piątek, 1 listopada 2019

5. Neutrina jako relikt fazy Urela. Czy liczba neutrin się zmienia? Próba opisu neutrin od strony ich struktury

   Odejdźmy na chwilę od neutrin. Zapytajmy: Czy plankony mogą tworzyć układy trwałe o ujemnej masie? Chyba nie. Przecież nisza energii potencjalnej, w przypadku układu dwóch, odpowiada bądź masie zerowej, bądź też dodatniej. Patrz artykuł:


Ujemna energia potencjalna oznacza dodatnią masę. Jak już wiemy (choćby na podstawie wskazanego postu), gdy odległość między plankonami jest mniejsza niż połowa długości Plancka, energia potencjalna układu jest dodatnia. Oznacza to, że w tych warunkach jego masa jest ujemna. A może neutrina mają masę ujemną? Sądząc po analizie układu dwóch plankonów, wnioskujemy jednak, że nie mogą one tworzyć układów stabilnych o ujemnej masie, gdyż po prostu odepchnęłyby się.
    Jednak mimo wszystko (próbować trzeba) pozostaje chyba jedna, jedyna możliwość. Jeśli istnieją układy trwałe o ujemnej masie, to muszą być one reliktami najwcześniejszej fazy ekspansji – Ureli. [Przyjmijmy roboczo tę opcję.] Musiały więc wyodrębnić się zanim doszło do przemiany fazowej, jeszcze wtedy, gdy masa ekspandującego panelsymonu (i każdej jego części),  była ujemna. [Á propos, prędkość ekspansji wówczas była większa od c.] Po przemianie fazowej cecha ta widocznie zachowała się jako relikt czasów ekspansji nieliniowej – w utrwalonej formie neutrin. Gdy wyodrębniały się, oddziaływania elektromagnetyczne na razie nie istniały i dlatego neutrino, jako relikt tych czasów, nie może oddziaływać elektromagnetycznie. Nie może. Jak widać, przy okazji mamy proste wyjaśnienie tego faktu – nie wyjaśnionego (i niewyjanialnego) do dziś. Jeśli właśnie wtedy wyodrębniły się neutrina, to ich masa powinna być też ujemna – tak można przypuszczać. I takimi pozostały do dziś. Byłoby to konsystentne z (przypuszczalnie) nadświetlną prędkością tych cząstek.
    Należałoby dodać do tego, że nie mogą to być proste układy plankonów (patrz początek tego postu). Powinny to być twory dosyć złożone, a wraz z tym mocno ściśnięte (wszak materia na samym początku była bardzo skondensowana). Proste układy plankonowe o ujemnej masie nie mogłyby przecież być stabilne (rozszerzałyby się).
    Dziś powszechnie uważa się, że neutrina są produktem rozpadu cząstek nietrwałych (właściwie wszystkich oprócz fotonów, elektronów i protonów). Mimo wszystko nawet jeśli neutrina dziś są produktem jakiegoś oddziaływania cząstek – rozpadu lub syntezy jądrowej, to ich budowa stanowi relikt czasów najwcześniejszych. Nie muszą osobiście pamiętać Ureli. Wystarczy, że są zbudowane tak, a nie inaczej. Ta reliktowa budowa jest, sądząc po tym, niezniszczalna. Tak w każdym razie można przypuszczać.

  Czy ta forma (budowa) neutrin jest niezniszczalna? [Pospekulujmy sobie. Mimo wszystko warto.] Jeśli jest niezniszczalna, to neutrin we Wszechświecie wciąż przybywa (tak by mogło wynikać choćby z faktu zachodzenia syntezy jądrowej, której produktem są między innymi neutrina). Czy oznacza to, że jest coraz mniej materii normalnej? To spory problem w związku z kluczowym znaczeniem masy Wszechświata (tak, jak my tu ją określamy – CMU). Wiadomo, że cząstki (te normalne, a nie neutrina) powstawać mogą w wyniku kreacji z promieniowania [Jakiego? Elektromagnetycznego.], z tym, że nie powiększa to łącznej masy cząstek masywnych w związku ze zjawiskiem anihilacji cząstek i antycząstek. Także, a właściwie przede wszystkim, w związku z tym, że energia fotonów, z których kreują się musi być większa od łącznej masy-energii powstających cząstek. Czy zatem łączna liczba cząstek materii normalnej zmniejsza się w związku z domniemanym wzrostem liczby neutrin? Niekoniecznie, a nawet z konieczności: nie...    
    Można do tego podejść nieco inaczej. Jeśli neutrina są produktem rozpadu cząstek, ktoś mógłby pomysleć, że w skali globalnej jest ich coraz więcej. Jeśli już tak, to dawniej było ich mniej, a najdawniej wcale ich nie było. A co z materią pozostałą? Czy rzeczywiście łączna liczba cząstek zmienia się, maleje, choć w zgodności z zasadami zachowania ładunku, liczb leptonowej i barionowej? Tak, ale liczba elektronów i protonów nie powinna maleć w związku z trwałością (chyba nawet absolutną) tych cząstek. A tak na marginesie, czy rozpad cząstek (przynajmniej niektórych) jest rzeczywiście spontaniczny (a nie wymuszony)? Rozpad cząstek (w populacji) ma charakter wykładniczy, a same cząstki są przecież identyczne – stąd istnienie czasu połowicznego rozpadu. Rozpad spontaniczny nie zachodzi więc, a przyczyną rozpadów jest jakiś czynnik zewnętrzny wymuszający rozpad (z tła, w miarę jednorodnego). We wszystkich rozpadach pojawiają się neutrina. Zatem co z neutrinami? Czy właśnie one stanowią to tło? Ich liczba wzrasta, czy nie?
   A same neutrina? Te nie mogą tworzyć się z fotonów, ponieważ zupełnie nie oddziaływują elektromagnetycznie. Z czego mogą?  Z czystej energii? To zakrawałoby na kpiny. Energia, to wyłącznie matematyka. Tak samo wiarygodna jest opowieść o wilkołakach i wampirach – dziś sporo tego leci w kinach.                   
    A tak serio, możliwość tworzenia się neutrin w wyniku reakcji jądrowych, należałoby jeszcze raz rozważyć i sprawdzić, wbrew oczywistości wynikającej z dzisiejszych niezłomnych przekonań. Czy należy od razu opierać się na idei bozonów (W) pośredniczących w rozpadach z udziałem neutrin? Neutrina kosztem pozostałej materii? Wracamy do naszych zwątpień, tym bardziej, że mimo wszystko istnieje (właśnie zaistniała) możliwość innego widzenia spraw. Można sądzić, że źródłem tych „nowych” neutrin, otrzymywanych z reakcji jądrowych są neutrina tła, będące niejako katalizatorami reakcji. Chodzi o te, które rezonują z układami badanymi. Same reakcje jądrowe powodują jakby kolimację neutrin tła. Chodzi o ich przestrzenną wybiórczość. Swoją drogą, rzecz utrudnia to, że samych neutrin nie widać, a o ich „losie” wnioskujemy na podstawie zachowań pozostałych cząstek uczestniczących w danym procesie. Na razie to wszystko pisane na wodzie. Stanowczo za wcześnie na werdykt. 
   W podsumowaniu warto podkreślić, że zawartość materii (normalnej) we Wszechświecie, nie ulega zmianie (pomimo ciągłej zmiany jego łącznej masy – wiemy dlaczego), tak samo, jak łączna liczba neutrin. Nie powstają one kosztem materii normalnej. Przecież, jak już zauważyłem (co wcale nie jest faktem dowiedzionym), neutrina powstać mogły (wszystkie) w epoce Ureli.
Zagadnienia te pogłębimy, a twierdzenia uzasadnimy w dalszej części tej serii. 
   Widocznie neutrina stanowią specyficzny układ plankonów, jeden z możliwych, energetycznie bardzo korzystny, a więc trwały, jak na przykład proton. Pozornie przeczy to twierdzeniu z początku tego postu („Czy plankony mogą”...). A jednak właśnie tu warto sobie przypomnieć układy czworościanowe (chyba raczej nie dwunastościanowe – podstawa hadronów), z których, zgodnie z moimi fantazjami, zbudowane są wszystkie leptony. W tym wypadku widocznie te czworościany przenikają się wzajemnie tak bardzo, że masa cząstki zbudowanej z nich może być nawet ujemna. Właśnie w takim stanie był kryształ panelsymonu zanim doszło do przemiany fazowej. Dla upoglądowienia tej wizji sporządziłem rysunek – poniżej. Dla uproszczenia, na płaszczyźnie. Po prawej forma ściśnięta. 

   Jak już stwierdziliśmy, neutrina mają być reliktem Ureli. Trochę niepokoju wzbudza mimo wszystko to, że są też „produktem” reakcji jądrowych – Czy jako cząstki nowe, czy też jako „ujawnione” neutrina tła? Chyba to drugie, pomimo, że istnieje tak wiele przecież, naturalnych źródeł tych cząstek (Słońce i pozostałe gwiazdy, w tym te wybuchające), pomimo, że źródłem neutrin są też reaktory jądrowe. Z zapartym tchem oczekiwać należy roztrzygnięć. Sądzę, że dalsze wywody wskazać mogą jakiś trop w tej i w innych kwestiach, choć już teraz zauważyć można, że neutrina uczestniczące w przemianach jądrowych, na przykład zachodzących w reaktorze jądrowym, ukierunkowane są, w szczególności zgodnie z zasadą zachowania pędu, tworzą (lokalny) strumień, a tym naruszają naturalną (nielokalną) jednorodność i izotropię panującą w świecie neutrin. Dzięki temu właśnie wykrywane są jako te pochodzące z reaktora. Nie znaczy to, że tam powoływane są do istnienia. Czy to herezja? Nie pierwsza. Kwestię tę (nie że herezja) poruszymy dalej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz