Poprzedni
post zakończyłem zdaniem: „W tej sytuacji dopuszczalny byłby sąd (na razie
tylko przypuszczenie), że ich energia (rejestrowana przez nas) jest
tym większa, im prędkość mniejsza (czyli bliższa prędkości światła od góry).” Spróbujmy zmodelować tę rzecz. Za bazę weźmy wyrażenie (**).
W związku
z tym, że znajdujemy się po drugiej stronie osi c, wobec podkreślonego
tuż powyżej stwierdzenia, powinniśmy (podpowiada to intuicja) otrzymane wyrażenie,
oprócz m0, odwrócić. Otrzymujemy następujące wyrażenie:
Tutaj m0 jednak nie jest masą
spoczynkową (wiemy dlaczego) i nie
konkretnego neutrina, bo jakiego? Zakładam, że to wielkość wspólna dla
wszystkich neutrin, wielkość stała i uniwersalna, będąca także liczbą
zespoloną. Tak można tę rzecz zinterpretować.
Dlaczego zespoloną? Sądząc po tutejszych konkluzjach, neutrina są reliktami
Ureli, procesu poprzedzającego przemianę fazową. Właśnie to jest przyczyną
nadświetlnej prędkości wszystkich bez wyjątku neutrin. Byłaby to jakby masa
odniesienia, na podobieństwo zerowej wielkości gwiazdowej, będąca pojęciem pomocniczym, dotyczącym, jak stwierdziłem
powyżej, wszystkich bez wyjątku neutrin. Wielkość tę nazwałem: Zespolonym Współczynnikiem Masy
Neutrin – ZWMN (Complex Coefficient Mass of Neutrino). Jak widać, masa
konkretnego neutrina zależna jest bezpośrednio od jego prędkości.
Ze wzoru (***) wynika też, że masa neutrin, w przypadku prędkości (od góry)
dążącej do c, dąży do zera. To by między innymi
wyjaśniało znikomość zmierzonej masy neutrin, zresztą różnej w różnych
doświadczeniach – widocznie chodziło o różne neutrina wykrywane w różnych
detektorach, neutrina o różnych prędkościach (energiach).
Od razu paść może pytanie: Czy można wyznaczyć tę wielkość? Właściwie
chodzi o wartość części rzeczywistej tej liczby. To byłaby stała uniwersalna (dla
wszystkich neutrin danego zapachu), ta, którą należałoby wyliczyć na podstawie
wyników doświadczeń. To nowa stała uniwersalna (jeśli to wszystko ma sens). [Na
razie nie dopisywałbym do niej swego nazwiska. Należałoby najpierw ją
wyznaczyć.] Ze wzoru (***) wynika, że należałoby w tym celu doświadczalnie
wyznaczyć prędkość konkretnego neutrina (lub anty-) i jego masę, oczywiście
rzeczywistą. Ale to nie takie proste. Z różnych powodów. Przede wszystkim, jak
wyznaczyć prędkość, w dodatku nadświetlną? Tu odpowiedzi nie udzielę. Warto jednak
zwrócić uwagę na to, że w warunkach doświadczenia Wu, poszczególne jądra (w tym
konkretnym przypadku) kobaltu 60, są w zasadzie w spoczynku. W tej sytuacji
wartość liczbowa pędu elektronu równa jest wartości pędu antyneutrina.
Parametry ruchu elektronu (jego masa i prędkość) są do wyznaczenia. A co z masą
antyneutrina? Jej wyznaczenie bezpośrednie, dziś, jak na razie, jest wyzwaniem
poważnym. Na razie umiemy masę oszacować, jak gdyby wszystkie neutrina
(powiedzmy, że elektronowe) były identyczne. Ale tak nie jest. Już wzór (***)
podpowiada nam to. Co z tym fantem zrobić?
Przede wszystkim należy, właśnie
w tym miejscu, uświadomić sobie rzecz zdawałoby się oczywistą: prędkości
antyneutrin (anty-?) z rozpadu beta są zróżnicowane, tak, jak zróżnicowana (w
sposób ciągły) jest ich energia kinetyczna. Wynika to z rozkładu energii elektronów emitowanych w
tym rozpadzie, mającego charakter ciągły. Mamy więc tu do czynienia z różnymi
neutrinami tła, a nie z „antyneutrinem jedynym istniejącym o
zróżnicowanej energii, wytwarzanym dopiero w czasie rozpadu któregoś z
neutronów, w którymś z jąder, antyneutrinem, które wcześniej nie istniało.”
Gdyby rozpad zachodził zgodnie z przyjętym schematem (jedyne istniejące
antyneutrino, kreujace się podczas rozpadu), to wobec identyczności neutronów
tworzących jądro atomowe, energia elektronu z rozpadu beta byłaby tylko jedna –
w doświadczeniu otrzymalibyśmy pik rezonansowy lub ewentualnie mielibyśmy zbiór
pików rezonansowych w związku z tym, że także wewnątrz jądra istniałaby jakaś
hierarchia poziomów energetycznych zawartych w nim neutronów. A co mamy?
Rozkład ciągły energii emitowanych elektronów. Jak widać to bardzo istotna
różnica. Powtarzam konkluzję: Mamy tu do czynienia z różnymi neutrinami tła,
o zróżnicowanych energiach, powodującymi
rozpad, a nie z pojedyńczym antyneutrinem, który z własnej nie przymuszonej
woli ustala sobie wielkość swej energii, dzieląc się nią z elektronem w sposób
dowolny. [Tak robią ludzie, z tym, że w dodatku na ogół wolą oszukiwać.] Wbrew
pozorom, to rzecz bardzo istotna: zbiór różnych neutrin tła (a nie oszukańcze
ludzkie ciągoty). Już zdążyłem to (z neutrinami) zauważyć wcześniej (albo z
nimi uzgodnić, za plecami...).
A jednak nie
znaczy to, że energia pojedyńczego neutrina nie może ulegać zmianie, na
przykład wzrastać, w wyniku oddziaływania z inną cząstką. To należałoby podkreślić.
Konsekwencją
powyższej konkluzji jest jeszcze jedna hipoteza. Otóż, jak zauważyłem, neutrina
(i anty-) nie są jedną cząstką, lecz tworzą nieprzeliczalny zbiór różnych
cząstek. Nie jest wykluczone, że tworzą one między sobą różnorodne układy, tak,
jak nasze nukleony, dając być może cały bogaty, może nawet nie mniej, niż nasz,
świat po drugiej stronie (lustra?) osi c. [Ileż nowych filmów powstanie...] To
czyni pełny byt materialny symetrycznym bardziej, niż myślałem wcześniej.
A podczas detekcji? Nietrudno przewidzieć, że zbiór
neutrin wykrytych w detektorze chlorowym może być inny niż ten wykryty w
detektorze tlenowym (na przykład w Kamiokande). Chcąc wyznaczyć rzeczywistą
wartość zespolonego współczynnika masy neutrin, musimy wszystko to uwzględnić. Jednakże jego
wartość powinna wyjść jednakowa w każdym doświadczeniu. To byłby nawet rodzaj
kryterium.
Wracamy do m0 To
liczba zespolona. Jak ją
wyrazić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz