poniedziałek, 4 marca 2019

2. Dualizm korpuskularno-falowy deterministycznie - fotony


   Załóżmy, że mamy do czynienia z mnogością fotonów tego samego rodzaju. Tworzą one monochromatyczną wiązkę na przykład światła. Są to fotony o jednakowej, charakterystycznej, częstotliwości drgań własnych, a więc także oscylacji natężenia pola grawitacyjnego wokół nich.

To jak to jest? Czy fotony są (czy też nie) wysycone grawitacyjne? „Jeśli wysycone, to wokół nich pole nie istnieje. Przecież ich masa grawitacyjna równa jest zeru.” Ale przecież drgania istnieją. Jak to pogodzić? Możemy to sobie przedstawić tak: Wyobraźmy sobie dwie sinusoidy: jedna biegnie wzdłuż osi OX, a druga wzdłuż osi aX (a > 0). Jeśli sinusoidy te przedstawiają zmiany natężenia pola grawitacyjnego, to w pierwszym przypadku jest ono w uśrednieniu czasowym równe zeru, a w drugim przypadku jest większe od zera – to byłyby cząstki masywne. 

    Oscylacje te oczywiście przemieszczają się wraz z fotonami, a więc ich prędkość równa jest c. Fale grawitacyjne? Chyba tak. Mamy tu (Uwaga!) wyjaśnienie dlaczego ich prędkość równa jest prędkości światła. Wyjaśnienie bez super-matematyki i nie na bazie „jedynej prawdziwej teorii”. Tworzą one przestrzenny układ zrezonowany grawitacyjnie, który nam się jawi jako fala manifestująca się w skali naszych doznań dyfrakcją, oraz interferencją. Ujawnia się w tym także dualizm korpuskularno-falowy, gdyż w źródle, oraz na ekranie (przeszkoda) ujawniają się cechy korpuskularne promieniowania. Stąd tylko krok do „fal materii” de Broglie. Przecież w gruncie rzeczy to nie istotne, czy mamy strumień fotonów, czy elektronów. W obu przypadkach w strukturze elementarnej mamy do czynienia ze zmiennym z powodu drgań polem grawitacyjnym. O tym dalej. Czy to fala grawitacyjna? Pytam znów. Tak można to odebrać (lub opisać). Na razie piszę to trochę nieśmiało.

Do nieśmiałości pobudza mnie to, że prędkość cząstek masywnych jest mniejsza niż c, więc fale grawitacyjne towarzyszące tym cząstkom powinny mieć mniejszą prędkość rozchodzenia się, bo przecież mają tym cząstkom towarzyszyć. [Nie byłoby to zgodne z interpretacją OTW, według której, fale grawitacyjne mają prędkość c i tylko c. [Dodajmy, że ruch cząstek masywnych posiada cechy lokalności (jest względny). To jak to jest z prędkością fal grawitacyjnych mających reprezentować cząstki masywne?]

    Interesujące, że jednak nie są to prędkości ciał w otoczeniu naszej bezpośredniej percepcji. Zawsze zastanawiało mnie to, że swobodne cząstki mikroświata, wszystkie, poruszają się z prędkościami dosyć dużymi, co najmniej rzędu tysięcy kilometrów na sekundę. Mnie to zastanawiało zawsze. Jakby miały w sobie pierwiastek niezmienniczości. W każdym bez wyjątku laboratorium stwierdzamy to samo. Z całą pewnością zastanowiło to także niejednego z Was.
    Częstotliwości drgań w strukturze cząstki, siłą rzeczy są bardzo duże, bo w skali struktury cząstek grawitacja jest bardzo silna. Przy tym masy samych cząstek są stosunkowo małe. Patrząc na to wyłącznie intuicyjnie, można pokusić się wiec o nieśmiałe przypuszczenie, że z tym właśnie wiąże się zagadka dużej prędkości cząstek – nie mogą być mniejsze od jakiejś granicznej, niezależnie od układu odniesienia. Jaka jest wartość tej najmniejszej prędkości? To problem nietuzinkowy (jeśli przyjąć, że istnieje). Przecież ruch jest wielkością względną, a prędkość zależy od układu odniesienia. A jednak nie wykrywamy elektronów poruszających się z prędkością samochodu, a prędkość zerowa, to już zbytek.

    Tak otrzymaliśmy wyjaśnienie dość spójne, choć na razie tylko jakościowe (i „mechanistyczne”), dualizmu korpuskularno-falowego, który uznany jest, i słusznie, za jedną z zasadniczych cech przyrody. Dziś kwituje się istnienie tego dualizmu sakramentalnym stwierdzeniem: „Tak to już jest”, wskazując na doświadczalne źródło dla tego przekonania i wiążąc ten przyrodniczy fakt z kwantowością. Nie jest to jednak faktycznym wyjaśnieniem (podobnie jak w przypadku zakazu Pauliego). W celu wyjaśnienia należało bowiem zejść znacznie niżej w hierarchii struktur. To to, co uczyniliśmy. Czy prawidłowo? To się okaże. To dopiero pierwszy krok, na razie jakościowy. Ale uczynić ten krok należało, już choćby po to, by stworzyć motywację dla potrzeby sprawdzenia. W tym przejawia się postęp.
    Mechanika kwantowa wnioskuje na podstawie zachowania się cząstek, patrząc na materię niejako z góry (szkiełko i oko). My wychodząc z dołu ku górze, z koncepcji grawitacyjnego bytu absolutnie elementarnego tworzymy podstawy dla opisu struktury cząstek na wskroś deterministycznego. Daje to możliwość (przynajmniej potencjalną) „projektowania” ich własności dla konfronacji z tym, co daje empiria. Obydwa podejścia dopełniają się nawzajem.  
    Często intuicyjnie rozróżnia się wprost pomiędzy dualizmem fotonów (w związku z kwantyzacją, czyli porcjowaniem energii promieniowania w ramach jego elektromagnetycznej natury), a dualizmem w odniesieniu do cząstek masywnych. Tu mowa jedynie o prawdopodobieństwie (fale prawdopopodobieństwa). Tę przyjętą powszechnie „probablistyczność” oczywiście od razu rozszerzono na wszelkie cząstki. I słusznie, gdyż (tak między nami) prawdziwym źródłem tego, w obydwu zresztą przypadkach, jest grawitacja (to już ode mnie). Jestem pełen podziwu i szacunku dla twórców mechaniki kwantowej, między innymi w związku z tym, że nikt grawitacji o udział w tym wszystkim nie podejrzewa. Nawet dziś...  Mnie było więc znacznie łatwiej. Fantazje? A niech tam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz