Na tej
plankonowo-elsymonowej bazie, sądzę, że można też opisać polaryzację fal
elektromagnetycznych. Zobaczymy to dalej. Mimo wszystko sporo jest tu jeszcze
do wyjaśnienia. Na przykład: Jaki jest mechanizm (na poziomie struktury, a nie
fenomenologii) emisji fali elektromagnetycznej wskutek ruchu przyśpieszonego
naładowanej cząstki (jest elsymonem)? Jak w ogóle zapatrywać się na sam „ruch”
(z dowolnymi, względnymi prędkościami) wobec inwariantności samych plankonów?
Czym jest w tym kontekście przyśpieszenie?
Wiąże się to
też z potrzebą (nie zawsze uświadamianą) rozróżnienia między jakościami lokalnymi, a nielokalnymi. Nie zawsze to jest
łatwe, a dziś... któż w ogóle o tym mówi (i myśli)?
Ogólna teoria względności bazuje na tak zwanej zasadzie
równoważności, pozwalającej na utożsamienie „siły” bezwładności z siłą
grawitacyjną. Jeśli cząstka naładowana (i swobodna) znajduje się w układzie
nieinercjalnym i jest z nim związana, jest źródłem promieniowania
elektromagnetycznego. (Układy cykliczne nie promieniują.) Dostrzec w tym można
jakiś związek między grawitacją, a elektromagnetyzmem. Właściwie nie jest to
nowością. Rzecz znana ze szkoły, już przez to, że prawo Coulomba jest formalnie
identyczne z newtonowskim prawem powszechnego ciążenia, a prawo Gaussa słuszne
jest w obydwu przypadkach. W kontekście naszych rozważań interesujące jest
spostrzeżenie Kaluzy. [Chodzi o to, że jeśli do trzech
percepowanych przez nas wymiarów przestrzennych dołożyć czwarty, równania
Einsteina (opisujące grawitację) przybierają postać równań Maxwella,
opisujących pole elektromagnetyczne. W roku 1926 szwedzki matematyk Oskar Klein
opublikował wersję poprawioną pracy Kaluzy. Dziś nazywa się to teorią
Kaluzy-Kleina.] Być może wskazuje ono na dość obiecujący kierunek dla dalszych
poszukiwań. Myślę, że zgodzić się można z sądem, że chodzi tu jednak o aspekt
fenomenologiczny zagadnienia, a nie (interesuący nas tutaj i stanowiący sedno
sprawy) aspekt strukturalny. Swoją drogą, ten „strukturaly” opis powinien być
spójny z fenomenologicznym.
Dodanie
czwartego wymiaru przestrzennego przez Kaluzę kojarzy mi się ze skokiem
jakościowym w momencie pojawienia się oddziaływań elektromagnetycznych w
początkach przemiany fazowej. W zasadzie w tym samym czasie (a właściwie nawet
nieco wcześniej) pojawiły się oddziaływania silne – ładunek elektryczny jeszcze
nie osiągnął wartości docelowej, ale w kwarkach jego ułamkowa wartość jakby
zamroziła się. Oddziaływania te, jak wiadomo, są silniejsze niż
elektromagnetyczne, a to dlatego, gdyż gdy się wyodrębniały, zasięg
oddziaływania był krótszy. Tu przypomina się wykres – zależność siły od
odległości przy opisie układu dwóch plankonów, z tym, że chodzi tu o
układy znacznie bardziej złożone.
Czy to oznacza, że dla opisu
oddziaływań silnych należy w równaniach Einsteina rozszerzyć przestrzeń o
jeszcze jeden wymiar? Raczej chyba nie, gdyż oddziaływania silne mają być
pierwotne w stosunku do elektromagnetycznych, a dodatkowo, grawitacja nieco
niżej staje się odpychaniem – tego ogólna teoria względności nie przewiduje.
Być może w tym tkwi przyczyna tego, że wprowadzanie dodatkowych wymiarów w
teoriach superstrun na niewiele się zdało, a pozostała z tego tylko czysta
matematyka. Oto co podpowiada mi wyobraźnia.
Ktoś zainspirowany przez treść mej książki, a także tym, co wniosła
właśnie koncepcja superstrun, mógłby uznać, że zwinięcie czwartego wymiaru (grawitacyjnego), jako
elementarnego, czyli funkcjonującego w skali elementarnej (niedostępnej
obserwacji) pozostawia „na widoku” elektromagnetyzm. Czy dlatego grawitacja
jakby znika gdy badamy materię w aspekcie elektromagnetycznym? Czy dlatego mechanika kwantowa, dla której oddziaływanie
elektromagnetyczne jest przecież oddziaływaniem bazowym, obywa się bez
grawitacji? Fenomenologicznie byłoby to do przyjęcia. A faktycznie? Wiemy dlaczego w
skali subatomowej grawitacja jest tak słaba.
Czym strukturalnie jest
ładunek elektryczny i co sprawia, że spełnione jest zawsze prawo jego
zachowania? Jak uzgodnić przedstawiony tu model z maxwellowską teorią
elektromagnetyzmu, modelującą rzeczywistość fenomenologicznie w percepowalnej przez nas skali? Jest jeszcze sporo
problemów do rozwiązania, wydaje mi się jednak, że zaprezentowany tu kierunek
badań jest dość obiecujący i wcale niesprzeczny także z tym, co do sprawy
wniosły badania Kaluzy.
Baran jestes
OdpowiedzUsuń