu, czyli do „fałszywej próżni” i czekać będą na lepsze czasy kurczenia się Wszechświata, by się znów połączyć. Nie ma kresu dla fantazji. Fantazja jest bezgraniczna... By zakończyć dodam, że niejednemu czytelnikowi, w tym kontekście, nasunęło się pytanie: A co z fotonami (już nie elementarnymi) XY? Czy istnieją? Może istniały w początkach ekspansji (tuż po przemianie fazowej), ale zanihilowały. W wyniku powstały (wtórnie) neutrina. Tak, ale ich liczba musiała być znacznie mniejsza, bo fotonów zwykłych (XX) jest sporo. Pokombinujcie sobie. 
    Zgodnie z ustaleniami (empirycznymi) nauki, w wyniku anihilacji elektronu z pozytonem otrzymujemy dwa lub trzy fotony (γ). Może w tym („chromosomalnym”) modelu coś jest, ale pamiętajmy, że to tylko wyobrażeniowy model, na który można też patrzeć z przymrużeniem oka (żeby nie oślepnąć z wrażenia i z przerażenia).
   To ci dopiero. Tak, ale anihilują ze sobą tylko cząstki identyczne (?). Odpowiedź: Chodzi o warunek rezonansu drgań pól grawitacyjnych, różnych dla różnych cząstek. [Same cząstki tego samego rodzaju są identyczne, nie tylko nierozróżnialne doświadczalnie.] Wiązania biegunów z resztą cząstek różne są energetycznie (i w sensie częstotliwości drgań wewnętrznych) dla różnych cząstek. Dopasowane do siebie są tylko cząstki z antycząstkami tego samego rodzaju. To jeśli chodzi o anihilację elektronu z pozytonem. A pozostałe cząstki (z antycząstkami)? Ich anihilacja przebiega etapami (nie od razu mamy fotony).  A czym się będzie różnił foton YY od fotonu XX? Będzie miał (za 10^20 lat) prędkość –c. Ale to nie ważne, gdyż we wzorach mamy c², a poza tym, w ciągu tych 10^20 lat zdążymy się czegoś dowiedzieć. Uzupełniając rzecz zauważmy, że zgodnie z modelem wyobrażniowym z notki nr. 5 („Skruszanie”), fotony zbudowane są z identycznych segmentów (fotonów elementarnych).
    Teraz już „wiemy”, że fotony są zakończone po obu stronach X – ami, które przyciągają się, a stykając się ze sobą wysycają się grawitacyjnie. Z chwilą, gdy przechodzą do „roztworu”, końcówki X łączą się ze sobą tworząc rodzaj pierścionka (no przecież to X-y). Tym wyzerowują się grawitacyjnie. To samo dotyczy każdego fotonu (jego końcówki X są ze sobą połączone. 
Być może w zewnętrznym polu grawitacyjnym, taki pierścionek staje się elipsą, bardziej lub mniej wydłużoną. Powoduje to, że staje się indukowanym „dipolem” grawitacyjnym. Z tego właśnie powodu fotony reagują na zewnętrzne pole grawitacyjne. Właśnie to powoduje efekt obserwacyjny będący wynikiem soczewkowania grawitacyjnego (a więc nie konicznie jest to skutek zakrzywienia przestrzeni).   
     Jak widzimy, pomysł bazujący na tym, co wnoszą nauki biologiczne, ma spory ładunek heurystyczny. Nic dziwnego, przyroda we wszystkich jej formach jest tą samą przyrodą. No dobrze, ale jak opisać (na tej bazie) cząstki masywne o ładunku zerowym, choć oddziaływujące elektromagnetycznie, na przykład neutrony; w dodatku bez wnikania w strukturę kwarkową i bez oparcia na modelu standardowym (nie uwzględnia grawitacji)? „Chromosomy”? Nie próbowałem.

   A co do neutrin... Sądząc po powyższym, należy wyłączyć je z tego interesu. Już choćby dlatego, że nie oddziaływują elektromagnetycznie i oczywiście nie posiadają w swej strukturze elementów określających „płeć”. Jak zobaczymy później (w innym artykule), prawdopodobnie wyodrębniły się one zanim doszło do przemiany fazowej, jeszcze podczas trwania Ureli.

    Ale to jeszcze nie koniec. Oddziaływania elektromagnetyczne są bardzo silne (w porównaniu z grawitacyjnymi) w skali atomu i wśród cząstek – grawitacyjnie cząstki są prawie zupełnie wysycone). Pary chromosomalne – nośniki ładunku, powinny być dość duże przestrzennie w porównaniu z resztą cząstek (mały defekt masy grawitacyjnej), powinny więc rozmiarami dominować (albo powodować wzrost rozmiarów całego elsymonu). Powinny to być twory wyjątkowe w porównaniu z resztą cząstek. W dodatku, tylko jedna możliwość (w dwóch wariantach). Zgodnie z moimi wymyślałkami, strukturę cząstek stanowią układy czworo- i dwunastościenne. Co tworzy ładunek? Z całą pewnością coś innego. Chyba te twory pojawiły się i wyodrębniły wraz z końcem Ureli, w początkach przemiany fazowej... Może ktoś z Was wpadnie na jakiś pomysł? Inną opcją jest to, że całe to fantazjowanie, przynajmniej tu, prowadzi do nikąd. To ryzyko jednak nie powinno zniechęcać, tym bardziej frustrować. Wszak od czegoś trzeba zacząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz